https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

80. rocznica godziny "W". Oto Powstańcy Warszawscy z kujawsko-pomorskiego

Hania Sowińska
Barykada powstańcza w walczącej Warszawie.
Barykada powstańcza w walczącej Warszawie. zbiory Andrzeja Baranowskiego
80. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Prof. Maria Jaczynowska, historyk z UMK, wybitna badaczka dziejów starożytnego Rzymu, prof. Jan Domaniewski, współtwórca Akademii Medycznej w Bydgoszczy, gen. Elżbieta Zawacka, emisariuszka i jedyna kobieta cichociemna? Co łączy te postaci?

Spis treści

80. rocznica Powstania Warszawskiego

W godzinie "W" tysiące żołnierzy AK, największej podziemnej armii w okupowanej przez Niemców Europie, poszło bić się o wolną stolicę. Byli wśród nich przedwojenni mieszkańcy naszego regionu, którzy znaleźli się w Warszawie po wrześniowej klęsce 1939 r. Po wojnie kilkudziesięciu powstańców - pochodzących z różnych stron kraju - osiedliło się na Kujawach i Pomorzu.

Przez kilka powojennych dekad powstańcy nie mogli tworzyć własnej organizacji kombatanckiej. Dopiero w połowie lat 80. mieszkający w grodzie nad Brdą byli uczestnicy warszawskiej insurekcji połączyli siły, by pamięć o jej uczestnikach nie zaginęła. Z inicjatywy dr. Stanisława Krasuckiego, żołnierza Armii Krajowej Okręgu Lwowskiego i Janusza Kokorniaka, uczestnika powstania warszawskiego, przy bydgoskim Związku Bojowników o Wolność i Demokrację utworzono Klub Żołnierzy Powstania Warszawskiego. J. Kokorniaka wybrano na pierwszego przewodniczącego.

Upadek PRL i powstanie III RP sprawiły, że 1 czerwca 1991 r. KŻPW wystąpił ze zbowidowskiej struktury, przechodząc do nowo utworzonego w stolicy Związku Powstańców Warszawskich. Odtąd nosił nazwę: Koło Terenowe Związku Powstańców Warszawskich w Bydgoszczy. Organizacja przestała istnieć w 2017 r. wraz ze śmiercią Tadeusza Łopacińskiego, ps. Adaś, ostatniego przewodniczącego związku.

Z okazji 80. rocznicy przypominamy sylwetki kilkunastu nieżyjących powstańców, mieszkańców Bydgoszczy i Torunia, w tym postacie na trwałe zapisane w historii Polski. Zdjęcia zobaczysz w poniższej galerii, a szersze opisy bohaterów w dalszej części tekstu.

Janina Korczyńska, ps. "Nina-Sokół"

Zaczynała walkę ze znienawidzonym okupantem w Warszawie, w 1942 r. Najpierw było harcerstwo - Szare Szeregi, I Warszawska Żeńska Drużyna Harcerska, potem przydział do Wojskowej Służby Kobiet, jako sanitariuszka. Zanim wybiła godzina "W", przechodziła intensywne szkolenie medyczne i wojskowe. W tym czasie przygotowywano dziewczęta również do pracy harcerskiej w okresie powojennym.

W powstaniu miała przydział do punktu ratowniczo-sanitarnego, który zorganizowano w Instytucie Głuchoniemych i Ociemniałych przy pl. Trzech Krzyży 4/6. Od wtorku, 1 sierpnia pełniła tam służbę jako sanitariuszka (leczono tam również rannych powstańców, ludność cywilną, a nawet jednego Niemca i Kazacha). Jednocześnie wykonywała różne funkcje administracyjne, brała udział w ewakuacji ciężko rannych do szpitala przy ul. Mokotowskiej 55. 12 września, wskutek silnych bombardowań, punkt musiał się ewakuować do najbliższego szpitala. Lewicka zmieniała jeszcze kilka razy miejsca służby, pod koniec powstania otrzymała przydział jako łączniczka do punktu sanitarnego w Alejach Ujazdowskich 20. W ostatnich dniach września, w wyniku silnego ostrzału artyleryjskiego, została zasypana gruzami w bramie przy ul. Kruczej. Była poważnie kontuzjowana, dla innych powstańców skończyło się to tragicznie.

