W sporcie liczy się dobry start.
A start Robert Malinowski miał naprawdę niezły. Kiedy na początku kadencji gruchnęła wieść, że udało się zdobyć pieniądze na dokończenie budowy szpitala, nawet radni opozycji w "pas ukłonić" się musieli prezydentowi. Bo czy pięć lat temu ktoś wierzył, że powstający od ćwierć wieku szpital w Węgrowie kiedykolwiek uda się dokończyć? A jednak już działa.
W sporcie na długim dystansie trzeba umiejętnie rozłożyć siły, aby nie stanąć w połowie drogi. Spacerek "na przetrwanie" ekipa włodarza Grudziądza robiła sobie przez długie miesiące. W mieście działo się niewiele.
Efekt? W Specjalnej Strefie Ekonomicznej hula wiatr i bezrobocie w naszym mieście wciąż jest rekordowo wysokie. Pociągów z grudziądzkiego dworca tylko ubywa, o tramwajach jeżdżących do szpitala możemy zapomnieć, UMK w naszym mieście bliżej do upadku niż rozkwitu, setki ubogich wciąż czekają na mieszkania socjalne, toru kolarskiego i wyciągu narciarskiego, całodobowych posterunków straży miejskiej i ratuszowych punktów obsługi mieszkańców na osiedlach - nie ma. A to tylko kilka z kilkudziesięciu nie spełnionych obietnic wyborczych. Nie powstrzymano też zadłużania miasta, czego dowodem artykuł obok, na temat kolejnego zaciąganego kredytu.
Przez grzech zaniechania zmarnowano potencjał tkwiący w grudziądzkich solankach. Czyżby dlatego, że ich uruchomienie było sukcesem poprzednika?
W sporcie jednak najważniejszy jest finisz. I na finiszu Robert Malinowski zdobywa punkty. Najwięcej za remonty dróg, bo choć kierowcy klną dziś strasznie, to za chwilę z radością pojadą odnowionymi jezdniami. Tylu remontów co w tej chwili, w naszym mieście nie było chyba nigdy. A co najważniejsze udało się zdobyć gigantyczne pieniądze na budowę "średnicówki". To nie było łatwe, wymagało czasu i "deptania" do ministrów, ale dzięki tym zabiegom do budowy trasy z miejskich pieniędzy dołożymy tylko symbolicznie.
Czy dobry start i widowiskowy finisz wystarczą, by Robert Malinowski znowu pierwszy dobiegł do mety? To Państwo zdecydują.