Oboje są niepełnosprawnymi osobami. Stają przed orzecznikami decydującymi o stopniu ich choroby. Ostatnio, ku zdumieniu rodziców, okazało się, że stan zdrowia dziewczyny i chłopca uległ poprawie.
Pawłowi odebrano comiesięczny zasiłek. Upośledzona umysłowo Zosia przestała być inwalidką pierwszej grupy. Uznano ją za niepełnosprawną w stopniu lekkim. Dzieciaków, które usłyszały podobne orzeczenia komisji jest w naszym regionie więcej.
Ozdrowieli?
- Moja córka jest niepełnosprawna umysłowo od urodzenia. Jej samodzielność jest bardzo ograniczona - opowiada pan Grzegorz.
Dziewczyna jest uczennicą szkoły im. Marka Kotańskiego w Inowrocławiu. Ma indywidualny tok nauczania. Do 31 lipca ub. r. miała pierwszą grupę inwalidzką. Stanęła przed Powiatowym Zespołem ds. Orzekania o Niepełnosprawności i dostała grupę drugą, czyli niepełnosprawność umiarkowaną. Rodzice nie zgodzili się z tą decyzją. Odwołali się do zespołu wojewódzkiego. Ten kazał powiatowym orzecznikom rozpatrzyć sprawę ponownie. Dziewczyna otrzymała jeszcze niższa grupę - niepełnosprawność lekką.
- Nie chodzi nam o pieniądze. Ani ja, ani moja żona nie będziemy w stanie otaczać córki opieką przez cały czas. Kiedyś nas zabraknie. Chcielibyśmy, żeby Zosia trafiła do dobrego domu pomocy społecznej - dodaje ojciec.
Z kolei mama Pawełka wylicza choroby synka: - Ma problemy z sercem i z odpornością. Nie ma jednej nerki, którą usunięto zaraz po urodzeniu. Często z rana zdarzają się mu kilkusekundowe bezwłady w rękach i nogach.
Paweł wymaga ciągłej opieki. Jego matka nie poszła do pracy. Do niedawna, ze względu na niepełnosprawność syna otrzymywała 520 zł plus 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego i 80 zł na rehabilitację dziecka. Ale zespoły powiatowy i wojewódzki uznały, że Paweł jest sprawny. - Zostaliśmy bez środków do życia. Do pracy pójść nie mogę, bo muszę opiekować się synkiem i jego rodzeństwem. Wspiera nas mój były mąż. Ale jest ciężko. Leczenie Pawła jest bardzo kosztowne - żali się kobieta.
Przeczytaj także: "Majka" udawała chorą na raka. Darczyńcy, którzy jej pomagali, są w szoku
Odwoływać się do skutku
Wanda Batkowska z powiatowego zespołu orzeczniczego nie chce rozmawiać o konkretnych przypadkach. Obowiązuje ją tajemnica zawodowa. Zapewnia, że obniżanie grup inwalidzkich, czy odbieranie zasiłków nie jest wynikiem polityki poszukiwania oszczędności.
- Serce się kraje, gdy patrzy się w jakiej biedzie żyją niektórzy ludzie, ale my wydajemy orzeczenia na podstawie stanu zdrowia. Osoby, które potrzebują finansowego wsparcia, muszą szukać go w ośrodkach pomocy społecznej - komentuje.
Co powinni zrobić rodzice dzieci, które uznano za sprawne? Wanda Batkowska radzi odwoływanie się do coraz wyższych instancji. Do orzecznika wojewódzkiego, a potem do sądu. - Każdy ma do tego święte prawo - podkreśla.
Czytaj e-wydanie »