Po kapitulacji (do 15 października 1944 r.) pracowała w szpitalu PCK na ul. Jaworzyńskiej.

Była rodowitą poznanianką, po wojnie zamieszkała w Bydgoszczy.

Zofia Smolska z d. Eliaszewicz, ps. "Anka"

Zofia Smolska ps. "Anka"
Zofia Smolska ps. "Anka" Repr. Myśmy po prostu walczyli

Urodzona w Borysławiu, rocznik 1904. W konspiracji działała od marca 1941 r. Wtedy przebywała we Lwowie. W 1942 r. znalazła się w Warszawie, służyła w komórce Biura Informacji i Propagandy KG AK. W powstaniu, jako łączniczka, należała do Grupy "Północ". Szlak bojowy "Anki" prowadził przez Stare Miasto, kanałami do Śródmieścia Północ. Po kapitulacji wyszła z Warszawy z ludnością cywilną.

Miała 86 lat, kiedy w 1990 r. złożyła deklarację wstąpienia do Związku Powstańców Warszawskich w Bydgoszczy. Mogła wówczas powiedzieć: "Doczekałam". W tym samym roku został członkinią Bydgoskiej Rodziny Katyńskiej. Jej mąż, Stefan Smolski, oficer 12. Pułku Ułanów Podolskich był jeńcem obozu specjalnego NKWD w Kozielsku. Został zamordowany w Katyniu wiosną 1940 r. Zmarła w 2001. Miała 97 lat.

Henryk Weynerowski (1901-1988)

Syn Leokadii z d. Kentzer i Antoniego, brat Heleny, Leona i Witolda, wnuk Wiktora, założyciela warsztatu obuwniczego, z którego w pruskiej Bydgoszczy wyrosła polska Fabryka Obuwia "Leo". Henryk był współautorem obuwniczej potęgi firmy, mieszczącej się od 1910 r. przy ul. Chocimskiej.

Aresztowany przez Niemców we wrześniu 1939 r., był więziony w obozie tymczasowym w koszarach 15. pal. Wolność odzyskał dzięki współpracownikom. Wyjechał do Warszawy, tam kierował zakładami produkującymi obuwie, należącymi do rodziny. Pomagał Polakom aresztowanym przez okupanta, przekazał ogromną kwotę na wykupienie Haliny Stabrowskiej z gestapo. Gdy 1 sierpnia wybuchło powstanie, poszedł walczyć.

Przeżył, w 1945 r. opuścił Polskę. Zmarł w USA w 1988 r. O śmierci męża, na łamach "Tygodnika Powszechnego", poinformowała jego druga żona Hanna Gordziałkowska "Kali" (ukazał się nekrolog).

Maria Danuta Jaczynowska, ps. "Jadzia Kowalik", "353"

Warszawianka, rocznik 1928, uczennica Gimnazjum Żeńskiego Kowalczykówny i Jawurkówny (podczas okupacji niemieckiej szkoła częściowo była zakonspirowana). W 1943 r. wstąpiła do Szarych Szeregów. W harcerstwie przechodziła solidne przeszkolenie sanitarne, łącznie z praktyką w Szpitalu Dzieciątka Jezus. W powstaniu uczestniczyła jako sanitariuszka - od 5 sierpnia pełniła służbę w 1. kompanii batalionu "Ruczaj", Śródmieście Południe. Na Franciszkańskiej 12 zginęła jej starsza siostra Irena, również sanitariuszka. Po latach "Jadzia" wspominała, że gdy tragiczna informacja dotarła do ojca, przeklął ówczesnego premiera rządu emigracyjnego Stanisława Mikołajczyka. Po wojnie studiowała historię na Uniwersytetach w Łodzi i w Warszawie. Od 1955 r. pracowała w Zakładzie Historii Starożytnej UMK w Toruniu. Była autorką ponad 70 publikacji, w tym wydanego po raz pierwszy w 1974 r. podręcznika akademickiego "Historia starożytnego Rzymu". Tytuł profesora otrzymała w 1976 r. Zmarła w 2008 r.

