Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy słubfurtczycy mają swój język? - Oczywiście

Agnieszka Wirkus
Michael Kurzwelly prezentuje dowód osobisty Słubfurtu
Michael Kurzwelly prezentuje dowód osobisty Słubfurtu Fot. Autor
- Natürlich - śmieje się Michael - Słubfurtczycy szprechają in bajden języków i skakają von einer Sprache in drugi język.

Za lasem, nad rzeką...

Michael Kurzwelly. Niemiec, mówiący płynnie po polsku. Na głowie burza loków, z twarzy prawie nie znika szeroki uśmiech.
- Jestem architektem miejskim miasta Słubfurt. Jestem specjalistą do spraw konstrukcji rzeczywistości - mówi i od razu zaznacza: - Starej rzeczywistości już nie ma.

Jak twierdzi Michael, mieszka w Słubfurcie. W tej chwili w dzielnicy Furt.
- Ale działam na całym świecie. Jak chcecie mnie zaprosić, by konstruować nową rzeczywistość, jestem do usług - dodaje. - W nowej rzeczywistości zarabiam na życie jako na przykład przewodnik miejski po Słubfurcie. Na Uniwersytecie Europejskim Viadrina prowadzę zajęcia z socjotechniki manipulatywnej. Cha, cha, cha!

Zanim Michael zdradzi nam więcej szczegółów, wstaje. Wkłada czerwony krawat i ciemną marynarkę, do której przypina znaczek z napisem "Słubfurt". Zaraz opowie o mieście, które powstało w jego głowie - czyli o Słubfurcie. Tu rzeczywistość miesza się z wyobraźnią, a realne cele z dobrą zabawą.

Gdzie kogut na jajku stoi

Słubfurt powstał w listopadzie 1999 roku z dwóch miast Słubu (lub jak kto woli Słubic) i Furtu (Frankfurtu nad Odrą). Rok później został wpisany do Europejskiego Rejestru Miast i - jak można się dowiedzieć na stronie internetowej Słubfurtu (www. slubfurt.net) - jest najmłodszym miastem na świecie.
Michael: Godło Słubfurtu wzięło się z tego, że Frankowie jak przeszli przez Odrę, to zostawili koguta. Bo to jest kogut galijski, a Frankowie to mieszkańcy Galii. Kogut znalazł się w godle frankfurckim i słubickim. Gdy miasta się połączyły, kogut stał się ich wspólnym znakiem.

W mieście nie za dużym i nie za małym

Michael kontynuuje opowieść o początkach Słubfurtu. - Miasto powstało w zasadzie na gruncie bardzo poważnego kryzysu na obszarze przygranicznym. Ponieważ słubiczanie i frankfurtczycy płakali, że ich świat się kończy, bo mają tylko 180 stopni obszaru, gdzie mogą się poruszać, więc ktoś wpadł na pomysł, że jak się połączymy, to znowu będziemy mieli 360 stopni.
Przewodnik miejski wspomina też o innych powodach: - Decyzja o połączeniu zapadła, bo na tym obszarze istniał także duży kryzys tożsamościowy. Powstał z powodu przesunięcia granic Polski ze wschodu na zachód. Polacy z Kresów musieli się przenieść i znaleźli się nagle na przykład w Słubicach. Nie mogli się zakorzenić na tym terenie, który przed wojną był niemiecki. A z kolei Frankfurt był w ostatnich dniach wojny uznany za fortecę obronną przed Rosjanami. Całe miasto zostało ewakuowane. Zostało tylko 400 cywili. Ludzie, którzy po wojnie osiedlili się we Frankfurcie to byli między innymi Niemcy, którzy musieli uciec ze swojej dawnej ojczyzny. Oni także nie mogli się tutaj zakorzenić. Fachowcy z Viadriny zastanawiali się, co tu zrobić, aby oddać ludziom dumę. Tę szczęśliwość bycia, takie poczucie tożsamości. Żeby poczuli, że czegoś są warci. Więc zaproponowaliśmy im jako nowe pojęcie - Słubfurt. Bo jak się jest słubfurtczykiem, to można być z tego dumnym.

Mieszkańcy zbudowali mur

Michael tłumaczy, że miasto musiało mieć granice. Wyjmuje mapę i pokazuje narysowane na planie obok siebie dwa koła i trzecie - czerwone - pośrodku nich. To jest właśnie planowany mur miejski.
- Zaczęliśmy budować mur, aby wszyscy wiedzieli, gdzie Słubfurt się zaczyna i gdzie się kończy - tłumaczy Michael. - Zbudowaliśmy dwa razy po 25 metrów. Na zdjęciach widać, jak mur został przyjęty przez młodzież. Jak się bawią, leżą na murze, który ma zaledwie pół metra wysokości. I dodaje: - Trzeba wiedzieć, do czego ma służyć mur. U nas on łączy. Każdy z nas buduje swój obszar. Jakiś dom, mieszkanie z murami, które go chronią. Bez granic zupełnie stracilibyśmy kontakt z rzeczywistością. Problem w tym, jak są zbudowane granice. Czy to są mury, przez które nikt nie przechodzi, czy to jest murek, przez który można przeskoczyć.

Dowody osobiste dają każdemu

To był jednak dopiero początek.
- Gdy zabraliśmy się za mur, to zaraz potem zaczęliśmy wprowadzać dowody osobiste. Oto mój dowód - Michael prezentuje biały prostokącik ze swoim zdjęciem. - Tu jest napisane: dowód osobisty Słubfurtu - Słubfurter Personalausweis. Każdy może dostać taki dowód, niezależnie od krwi i miejsca zamieszkania. Można mieszkać w Pekinie, Nowym Jorku, Addis Abebie. Gdziekolwiek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska