- Jak długo ksiądz służył w soleckiej parafii?
- Aż trudno w to uwierzyć, ale parę dni temu, pierwszego lipca, minęło 39 lat, jak tutaj przyjechałem. I ani się obejrzałem, a przyszedł czas przejść na emeryturę.
- Pochodzi ksiądz z Solca?
- Nie, z Barcina. Gdy otrzymałem święcenia kapłańskie, najpierw byłem kapłanem w kościele w Lubinii Małej pod Jarocinem. Potem trafiłem do soleckiej parafii.
- Czy w ciągu prawie 40 lat zaszły w kościele zmiany?
- Oczywiście. Wtedy w tym poniemieckim kościele z czerwonej cegły nie było prawie nic, brakowało nawet prawdziwego ołtarza, był tylko taki prowizoryczny. Teraz kościół przy ulicy Bydgoskiej wygląda okazale. Co może wydać się dziwne, nie zmieniła się za to liczba wiernych. Parafian było i jest około 4,5 tysiąca.
- Wiem, że ksiądz organizował spotkania dla dzieci i młodzieży...
- W ciągu każdego roku szkolnego prowadziłem dla nich oazy. Zamiast siedzieć bezczynnie w domu, spotykałem się z młodymi ludźmi i rozmawialiśmy, organizowaliśmy akcje. A co roku latem jeździliśmy wspólnie na wakacje. W tym roku młodzież też wyjedzie na letni wypoczynek. Pojedzie do Janikowa.
- Jakie są plany księdza teraz, już na emeryturze?
- Chyba nie będę zbyt skromny, jeżeli powiem, że zasłużyłem na odpoczynek i wreszcie odpocznę. Nadal będę mieszkał na plebanii. No a przede wszystkim: będę dalej służył Panu Bogu i chętnie pomagał parafianom.
Rozmawiała