Jacek Śniegocki, ps. "Czek"

Miał 11 lat, gdy w 1939 r. z rodzicami przeprowadził się z Łomży do Warszawy. Do Szarych Szeregów wstąpił na przełomie 1940 i 1941 r. Dwa lata później został żołnierzem Kierownictwa Dywersji (w rozmowie w 2012 r. "Czek" przyznał, że "sfałszował datę urodzin" po to, by zostać przyjętym do "Kedywu").

Od pierwszych chwil powstania jego pluton 229 (wchodził w skład IX kompanii dywersyjnej zgrupowania "Żniwiarz") był na pierwszej linii ognia. - Pamiętam, jak szliśmy z Promyka na ulicę Słowackiego. Ludzie witali nas radośnie. Rzucali z okien czekoladę, cukierki - opowiadał. Dla "Czeka" powstanie skończyło się 15 września. W swoje urodziny został ranny; miał przestrzelone płuco. Trafił do szpitala. Wywieziony przez Niemców do Pruszkowa, uciekł. Znalazł schronienie w Zakopanem, potem w Krakowie. Gdy skończyła się wojna mieszkał w Koszalinie i Szczecinie. Chciał budować statki, jednak poszedł na medycynę. W 1952 r. przeprowadził się do Bydgoszczy. Został chirurgiem i onkologiem. Był współtwórcą Centrum Onkologii. Zmarł w 2018 r.

Leonard Prywiński, ps. "Tur"

Do wybuchu wojny z ojcem-wdowcem i rodzeństwem mieszkał w Bydgoszczy. Jesienią 1939 r. rodzina została wysiedlona do Generalnego Gubernatorstwa.

W Warszawie uczył się na tajnych kompletach, edukacja wzbogacona była kursami wojskowymi. 5 lipca 1944 r. został żołnierzem Okręgu Warszawskiego AK. "Punkt zborny miałem na ulicy Przemysłowej. Pierwszy rozkaz nadszedł przed północą - dotyczył przeniesienia rannych do szpitala przy ul. Książęcej" - czytamy we wspomnieniach "Tura".

Książęca pozostawała w rękach powstańców do 13 września - przez sześć tygodni była jedynym połączeniem Śródmieścia Południowego z Górnym Czerniakowem. Gmach Muzeum Narodowego i budynki sejmowe były pod ciągłym ostrzałem wroga, wykopanie rowów umożliwiło powstańcom przemieszczanie się. W kolejnych dniach pluton "Tura" miał za zadanie zabezpieczać magazyny z żywnością, w tym składy "Społem" przy ul. Okrąg

"Tur" i jego koledzy wyznaczani byli do ściągania zrzutów z Pól Mokotowskich, na których znajdowały się pojemniki z bronią, amunicją i żywnością. Zrzucane były z pokładów alianckich samolotów, które startowały z lotniska w Brindisi we Włoszech.

Mokotów walczył do 26 września. Tego dnia setki żołnierzy, ale także cywile rozpoczęli ewakuację kanałami do znajdującego się jeszcze w rękach powstańców Śródmieścia. "Tur" wspomina, że kanałem doszedł w okolice pl. Trzech Krzyży.

Po upadku powstania trafił do Stalagu XB w Sandbostel. Od 1946 r. uczęsz-czał do Polskiego Gimnazjum i Liceum w Lubece. Do Bydgoszczy wrócił w 1947 r. Będąc w Niemczech poznał swoją przyszłą żonę (wywieziona była na przymusowe roboty). Rozpoczętą w Lubece edukację dokończył na Politechnice Poznańskiej, uzyskując tytuł inżyniera budownictwa lądowego. Swój ślad pozostawił nie tylko w kraju, ale także za granicą, m.in. na Węgrzech, gdzie Polacy budowali cukrownie.

