Czersk Batmany i smoki nad miastem

Podczas tegorocznej edycji święta latawca nad stadionem miejskim wirowały smoki, batmany, motyle, żabki, a nawet UFO. Wietrzyk był wręcz wymarzony, więc ponad sto kolorowych latawców szybko wzbiło się w górę. Większość uczestników zawodów to uczniowie Szkoły Podstawowej nr 1. Pojawiła się także młodzież z gimnazjum oraz duety: rodzic (najczęściej ojciec) i dziecko.
Komisja z uwagą obejrzała latawce jeszcze przed lotami. Dawano punkty nie tylko za walory estetyczne, ale i za pomysł czy technikę wykonania. Szczególnie premiowano konstrukcję. Oceniając, nie pomijano jednak także ogona.
- Latawiec musi być widoczny na niebie! - zauważył sędzia Wojciech Bruski z czerskiego domu kultury. - Oceniamy go także w locie.
9-letnia Julia Łangowska z klasy III SP1 niesie latawiec wyklejony banknotami. - Na górze jest tektura, a na dole listewki, które trzeba było ponacinać. Przeciągnęłam nitkę, zakleiłam i doczepiłam ogon - wyjaśnia. Mój latawiec oznacza: pieniądze lecą z nieba.
Adrenalina dawała się we znaki nie tyle dzieciom i i młodzieży, co rodzicom. Duża konkurencja spowodowała, że emocje przy ogłaszaniu wyników były jeszcze większe.
11-letni Nikolas Bruski robił latawiec przez dwa tygodnie. - Gdy patrzę w niebo i go na nim widzę, to bardzo się wtedy cieszę - mówi.
W kategorii najlepszy lot zwyciężył latawiec 11-letniego Szymona Thiede. Jego latawiec wzbił się w górę dwa razy wyżej niż pozostałe. Jego rady dla innych na przyszłość: - Latawiec musi być lekki, nie można zapomnieć o długim sznurku. Wyróżnienie otrzymali: Patrycja Franciszczak i Szymon Tuszakowski z Zespołu Szkół w Czersku.
Wśród latawców płaskich pierwsze miejsce za wykonanie przyznano Wiktorii Czechowskiej z SP nr 1. Kolejne miejsca zajęli: Szymon Tuszakowski, Weronika Glaza i Nikolas Bruski. W kategorii latawców skrzynkowych pierwszą nagrodę przyznano Przemysławowi Milochowi, drugą Aleksandrze Pestce, trzecią Monice Nowak, a czwartą Patrycji Franciszczak.