Sezon grypowy w pełni - teraz choruje najwięcej osób. Najbardziej narażone są dzieci i osoby starsze. W związku ze zwiększonym ryzykiem infekcji i dużą częstotliwością zachorowań na grypę, przypominamy historię naszej Czytelniczki, którą opisywaliśmy w październiku 2019 roku.
***
Z katarem do żłobka
Pani Weronika z Bydgoszczy rok temu urodziła córeczkę. Od września miała wrócić do pracy, ale jak na razie była w niej... dwa dni. Wszystko przez - jak twierdzi - nieodpowiedzialność rodziców małych dzieci. Za naszym pośrednictwem apeluje do mam maluchów, by nie powielały tych błędów.
Czytaj także: Czy rodzic powinien sprzątać po dziecku w miejscach publicznych? Dyskusja o rozsypane paluszki
- Zosia, nasza córeczka, od sierpnia chodziła na adaptację do żłobka, by od września, gdy wrócę do pracy, mogła tam spędzać po 8 godzin. Nie stać nas z mężem na opiekunkę, więc była to dla nas jedyna opcja. Niestety, już po pierwszych kilku dniach się rozchorowała - opowiada pani Weronika. Małe dzieci są bowiem niezwykle podatne na infekcje, a pierwsze kontakty z rówieśnikami często kończą się chorobą. - Spodziewaliśmy się tego, znajomi mają dzieci w podobnym wieku i też przez to przechodzili, ale zszokowało mnie coś innego: podejście innych rodziców do choroby ich pociech - dodaje.
Te błędy niedoświadczonych rodziców mogą być tragiczne w skutkach!
Nasza Czytelniczka nie spodziewała się, jak wielu rodziców lekceważy pierwsze objawy choroby u swoich pociech, takie jak katar, kaszel, czy wysypka. I choć w wielu żłobkach obowiązuje zakaz przyprowadzania dzieci z katarem, niektórzy rodzice celowo go lekceważą, żeby nie mieć problemu i nie brać wolnego w pracy.
- Przecież tu chodzi nie tylko o własne dziecko, ale także o wszystkie inne pociechy w żłobku! - oburza się pani Weronika. - Jeden maluch z katarem, posłany do żłobka, żeby mama nie miała problemu, może pozarażać wszystkie inne dzieci. Taka mama nie pomyśli, że wtedy pozostali rodzice też mają duży kłopot, jeśli nie mają z kim zostawić maluszka.
Historia naszej Czytelniczki jest na to najlepszych przykładem. Jak relacjonuje pani Weronika, odkąd na początku września wróciła do pracy, była w biurze zaledwie dwa dni. - Zosia ledwo wyzdrowiała po sierpniowej infekcji, we wrześniu znowu była chora. Musiałam odebrać ją wcześniej ze żłobka i wziąć na nią opiekę - opowiada. - Od jednej z matek usłyszałam wtedy, że niepotrzebnie robię sobie kłopot, małej nic nie jest i spokojnie mogłaby przyjść do żłobka następnego dnia. Zamurowało mnie.
Nasza Czytelniczka uważa, że jeśli podejście rodziców co do tej kwestii się nie zmieni, to problem będzie powracał. A być może wiele osób nie musiałoby brać opieki na dziecko, gdyby rodzice innych maluchów nie bagatelizowali kaszlu, czy kataru u swoich pociech.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czekamy na opinie.