Na stopień porucznika "Tur" był mianowany w 2002 r. Zmarł w 2007 r. Miał 83 lata

Marek Jassem, ps. "Maj"

Krakus z urodzenia. Podczas okupacji niemieckiej uczył się w szkole ogrodniczej w Ursynowie. Stamtąd poszedł do powstania. 3 sierpnia wszedł w skład Zgrupowania Artyleryjskiego "Granat" na Mokotowie (V Obwód Warszawskiego Okręgu AK). Został wcielony do 3. plutonu, dowodzonego przez por. Jana Wierusza-Kowalskiego, ps. "Rok". Odtąd Marek Jassem był "Majem". 18 sierpnia 1944 r. brał udział w wyprawie do Lasów Kabackich. 3. pluton miał przeprowadzić duży oddział, dobrze zaopatrzony w broń.

Po latach wspominał: "Otrzymaliśmy broń i amunicje ze zrzutów - "Piata" z dwoma skrzynkami pocisków, lekki karabin maszynowy "Bren", kilkanaście stenów i pistoletów. Solidnie obciążeni udaliśmy się nocą w drogę powrotną".

Ranny niedługo po tej akcji nie mógł już brać udziału w walkach. Cudem uszedł z życiem, gdy 27 września Mokotów się poddał. Wywieziony do Niemiec, powrócił do kraju w 1946 r.

W 1951 r. ukończył w Warszawie Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego. Na początku lat 60. odbywał staże naukowe w USA. Był specjalistą z dziedziny genetyki i hodowli roślin. W 1987 r. otrzymał tytuł profesora nadzwyczajnego, będąc pracownikiem naukowym ówczesnej Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy (obecnie Politechnika). Zmarł w 2004 r. Miał 77 lat.

Irena Malukiewicz, z d. Siedzieniewska, ps. "Irka"

Do konspiracji przystąpiła w 1939 r. Na tajnych kompletach studiowała medycynę. Była na trzecim roku, gdy wybuchło powstanie. Należała do oddziału "Bakcyla" (kryptonim Sanitariatu Okręgu Warszawskiego AK). W jego skład wchodził Szpital Powstańczy nr 1, mieszczący się w gmachu PKO na rogu ulic Jasnej i Świętokrzyskiej. Przed godziną "W" dostała przydział do Szpitala Ewangelickiego na ul. Królewską. Stamtąd, wraz z całym personelem medycznym, trafiła do szpitala polowego na pl. Dąbrowskiego. - Miałam wspaniałą apteczkę ze zrzutów. Była fantastycznie zaopatrzona - znajdowały się w niej leki, strzykawki, opatrunki. Nie pamiętam, kiedy i w jakich okolicznościach ją straciłam – usłyszałam w 2014 r.

We wspomnieniach "Irki" pojawiały się ulice Śródmieścia: Królewska, pl. Dąbrowskiego, Próżna, Chmielna, Bracka, Hoża, Koszykowa. - Teren zajmowany przez powstańców bardzo się kurczył - wspominała.

Anna Siedzieniewska, matka Ireny, była ranna. Dlatego z siostrą Reginą zdecydowały, że wychodzą z Warszawy z cywilami. Trafiły do obozu przejściowego w Pruszkowie. Do pilnującego ich Niemca miała powiedzieć: - Niedaleko mamy krewnych, będziemy uciekać. Odparł: - Nie będę strzelał... Dotarły pociągiem do Krzeszowic. - Wygłodniałych, wychudzonych powstańców witali mieszkańcy. Obfitość jedzenia była ogromna - opowiadała. Po wojnie pani Irena skończyła stomatologię w Poznaniu.

