Każdy, kto ma dziecko wie, że nie da się go upilnować w stu procentach. Czasami wystarczy chwila nieuwagi, a dziecko potrafi narobić wokół siebie bałaganu. Maluchy szczególnie upodobały sobie rzucanie przedmiotami, które właśnie mają w dłoniach. Często zdarza się, że jest to coś do jedzenia. Kawałki owoców, chrupki kukurydziane, kanapki, czy słone paluszki często lądują więc na ziemi, również w miejscach publicznych.
Czytaj także: Zwróciła uwagę obcemu dziecku. Takiej reakcji się nie spodziewała. "14-latka obrzuciła mnie błotem"
Niedawno taka sytuacja miała miejsce w jednym z trójmiejskich autobusów: dziecko rozsypało paluszki, ale kobieta, która opiekowała się maluchem ich nie posprzątała. Bałagan uwiecznił na zdjęciu jeden z Czytelników portalu trojmiasto.pl. Fotografia wywołała lawinę komentarzy: internauci dyskutowali między sobą o tym, czy w takiej sytuacji opiekun dziecka powinien po nim posprzątać.
Większość komentujących jest zgodna co do jednego: nieważne gdzie i nieważne co, po dziecku należy posprzątać. Czy to papierek wyrzucony na ulicę, czy paluszki w komunikacji miejskiej.
- A co to za różnica, kto rozsypał? - pyta retorycznie Marta. - Gdyby zdarzyło się dorosłemu, oczywistym jest fakt, że powinien posprzątać. A rodzic jest odpowiedzialny za dziecko, więc nawet, jeśli paluszki rozsypały się przez przypadek, należało je pozbierać, oczywiście w miarę możliwości.
Każdemu mogło się zdarzyć, wystarczyła chwila nieuwagi, ale posprzątać trzeba
Podobnie uważa Magdalena: - Twoje dziecko nasyfiło - specjalnie czy przez przypadek, obojętnie, to korona z głowy nie spadnie jak weźmiesz te kilka paluszków, podniesiesz i wyrzucisz do śmietnika.
- Każdemu mogło się zdarzyć, wystarczyła chwila nieuwagi, ale posprzątać trzeba. Na chodniku może jeszcze by przeszło, bo ptaki by zjadły, wiatr rozwiał, ale w autobusie to po prostu wstyd tak zostawić - dodaje Tomek.
Niektórzy jednak stają w obronie opiekunki dziecka. - A może kobieta chciała to posprzątać, ale akurat był jej przystanek i musiała wysiadać? Tego nie wiecie, a już wieszacie na niej psy - zwraca uwagę Jola.
Pojawiają się również głosy, które nie widzą niczego złego w tej sytuacji. - Niby jak miała to pozbierać? W jednej ręce wózek, drugą pewnie zabawiała dziecko, albo trzymała się poręczy. Nic takiego się nie stało. Jak ludziom piach z butów leci, to też nie sprzątają po sobie i nikt nie robi afery - uważa Weronika.
- A to ona jest od sprzątania autobusu? Różne sytuacje się zdarzają, od tego są wynajmowane firmy sprzątające, które doprowadzają te autobusy do porządku - dodaje Rafał.
Jak widać, internauci są więc podzieleni w ocenie tej sytuacji. A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czy ocena tego incydentu byłaby inna, gdyby wydarzył się np. w parku, albo na chodniku, a nie w komunikacji miejskiej? Czekamy na Wasze opinie!
Zdjęcie wykonane przez Czytelnika trojmiasto.pl można zobaczyć TUTAJ
Przypomnijmy, że to nie pierwsza sytuacja, dotycząca bałaganu robionego przez dzieci w miejscach publicznych, o której było ostatnio głośno. Kilka tygodni temu jedna z poznańskich restauracji opublikowała zdjęcia zniszczeń, jakich dokonała w lokalu rodzina z dziećmi. W związku z tym incydentem właściciele zdecydowali się nawet wprowadzić ograniczenia wiekowe i nie wpuszczać do restauracji dzieci poniżej 6 lat. Więcej o tej sprawie można przeczytać w materiale poniżej:
Poznań: Parma i Rukola zakazuje wstępu dzieciom do lat 6. "J...
