
Czy Anwil jest gotowy na mistrzostwo? Dziennikarze odpowiadają: przydałoby się wzmocnienie
Czy regularnie ogrywający wszystkich najmocniejszych rywali w lidze Anwil jest już gotowy na mistrzostwo? Czy ta drużyna jest w stanie w serii pokonać Stal Ostrów lub Zastal Zielona Góra? Co może się jeszcze wydarzyć do końca rundy zasadniczej? Odpowiadają topowi dziennikarze w PLK: Karol Wasiek, Łukasz Cegliński, Rafał Juć, Grzegorz Szybieniecki, Jakub Kłyszejko i Krzysztof Nałęcz.
Na następnych zdjęciach kolejne opinie. Aby przejść do galerii, przesuń zdjęcie gestem lub naciśnij strzałkę w prawo.

Grzegorz Szybieniecki, polskikosz.pl
To trochę pytanie pułapka, bo tak naprawdę jak ta gotowość miałaby się objawiać? Jeśli chodzi o otoczenie, kibiców, doświadczenie, odpowiednią mieszankę charakterów w zespole i team spirit to na pewno tak - Anwil to na ten moment najlepsza drużyna w PLK, przy czym w tym zdaniu szczególnym słowem jest "drużyna". Nie ma innej ekipy w lidze, z której tak kipiałyby emocje i dobra energia.
Czy Anwil to zespół z największym potencjałem w PLK? Tu już odpowiedź raczej nie może być twierdząca, bo i Stal i Śląsk, a może i w perspektywie kilku tygodni Zastal czy nawet King mogą dysponować dłuższym składem i bardziej jakościową rotacją. Trzeba zawsze pamiętać, że sezon kończy się w koszykówce w nietypowy sposób, bo seriami granymi do 3 lub 4 zwycięstw, gdzie mecze trzeba rozgrywać co 2-3 dni. Włocławianom może zabraknąć w rotacji jednego gracza (obwodowego), który byłby w stanie dać wartościowe minuty na parkiecie, ale też może się okazać, że fizycznie ta ekipa wytrzyma trudy play off i wejdzie na sam szczyt.
Trzeba jeszcze pamiętać, że okienko transferowe jest jeszcze otwarte przez dwa miesiące i siła rażenia kilku zespołów może się jeszcze diametralnie zmienić. Powinno być w każdym razie ciekawie, a zapowiedzią tego był sobotni mecz Anwil - Stal, który bezwzględnie możemy nazwać hitem obecnego sezonu.

Karol Wasiek, sportowefakty.pl
Anwil jest idealnym przykładem na to, że jeśli latem wykona się dużo ciężkiej pracy przy budowie zespołu, a wcale nie ma się dużego budżetu, to można osiągnąć sukces. Wiem, ile pracy wykonał Przemysław Frasunkiewicz i jego ludzie. Trener Anwilu sam negocjował np. transfer Petraska, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Podobnie jest z Mathewsem czy Bellem. Świetnym posunięciem było ponowne zakontraktowanie doświadczonych Polaków: Szewczyka i Łączyńskiego, mimo że we Włocławku nie wszystkim się ten pomysł podobał. Ale bez takich ludzi, którzy już sporo w swojej karierze widzieli, zespół Anwilu nie będzie dobrze funkcjonował. Uważam, że sami młodzi gracze nie dźwignęliby ciężaru włocławskiego klimatu i presji. Doświadczeni służą im radą w tych lepszych i gorszych chwilach.
Uważam, że mentalnie Anwil jest na pewno gotowy do walki o mistrzostwo Polski. To pokazał ostatni mecz ze Stalą, gdy włocławianie nie załamali się po fatalnym początku i kontuzji Szewczyka. W trudnych chwilach pokazali, że to zespół z dużym charakterem, który nigdy się nie poddaje. Anwil jest na pewno w TOP4 zespołów, które będą bić się o złoto. W tym gronie stawiam: Stal, Zastal, Śląsk i właśnie Anwil.
Inną kwestią jest skład osobowy. Tutaj mam pewne wątpliwości, czy kadra Anwilu nie jest nieco za wąska. Chodzi o dobór jeszcze jednego jakościowego Polaka. Tutaj sytuacja jest trudna, bo na rynku brakuje takich graczy. Trzeba cierpliwie czekać na okazję. Być może ktoś się zwolni za jakiś czas. Ale i ta cierpliwość może nie wystarczyć, co pokazuje przykład Jakuba Garbacza. Przemysław Frasunkiewicz otrzymał wstępne zapewnienie, że Polak wybierze jego opcję, był przygotowany duży kontrakt, a finalnie zawodnik wybrał opcję z Ostrowa Wielkopolskiego. Nie dziwi mnie więc fakt, że trener Frasunkiewicz był zawiedziony jego decyzją. Teraz musi szukać innych opcji. Wiem, że na pewno będzie aktywny na rynku.