Była żoną dr. Władysława Malukiewicza, twórcy oddziału neurochirurgii w obecnym Szpitalu Uniwersyteckim nr 1, matką dwojga lekarzy: prof. Grażyny Malukiewicz i zmarłego w 2012 r. dr. hab. Piotra Malukiewicza.

Odeszła w 2017 r. Miała 95 lat.

Henryk Majewicz, ps. "Marecki"

Henryk Majewicz ps. Marecki
Henryk Majewicz ps. Marecki archiwum GP

Urodzony w 1925 r. w Poznaniu, syn przedwojennego współwłaściciela Hotelu "Pod Orłem" w Bydgoszczy. Cztery lata przed wybuchem wojny jego ojciec kupił majątek Janiszewo na Pomorzu. Kiedy jesienią 1939 r. Niemcy wysiedlali Polaków z ziem włączonych do III Rzeszy, na liście była również rodzina Majewiczów. - Tato został uprzedzony, dlatego udało nam się uciec do Warszawy - wspominał w 2007 r.

W stolicy nastoletni Henryk pracował w fabryce "Philipsa", gdzie zdobył cenne umiejętności zegarmistrzowskie i elektrotechniczne, które jako saper wykorzystał w trakcie powstańczych walk. Między innymi pomagał rozbrajać bomby zdalnie sterowane typu Borgward, którymi Niemcy niszczyli barykady. Jego oddział wsławił się zdobyciem 20 sierpnia budynku "PAST-y" przy ul. Zielnej.

- To była wielodniowa walka wręcz, piętro po piętrze – opowiadał.

Miasto opuścił 9 października. Wraz z grupą powstańców trafił do Ożarowa, stamtąd pociągiem zawieziono ich do Mulberg w Saksonii. Znaleźli się za drutami stalagu IV B. Pan Henryk pozostał po wojnie w Wielkiej Brytanii. Do Bydgoszczy na stałe powrócił w 2007 r. Zmarł w grudniu 2013 r. Spoczywa na Cmentarzu Nowofarnym.

Halina Rutkowska z d. Weyna, ps. "Urszula"

W 1939 r. miała 25 lat. Od trzech lat była żoną Dezyderiusza Rutkowskiego i mieszkanką Bydgoszczy (pochodziła z Serocka w pow. świeckim). Krótkie szczęście małżonków przerwała sierpniowa mobilizacja. Halina, uczestniczka szkoleń w ramach Przysposobienia Wojskowego Kobiet, jeszcze wtedy nie wiedziała, że zdobyte - na wypadek wojny - umiejętności tak bardzo przydadzą się w walce z niemieckim okupantem. W 1941 r. przez "zieloną granicę" uciekła do Warszawy. Do ZWZ-AK wciągnęła ją szwagierka Krystyna Rutkowska, ps. "Magda Biała", która poległa w powstaniu.

1 sierpnia 1944 r. rozpoczęła służbę jako oficer łączności w KG AK. Pierwszego dnia powstania, zgodnie z otrzymanym wcześniej rozkazem, przeniosła punkt kolportażu na ul. Wilczą. Przeżyła wybuch w budynku PKO, na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej, w którym ulokował się sztab KG AK. Na apel władz powstańczych brała udział m.in. w bardzo niebezpiecznych wyprawach po zboże do browarów Haberbuscha na Woli (jedzenia brakowało i powstańcom, i cywilom).

Za zgodą przełożonych wyszła ze stolicy wraz z ludnością Warszawy. Trafiła w okolice Krakowa, stamtąd dostała się do zgrupowania partyzanckiego AK. Po wojnie wróciła do Bydgoszczy, bardzo angażowała się w sprawy kombatantów. Zmarła w 1991 r.

