Balturium ma kosztować 32 mln zł. Takiej kwoty na pewno nie wyjmie się z budżetu i bez pieniędzy z zewnątrz inwestycja jest mało realna. - Czy to centrum w ogóle będzie budowane? - powątpiewa Bartosz Bluma z klubu PiS w radzie miejskiej.
- Jeśli poniesiemy porażkę w staraniach o środki unijne, to będziemy sobie wtedy łamać głowę, skąd wziąć pieniądze - odpowiada burmistrz Arseniusz Finster. - Ale ja zakładam, że dostaniemy wsparcie z Unii.
Finster podkreśla, że duże nadzieje wiąże z pracami związanymi z miejskim obszarem funkcjonalnym i już przekonuje człuchowian, że centrum kultury z prawdziwego zdarzenia powinno być właśnie w Chojnicach. Bo przecież nie w Brusach i także nie w Człuchowie, który jest mniejszym ośrodkiem od Chojnic. Ale burmistrz nie wyklucza, że nowy twór trzeba będzie inaczej nazwać, np. chojnicko-człuchowskie centrum kultury, żeby wilk był syty i owca cała.
Przeczytaj też:
Szkoły w gminie Chojnice nie poddają się złym trendomW ramach MOF Chojnice już zadeklarowały, że nie mają nic przeciwko planom pozyskiwania pieniędzy przez Człuchów na dalsze prace przy zamku i rewitalizacji jego otoczenia, liczą, że partner odwzajemni się poparciem dla Balturium. Przy ich błogosławieństwie łatwiej będzie o pieniądze.
Paradoksalnie słaby punkt, jakim jest peryferyjne położenie Chojnic w województwie, może się stać atutem. - U nas też mieszkańcy mają prawo do dostępu do kultury - podkreśla Arseniusz Finster.
Przypomnijmy, że pierwsza aplikacja miejska już wkrótce ma być złożona do tzw. mechanizmu norweskiego. Jeśli nie powiedzie się ta droga, pozostaną starania o "normalne" fundusze unijne w ramach kolejnego rozdania. Dodatkowa furtka to aplikacje z MOF, bo tu pieniądze są prawie pewne - przy zgodzie partnerów z Człuchowa.
Czytaj e-wydanie »
