O tym, czy koronawirus jest zagrożeniem na mrożonej żywności, mówił na antenie TVN24 specjalista chorób zakaźnych.
- Raczej nie - wskazał dr hab. Ernest Kuchar. - Należałoby zacząć od dyskusji, czy wirusa można dezaktywować, czyli sprawić, żeby stał się dla nas niegroźny. Wirusy tym szybciej ulegają dezaktywacji, im jest wyższa temperatura i wyższa wilgotność. Na to ma też wpływ rodzaj powierzchni oraz PH. Na powierzchniach gładkich w dobrych warunkach, w chłodzie, wirus może przetrwać do dziewięciu dni. Natomiast po wyschnięciu w temperaturze pokojowej przeżyje kilka godzin. W temperaturze 56 stopni Celsjusza ginie w ciągu 15 minut. Wypranie bielizny w 60 stopniach Celsjusza na pewno koronawirusa zabija. Jeśli chodzi o żywność przechowywaną w lodówce – to nie ma takich doniesień.
Jak dodał lekarz, źródłem zakażenia się głównie inni chorzy, ewentualnie zarazić można się przez brudne ręce.
- Nikt nie mówi o mrożonej żywności, więc jest to nieprawdopodobne - podsumował dr hab. Kuchar.
Źródło informacji: TVN24