Jan Domaniewski, ps. "Wilk", "Władek"

Jan Domaniewski ps. "Władek", "Wilk"; klęczy z prawej
Jan Domaniewski ps. "Władek", "Wilk"; klęczy z prawej Repr. Myśmy po prostu walczyli

Warszawiak, syn ochotnika w wojnie polsko-bolszewickiej. Harcerzem był przed wojną, chciał nim być w okupację. W lutym 1941 r. został członkiem Szarych Szeregów. Wtedy miał pseudonim "Wilk". Młodzieńcza brawura i odwaga, a przede wszystkim chęć bicia wroga sprawiły, że nastoletni Janek wyspecjalizował się w rozbrajaniu Niemców. W sierpniu 1943 r. został żołnierzem "Kedywu", wtedy przyjął ps. "Władek". Zanim 1 sierpnia 1944 r. wybiła godzina "W" stoczył udany bój, ubezpieczając transport broni i amunicji. - To ja - niestety - musiałem tę walkę wywołać - usłyszałam od prof. Domaniewskiego w 2007 r. - Z rozkazu mojego dowódcy mieliśmy ubezpieczać konwój z bronią i amunicją. Po godzinie 13.00 na ul. Krasińskiego natknęliśmy się na niemiecki patrol. Doszło do strzelaniny. Rozkazem gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego, komendanta głównego AK zostałem, właśnie za tę akcję, odznaczony Krzyżem Walecznych. Szkoda, że w książce Normana Daviesa "Powstanie'44" wymieniona jest zupełnie inna osoba, ktoś o pseudonimie "Marek". To jest nieprawda.

Walczył na Żoliborzu - tam 7 sierpnia został ranny. Po wyjściu ze szpitala pełnił obowiązki podoficera broni w kompanii dywersyjnej, stanowiącej ochronę dowództwa Obwodu "Żywiciel". Zanim upadło powstanie po raz drugi został odznaczony Krzyżem Walecznych. Po kapitulacji trafił do Stalagu XI Alten Grabow, niedaleko Magdeburga. Uciekł, zanim przyszli Rosjanie. Wiedział, że jako żołnierz "Kedywu" może wpaść w łapy NKWD. W Niemczech pozostał do 1947 roku - skończył wojskowe liceum, w Coburgu organizował polskie harcerstwo. Po powrocie do kraju studiował medycynę w Gdańsku. W 1959 r. przyjechał do Bydgoszczy, gdzie stworzył szkołę patomorfologii klinicznej, w połowie lat 80. stanął na czele Akademii Medycznej (od 2004 r. Collegium Medicum UMK). Rektorem AM był dwukrotnie, w l. 2006-2009 kierował bydgoskim Związkiem Powstańców Warszawskich. Odszedł w 2009 r.

Halina Ganasińska z d. Raczkowska, I voto Makówka, ps. "Turek"

Idąc do powstania mogła pomścić męża, kpt. Kazimierza Makówkę, którego poślubiła w Bydgoszczy w maju 1939 r. i brata Janusza. Obu wiosną 1940 r. zamordowali Sowieci (Charków, Katyń). Na Niemcach też miała prawo wziąć odwet - za mord dokonany jesienią 1939 r. na ojcu Tadeuszu i krewnych – stryju Bogdanie, cioci Marii i kuzynce Danusi.

Urodzona w 1914 r. w Krerowie (Wielkopolska), wychowana w Bydgoszczy, opuściła miasto wraz z mężem zanim wybuchła wojna. Jesienią 1939 r. wróciła do domu przez "zieloną granicę". Zagrożona aresztowaniem, pod koniec 1940 r., uciekła do Warszawy. W grudniu 1941 r. rozpoczęła działalność konspiracyjną (ZWZ, od lutego 1942 – AK). W powstaniu służyła w 3. kompanii kpt. Franciszka Miszczaka, ps. "Reda", I Obwód "Radwan", na odcinku wschodnim Śródmieścia Południowego. Po latach napisze: "Do moich obowiązków należało m.in. przeprowadzanie, najczęściej w nocy, grup wojskowych do miejsca ich przeznaczenia. Szczególnie było to trudne po nalotach, gdzie wszystkie przejścia były zasypane gruzami i zawalone". Do 13 września uczestniczyła we wszystkich wypadach i walkach obronnych w rejonie działania 3. kompanii - pl. Trzech Krzyży, Zakład Głuchoniemych, ulice: Książęca i Wiejska, gmach YMCA. W 44. dniu powstania, podczas ataku na budynek YMCA, od odłamków bomb lotniczych, została ranna w nogę. W lecznicy na ul. Wspólnej 27 przebywała do kapitulacji. Szczęśliwie uniknęła wywózki do obozu; pociągiem towarowym dotarła do Częstochowy, gdzie ludność jednej z pobliskich wsi zaoferowała pomoc rannym powstańcom.