Rafał Juć, Polsat Sport, skaut Denver Nuggets
Sprawa mistrzostwa PLK na pewno od dawna nie była aż tak otwarta. W gronie faworytów na pewno trzeba stawiać Anwil, Stal, Zastal, a także trochę na wyrost mimo wszystko Śląsk i z lekką dozą wątpliwości Czarnych. Ze względu na urazy, komplikacje wynikające z pandemii, zmiany w składach - tak naprawdę nie poznaliśmy prawdziwych twarzy wielu zespołów, w tym Stali i Zastalu. Na ich tle Anwil wygląda na pewno najsolidniej. Włocławianie przeciwko obu tym ekipom mają bilans 2-0 i jest to dobry prognostyk przed fazą play-off. Wszystkie te spotkania stały na wysokim poziomie, były zacięte i mocno taktyczne. Trzeba jednak pamiętać, że w ostatnich latach bardzo ważne w kontekście walki o mistrzostwo PLK było wejście w odpowiedniej formie do play off, przygotowanie tej optymalnej dyspozycji na najważniejsze mecze. Czasami jeden transfer, jedna kontuzją mogą wiele zmienić.
Na pewno najmocniejszą stroną Anwilu w tym sezonie jest chemia, atmosfera i szeroko rozumiany głód gry. Trener Frasunkiewicz potrafi dotrzeć do graczy zagranicznych i wyciągnąć z nich maksa. Dużym atutem jest posiadanie graczy typu "x-factor" jak Mathews czy Dykes, którzy w pojedynkę potrafią przełamywać pomysły taktyczne rywala i ciągnąć zespół, nawet kiedy nie idzie. Bardzo ważna jest też fizyczność, bo w play off, niektóre mecze trzeba "przepychać" - kiedy gra się na dużej intensywności, fizyczność, walka i zbiórki są bardzo ważne.
Słaba stroną może okazać się brak dodatkowego, szóstego obcokrajowca, zwłaszcza w porównaniu z Zastalem i Stalą. Play off to czas match-upów i na pewno trener Frasunkiewicz będzie chciał ograniczyć minuty, albo w ogóle zrezygnuje z Woronieckiego, Olesinskiego, Kowalczyka czy Bojanowskiego, ponieważ ci zawodnicy mogą być atakowani i ich słabości wykorzystywane przez inne ekipy. Biorąc pod uwagę wiek i urazy Szymona Szewczyka dość wąska wydaje się rotacja pod koszem - aczkolwiek powrót Frąckiewicza dodaje trochę wszechstronności, a trener Frasunkiewicz lubi też grać small ball z Petraskiem na "5". Stal w obu przegranych meczach nie potrafiła tego wykorzystać, bo za bardzo nie ma do tego ludzi, ale już Zastal czy Śląsk na pewno będą próbowały sprowadzić mecz do walki pod koszem.