Czy jedna osoba może decydować, kto zajmie kierownicze stanowisko w gminie?

Obsadzanie kierowniczych stanowisk w gminie zawsze budzi spore emocje. Tak było ostatnio z wyborem szefa wydziału gospodarki przestrzennej ratusza, czy dyrektora ośrodka sportu. Przypomnijmy, że tym pierwszym został Przemysław Zowczak radny PO, stanowisko dyrektora ośrodka sportu przypadło Robertowi Michalskiemu. Jedna i druga nominacja wzbudziła falę komentarzy i dociekań dlaczego akurat te osoby dostały pracę.

Teresa Kujawa mówi, że przyszły do niej osoby, które bez skutku ubiegały się o pracę i startowały w konkursach na wolne stanowiska.
- Te osoby mówią, że rozmawiała z nimi (podczas rekrutacji - przyp. red.) tylko jedna osoba. Czy to jest zgodne z prawem? - pyta Kujawa.

A burmistrz Duszyński tłumaczy: - Kierownik zakładu pracy nie ma obowiązku powoływania komisji. Mam prawo sam przeprowadzać rozmowy lub w moim imieniu robi to zastępca. Uważam, że lepiej żeby robił to zastępca, choć często sam przeprowadzałem rozmowy. Ale jeśli gdzieś łamiemy prawo, to zmienimy sposób naboru - deklaruje Leszek Duszyński. I dodaje, że sposób wyboru nie zmienia faktu, że dyrektorem zostaje najlepszy kandydat.

- Dla mnie jest to bez sensu. Taki konkurs, to nie jest konkurs - mówi przewodnicząca rady miejskiej.

- Nie mówię o konkursie akurat na dyrektora ośrodka sportu. Mówię o wszystkich konkursach. Nie wiem czy to jest zgodne z prawem. Osoby, które u mnie były mówią, że rozmowę z nimi prowadziła jedna osoba. A ja z nauczycielskiego doświadczenia wiem, że jak nauczyciel chce zostać dyrektorem, to jest dziesięć osób w komisji, odbywa się tajne głosowanie. Uważam, że konkursy na stanowiska strategiczne w jednostkach samorządowych też są obłożone jakimiś warunkami.

Przewodnicząca rady miejskiej poprosiła więc, aby kancelaria prawna pracująca dla ratusza przygotowała opinię na temat sposobu naboru pracowników.
Przewodnicząca rady czeka, więc na pisemne wyjaśnianie, czy konkursy przeprowadzane w Mogilnie odbyły się zgodnie z prawem.