Po zakończeniu wojny wróciła do Bydgoszczy. W 1948 r. wyszła za mąż za Gerarda Ganasińskiego. Czynna zawodowo pozostawała do 1975 r. Mimo inwalidztwa pomagała innym, była aktywną członkinią Związku Powstańców Warszawskich i Bydgoskiej Rodziny Katyńskiej. Zmarła w 2001 r.

Tadeusz Łopaciński, ps. "Adaś"

Przysięgę akowską złożył w marcu 1944 r. Pięć miesięcy później poszedł do powstania. - Na początku brakowało broni, ale z czasem było jej coraz więcej - opowiadał dekadę temu. - Sięgnięto po broń zakopaną we wrześniu 1939 roku. Potem udało się przejąć trochę zrzutów. Sam na Czerniakowie taki lotniczy zrzut podejmowałem.

Zgrupowanie "Kryska" walczyło do 23 września. - Tego dnia na rogu Wilanowskiej i Solca wychodziliśmy do niewoli. Niemcy po prostu "przykleili" nas do Wisły. Już nie było wyjścia. Musieliśmy się poddać - wspominał.

W latach 60. Tadeusz Łopaciński przeniósł się z Opola do miasta nad Brdą. Był współtwórcą Związku Powstańców Warszawskich w Bydgoszczy i jego ostatnim przewodniczącym.

Odszedł w 2018 r. Miał 95 lat.

Henryk Olczak, ps. "Kajtek"

Miał 12 lat i siedem miesięcy, gdy w stolicy wybuchło powstanie. Należał do IV Zgrupowania "Gurt", pluton 146. Gdy wybiła godzina "W" było jak w powstańczej pieśni, do której słowa napisał Stanisław Ryszard Dobrowolski. Warszawskie dzieci poszły w bój, by bić się o każdy kamień.

- Byłem niewielkiego wzrostu, mogłem się przemknąć tam, gdzie dorosły nie miał szans – opowiadał mi pan Henryk w 2007 roku.

Tacy jak on nie musieli strzelać - wystarczyło, że nosili butelki z benzyną, granaty, pocztę powstańczą. - W początkowej fazie powstania byłem łącznikiem między Śródmieściem a Mokotowem. Docierałem w okolice Rakowieckiej i Madalińskiego. Tylko raz, w pobliżu gmachu Politechniki, powstańcy wsadzili mnie do kanału. Miałem tą drogą dostarczyć meldunek – wspominał.

Kilka razy kierowano "Kajtka" do rozpoznania zrzutów alianckich na Starym Mieście. W trakcie ośmiu powstańczych tygodni był dwukrotnie ranny (na szczęście drugi raz niegroźnie). Wyszedł z burzonego i palonego przez Niemców miasta razem z cywilami. Życie uratował mu kolejarz Antoni Chudzik, który przechowywał go w swoim mieszkaniu w Lodzi do 1945 r.

Bydgoski rozdział życia pana Henryka znaczony był pracą w służbie zdrowia. Był współtwórcą lokalnego ZPW i jego prezesem (po śmierci prof. Jana Domaniewskiego). Bardzo chętnie spotykał się z młodzieżą, przekazując kolejnym rocznikom historię powstania, którego był nie tylko świadkiem, ale i uczestnikiem. Zmarł w 2014 r. Miał 82 lata.

