W Sulnówku, za skrzyżowaniem z drogą prowadzącą do Deczna, drogowcy pozostawili dwa pnie z korzeniami. Drzewa rosły tuż przy ulicy i stwarzały niebezpieczeństwo dla kierowców, dlatego je wycięto. Tyle tylko, że po ścince stwarzają one jeszcze większe niebezpieczeństwo. - W dzień może i jest to widoczne, ale nie nocą - skarżył nam się jeden z kierowców jeżdżący tą trasą. - Gdyby tak w tym miejscu miały mijać się na przykład dwie ciężarówki, to każda musiałaby trochę zjechać na pobocze. Tutaj możliwość taka istnieje tylko po jednej stronie drogi. Jak można było zostawić takie pnie? Kiedy drogowcy zamierzają je usunąć, czy czekają aż dojdzie do tragedii? - denerwował się.
- Takich pni w powiecie jest ze czterysta - mówi Marek Soska, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Świeciu. - Najpierw bowiem wycinamy drzewa, a dopiero później usuwane są korzenie. Wycinka trwa od jesieni, na dniach ma się zakończyć. - Wszystkie one są blisko jezdni i można by powiedzieć, że wszystkie stwarzają niebezpieczeństwo - ucina dyrektor. Korzenie z wystającymi pniami usuwane mają być dopiero, gdy zakończy się wycinkę. To ma być już niebawem. Tyle tylko, że kierowcy będą musieli uzbroić się w cierpliwość. Usuwanie jest bowiem ogromnie czasochłonne. - Dziennie możemy usunąć tylko pięć takich pni. To jest bardzo trudny proces, a przy tym bardzo kosztowny. _I właśnie ze względu na to, część z nich pozostanie. - _Oczywiście, te które znajdują się w trochę dalszych odległościach od dróg i są przez to mniej uciążliwe - dodał Soska. Jedną z głównych tego przyczyn są ograniczone środki finansowe, którymi dysponuje PZD.
Czyha 400 pułapek
Tekst i fot. Jadwiga Maciejak

Kierowcy muszą uzbroić się w cierpliwość i przede wszystkim zachować ostrożność. Okazuje się bowiem, że wystające pnie na poboczach dróg szybko nie zostaną usunięte.