- Ilu takich ludzi, jak 20-letni sprawca masakry w Newtown, jest wśród nas?
- Zwolennicy szerokiego dostępu do broni twierdzą, że takie osoby można wyłowić, ponieważ mają szczególnego typu zaburzenia psychiczne. Nie zgadzam się z takim upraszczaniem. Każdy z nas zna ludzi lub sam znajdował się w sytuacji, gdy mówił "dobrze, że nie miałem pod ręką spluwy, bo bym jej użył". Takimi słowami okazujemy nasze wzburzenie, gdy z równowagi wyprowadzi nas arogancki urzędnik czy sprzedawca, który wcisnął nam uszkodzoną maszynkę do golenia. Kto wie, czy nie 30 procent społeczeństwa jest skłonne w takich prozaicznych choć irytujących sytuacjach do bardzo emocjonalnych reakcji. Oczywiście, nie każdy od razu swą wewnętrzną agresję wprowadza w zbrodniczy czyn, ale trudno określić, ile osób byłoby do tego zdolnych.
- Liczba krwawych strzelanin wydaje się większa niż kilka, czy kilkanaście lat temu. Dlaczego takich tragedii jest więcej?
- W decydującej mierze wynika to z głębokich zmian, jakie rewolucja technologiczna niesie współczesnemu światu. Nasze otoczenie i model życia ulega dziś modyfikacji w tempie wcześniej niespotykanym. To powoduje, że wielu ludzi nie radzi sobie w tej galopującej rzeczywistości. Niektórzy podlegają ogromnemu stresowi i nie radzą sobie z nim. Czasami przeradza się on w zaburzenia psychiczne, a to w skrajnych przypadkach prowadzi do sięgnięcia po broń.
- Masakry z użyciem broni zdarzają się wszędzie: w USA, gdzie posiadanie broni jest w wielu stanach naturalne, ale i w Skandynawii, gdzie dostęp do broni jest bardzo ograniczony. Breivik w kilkadziesiąt minut zabił 69 osób. Czy liczba takich ataków naprawdę zależy od dostępności broni?
- Tak, dlatego jestem zdecydowanie przeciwny postulatom łatwiejszego dostępu do pozwolenia na broń palną w Polsce. Ataki szaleńców zdarzają się wszędzie, jednak nie zmienia to widocznej gołym okiem statystyki, że powszechność dostępu do broni wprost wiąże się z liczbą tragedii wyrządzanych przy jej użyciu. Istotne jest także to, że Polska wciąż przechodzi głęboką transformację, a frustracja związana z, nie przez wszystkich przyswajalną, rewolucją technologiczną bywa u wielu ludzi potęgowana nieprzystosowaniem do nowych realiów gospodarczych, biedą i bezrobociem, którego do 1989 roku nie znaliśmy. Stąd stosunkowo restrykcyjne prawo nie powinno być u nas liberalizowane.