Zdzisław Abramek, ps. "Jeleń"

Do konspiracji wstąpił w 1943 r. w Sochaczewie, przyjmując pseudonim "Jeleń". W AK pełnił funkcje łącznika, przewożąc meldunki, rozkazy i prasę podziemną. Po aresztowaniu ojca w lutym 1944 r. został zatrzymany przez gestapo jako zakładnik. Uciekł do Warszawy (jego ojca Niemcy rozstrzelali).

"Jeleń "poszedł do powstania jako ochotnik (nie został przyjęty z braku broni). Początkowo angażował się do budowy barykad i noszenia rannych. W drugiej dekadzie sierpnia dostał przydział do Batalionu "Oaza". Walczył na Sadybie i Czerniakowie (w obronie fortu). Powstańcza epopeja "Jelenia" zakończyła się wyjściem ze stolicy 2 września, razem z ludnością cywilną.

"My, powstańcy warszawscy z polskiego romantyzmu wzięliśmy wszystko, co było pozytywnego, podobnie jak bohaterowie poprzednich insurekcji i dzięki temu utrzymaliśmy naszą tożsamość do dziś, mimo tak licznych trudności, jakie mieliśmy w naszej historii" – pisał we wspomnieniach. Przez wiele lat kierował bydgoskim Związkiem Powstańców Warszawskich. Zmarł w 2006 r.

Krystyna Hojka z d. Hanula, ps. "Grażyna"

Krystyna Hanula-Hojka, ps. Grażyna
Krystyna Hanula-Hojka, ps. Grażyna archiwum

Rocznik 1925, córka Janiny z d. Herbs i Zdzisława Hanuli, urzędnika administracji samorządowej i państwowej, pracownika m.in. Urzędu Wojewódzkiego w Toruniu i burmistrza Chojnic. W pierwszych dniach września 1939 r. rodzina ewakuowała się z Torunia do stolicy.

W godzinie "W" znajdowała się w punkcie zbornym, w mieszkaniu rodziców (należała do kompanii radiotelegraficznej "Orbis", batalion "Iskry"). Niestety, ani Krystyna, ani inni powstańcy nie mogli opuścić domu, bo ulica Moniuszki była stale ostrzeliwana przez Niemców ukrytych w dwóch bunkrach. Dopiero następnego dnia, przez dziurę zrobioną na półpiętrze, przedostali się do piwnicy, stamtąd dotarli na ul. Jasną, do Hotelu "Victoria". 3 sierpnia trafiła na krótko na Leszno, potem na Wolę, na ul. Zielną 20. Tam z rozkazu płk. Jerzego Uszyckiego, "Ord", dowódcy wojsk łączności, pluton radiotelegraficzny został przydzielony, na cały czas powstania, do wyłącznej dyspozycji Komendy Głównej. 16 sierpnia "Grażyna" po raz pierwszy zeszła do kanału. Wchodziła do niego i wychodziła jeszcze kilka razy, niosąc meldunki. Jej ostatni powstańczy adres to Marszałkowska 81. Tam, do upadku powstania, znajdowała się radiostacja.

Za zgodą dowódcy wychodziła z Warszawy wraz z ludnością cywilną. Z rodziną została wywieziona do obozu pracy w München-Bernsdorf. Po wyzwoleniu przez wojska amerykańskie zgłosiła się do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Tam poznała Jana Hojkę, za którego we Włoszech wyszła za mąż. Wraz z 2. Korpusem Jan i Krystyna znaleźli się w Anglii. Do Polski wrócili w 1947 r. i zamieszkali w Bydgoszczy.

Niezwykle losy swojej mamy opowiedział nam przed laty Zdzisław Hojka, b. wieloletni kierownik działu historii w Muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego. Pani Krystyna zmarła w 2008 r.

Od autorki: w tekście wykorzystałam zapisy rozmów z bydgoskimi powstańcami i ich bliskimi, które przeprowadziłam w latach 2007-2015. Sięgnęłam również do publikacji wydanych przez ZPW pt. Myśmy po prostu walczyli, cz.1 i cz. 2

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska