Prokurator wnioskował o uznanie Beaty R. za winną umyślnego spowodowania zagrożenia na drodze i o wymierzenie jej kary 3 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo oskarżona miałaby dostać 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów i zapłacić 30 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz rodziców zmarłej Darii.
Adwokat Filip Węgierski podkreślał z kolei, że jego klientka już na samym początku przyznała się do nieumyślnego spowodowania wypadku, wyrażała skruchę i przepraszała rodzinę zmarłej 20-latki. - Wysoki sądzie, to było traumatyczne tragiczne doświadczenie dla rodziny Darii L. Sam nigdy nie straciłem dziecka, ale jestem przekonany, że żadna kara nie zrekompensuje rodzicom straty.
Prosił sąd o wymierzenie kary z warunkowym zawieszeniem.
- Przepraszam i proszę o wybaczenie - powiedziała Beata R. z trudem powstrzymując łzy.
- Widziałem to zdarzenie - na poprzedniej rozprawie zeznawał kierowca, który tamtego dnia - jak zaznaczył - wracał z pracy. Jechał ciężarówką Iveco ulicą Fordońską w kierunku centrum miasta. - Zauważyłem, jak samochody na lewym pasie zaczynają zwalniać. Widziałem, że coś się wydarzyło.
Twierdził, że nie pamięta dokładnej godziny zdarzenia. - Widziałem pieszą, która dochodziła do osi jezdni. Została uderzona przez pojazd jadący przede mną. Jej ciało zostało wyrzucone w powietrze - zeznawał świadek dopytywany przez sędziego Karola Przybysza.
Na pytanie adwokata oskarżonej o spowodowanie wypadku 47-letniej Beaty R. odpowiedział, że z tego, co widział „piesza nie miała na głowie żadnego nakrycia głowy”.
Według biegłego w dziedzinie kryminalistycznej rekonstrukcji wypadków drogowych fiat za kierownicą którego siedziała Beata R., poruszał się w chwili wypadku z prędkością około 43 km na godzinę.
- Samochód nie hamował przed potrąceniem pieszej. Zaczął hamować dopiero po uderzeniu - mówił biegły.
Ekspert zaznaczył, że zdarzenie zostało utrwalone na kamerze zainstalowanej w jednym z samochodów znajdujących się w pobliżu miejsca wypadku. A na nagraniu widać, jak - już po potrąceniu pieszej - zapalają się tylne światła „stop”.
Beacie R. prokuratura zarzucała spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Przyczyną zgonu 20-letniej Darii L. był „uraz wielonarządowy powstały wskutek uderzenia auta”. Wczoraj adwokat oskarżonej pytał biegłego o to, z jaką prędkością poruszała się piesza wchodząc na jezdnię. Z opinii eksperta wynika, że prędkość jej marszu oscylowała to około 2,7 m na sekundę.
Adwokat dopytywał, czy w jego opinii tak szybki marsz, można uznać za trucht, jogging, bądź podbieganie. Sędzia zauważył, iż całe zdarzenie zostało zarejestrowane okiem kamery, a nagranie było już wcześniej odtwarzane na sali rozpraw.
- Czy na tym nagraniu zauważył pan, by piesza biegła? - pytał sędzia. Adwokat na pytanie, czy chce jeszcze raz obejrzeć film, odpowiedział przecząco. Przedłożył sędziemu wydruki z badań statystycznych dotyczących prędkości przemieszczania się pieszych. Adwokat oświadczył również kierując swoje słowa do rodziców zmarłej Darii, że w żadnym wypadku nie zmierza ku obwinieniu ofiary o spowodowanie wypadku, a tylko zależy mu na wyjaśnieniu okoliczności, które dla obrazu sprawy są „niezwykle istotne”.
Rodzice Darii są oskarżycielami posiłkowymi. Podczas poprzednich rozpraw Jacek Lewandowski, ojciec ofiary, ustawiał w stronę oskarżonej duże zdjęcie zmarłej dziewczyny.
Sąd skazał Beatę R. na karę roku więzienia w zawieszeniu. Orzekł też 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów i nakazał zapłacić po 15 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz rodziców zmarłej Darii.
- Sąd uznał, że kara, o którą wnioskował oskarżyciel, a więc trzy lata bezwzględnego pozbawienia wolności byłaby zbyt surowa - uzasadniał wyrok sędzia Karol Przybysz. - Oskarżona nie była wcześniej karana, a ten jeden manewr, który wykonała kierując autem, okazał się tragiczny w skutkach.
Flash Info, odcinek 10 - najważniejsze informacje z Kujaw i Pomorza
