Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy po śmierci Prezydenta wygra Rzeczypospolita, czy partie?

Jacek Deptuła
fot. GP
Do wtorkowego popołudnia niemal wszystkich Polaków łączyła żałoba. Kiedy wieczorem oficjalnie poinformowano o miejscu pochówku Pary Prezydenckiej - Polska znów pękła.

Do wtorkowego popołudnia niemal wszystkich Polaków łączyła żałoba. Kiedy wieczorem oficjalnie poinformowano o miejscu pochówku Pary Prezydenckiej - Polska znów pękła.

To złowieszcza zapowiedź konfliktów, jakie rozgorzeją po niedzielnej ceremonii pogrzebowej. Apogeum zaś możemy się spodziewać przed czerwcowymi wyborami prezydenckimi. Sądzę, że najpierw spory polityczne pojawią się w zawoalowanej formie, a później wybuchną ze zdwojoną siłą. Choć już dziś zza szybko rosnących barykad słychać oskarżenia. - Wszyscy, którzy protestują przeciwko pochówkowi na Wawelu, nie są prawdziwymi patriotami - powiedział Andrzej Duda, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Sprzeciwiają się temu z obawy, że - jak mówi Duda - nieżyjącemu Prezydentowi "zapewniona została pamięć wieczna". Według urzędnika kancelarii kontrowersyjna decyzja kardynała Stanisława Dziwisza jest miarą jedynie słusznego patriotyzmu.

Z drugiej strony na internetowych forach pojawiają się tysiące obraźliwych dla Kościoła, kardynała Dziwisza i Jarosława Kaczyńskiego opinii. Ale najgorsze jest to, że czekające nas kłótnie i kolejne podziały między Polakami przebiegać będą w cieniu majestatu śmierci Prezydenta RP i 95 parlamentarzystów, przedstawicieli Rodzin Katyńskich i załogi TU-154M.

Po pierwsze: państwo

Od soboty wielu z nas zastanawia się, jak tragedia pod Smoleńskiem wpłynie na życie polityczne kraju? Czy establishment zda egzamin z propaństwowych postaw, czy - jak dotąd - skupi się głównie na partyjnych celach i interesach?

Jestem pesymistą. Wyobraźnia podsuwa mi taki scenariusz: Jarosław Kaczyński, mimo ogromnej rodzinnej tragedii, zdecyduje się kandydować w wyborach prezydenckich. Będzie chciał w ten sposób spełnić testament nieżyjącego brata. Ktoś, kto zadecydował ostatecznie o pochowaniu Prezydenta RP pośród królów i bohaterów narodowych, nie zrezygnuje z misji naprawy Polski - tak, jak ją pojmuje.
Na pewno otrzyma w pierwszej turze ponad 25 procent głosów twardego elektoratu oraz setek tysięcy sympatyków. Nastrój wzniosłości chwili, choć niebawem się wypali, utrzyma się do 20 czerwca. Ale kluczową sprawą będą nazwiska kontrkandydatów. Na pewno będzie to Bronisław Komorowski i... I dalej nic nie wiadomo. Wycofuje się prof. Tomasz Nałęcz, Ludwik Dorn i Marek Jurek. Najpewniej dlatego, że bez partyjnego zaplecza nie zdołają w trzy tygodnie zebrać stu tysięcy podpisów z poparciem.

Polskie Stronnictwo Ludowe być może już ma swojego kandydata, ale od wielu tygodni milczy. Sojusz Lewicy Demokratycznej wystawi najprawdopodobniej lidera partii Grzegorza Napieralskiego, lecz popełni w ten sposób ogromny błąd. Napieralski nie ma ani charyzmy, ani formatu politycznego predystynującego go do honorów głowy państwa. Włodzimierz Cimoszewicz, o którym też mówiło się przez chwilę - zdecydowanie odmówił. To kolejny błąd lewicy. Tylko on miał cień szansy na zwycięstwo.

Pozostałe stronnictwa i partyjki mają zerowe szanse na zwycięstwo swego kandydata. Jestem bowiem przekonany, że będzie ich nie kilkunastu, jak do tej pory, lecz zaledwie kilku.

Chyba że stanie się jakiś cud i na scenę polityczną wkroczy nieoczekiwanie, niczym deus ex machina, jakiś bezpartyjny człowiek o ogromnym autorytecie, bo tacy ludzie jeszcze w Polsce są. I będzie realizował wyłącznie program propaństwowy, a nie partyjny.

Po drugie: partie

Stronnictwo Jarosława Kaczyńskiego - Prawo i Sprawiedliwość - wzmocni się nie tylko głębokim, wręcz niepodważalnym przekonaniem o ofierze śmierci jednego z dwóch liderów. I to śmierci tak niebywale symbolicznej. Miliony rodaków składających hołd Parze Prezydenckiej utwierdziły już członków i sympatyków PiS w przekonaniu, że program partii jest jedynym programem zdolnym naprawić państwo. Jeśli rzeczywiście do tego dojdzie, jeżeli tak będą myśleć i działać liderzy PiS - możliwość jakiegokolwiek ponadpartyjnego kompromisu z Platformą Obywatelską możemy włożyć między bajki.

Natomiast pozostałe liczące się w Polsce partie - PSL, SLD i PO są w niezwykle trudnej sytuacji zewnętrznej. Każdy, nawet najmniejszy sprzeciw czy atak na PiS zostanie odczytany jako szarganie pamięci i ideowego testamentu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Już teraz z obozu politycznego Jarosława Kaczyńskiego słychać głosy, że gdyby nie wieloletni konflikt z partią Donalda Tuska - do smoleńskiej tragedii by nie doszło. Choć to nadużycie - przekonanych członków i sympatyków PiS nic nie będzie w stanie przekonać.

- Najważniejsze jest to, co jest ważne dla narodu - powiedział w środę Jacek Kurski. Ma rację. Ale kto najlepiej wie, co dla narodu jest ważne? Partie? Jeśli tak, to które? Ich liderzy? A może doradcy?
Zgubną pokusą dla PO może być też chęć zagarnięcia pełni władzy - ma teraz ułatwione zadanie. Jeśli jednak popełni grzech pychy, za rok ciężko za to zapłaci.

Po trzecie: Europa

Wzruszająca jest postawa Europy i świata wobec smoleńskiej tragedii. Zwykli Rosjanie, Portugalczycy, Niemcy, Francuzi, Amerykanie, Izraelczycy, Czesi - składają rodakom, nawet nieznanym sobie, kondolencje. Wyrażają ubolewanie w tysiącach wpisów internetowych, składają kwiaty i palą świece przed polskimi ambasadami i konsulatami.

Mimo szacunku i wdzięczności dla wszystkich, którzy podzielają nasz smutek, honor należy oddać przede wszystkim Rosjanom i władzom Federacji Rosyjskiej. Tuż po katyńskim przemówieniu Władimira Putina - jeszcze sprzed katastrofy - napisałem, że zachował się jak Wielkorus. I mówił bardziej do obywateli swojego państwa aniżeli do ofiar mordu i ich potomków.

Jednak w ostatnich dniach pokazał inną twarz - szefa ogromnego państwa, który ma odwagę powiedzieć prawdę. Nawet tym Rosjanom, w których mieszkaniach od 80 lat wiszą portrety Lenina i Stalina. Jeśli politycy polscy nie wzniosą się ponad historyczne krzywdy i nie wykorzystają tej otwartości do zbliżenia naszych narodów - będzie to działanie wbrew racji stanu.

Tragiczne, ale jakże wymowne jest także i to, że po sobotniej katastrofie świat dopiero teraz dowiedział się, czym dla Polaków była i jest zbrodnia katyńska. Wiele mediów mówiło i pisało o "pradawnym narodzie europejskim", doświadczanym boleśnie przez los i historię. Politycy polscy, ponad partyjnymi kłótniami, nie mogą nie wykorzystać (w najlepszym tego słowa znaczeniu) tak ogromnej fali zainteresowania i sympatii do naszego kraju. Ale my, Polacy - szczególnie politycy - musimy bezwzględnie pamiętać o przestrodze, że historia nie uczy niczego poza tym, że historia niczego nie uczy.

Norman Davies, autor pomnikowej książki o Polsce "Boże igrzysko" często przestrzega przed naszym ukochaniem mitologii: "Wszyscy potrzebujemy mitów. I jednostki, i narody. Mity to uproszczone przekonania, które nie muszą być oparte na faktach, ale zapewniają nam poczucie przynależności. Choć są ewidentnie subiektywne, to często mają większą siłę sprawczą niż obiektywna prawda - prawda bowiem bywa bolesna".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska