https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pojechała do sanatorium, pies został sam. Jest wyrok bydgoskiego sądu

Maciej Czerniak
Marzanna O. została skazana na pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Ma zakaz opiekowania się jakimikolwiek zwierzętami przez pięć lat i musi wpłacić 2 tys. na rzecz bydgoskiego schroniska.
Marzanna O. została skazana na pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Ma zakaz opiekowania się jakimikolwiek zwierzętami przez pięć lat i musi wpłacić 2 tys. na rzecz bydgoskiego schroniska.
Na sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu została skazana Marzanna O. Kobieta odpowiedziała za znęcanie się nad własnym psem.

Marzanna O. została skazana na pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Ma zakaz opiekowania się jakimikolwiek zwierzętami przez pięć lat i musi wpłacić 2 tys. na rzecz bydgoskiego schroniska.

Tak zdecydował Sąd Rejonowy w Bydgoszczy. Wyrok zapadł w czwartek 13 marca.

- Stosunek do zwierząt jest miarą naszego człowieczeństwa - zaznaczył sędzia Bartosz Lau, uzasadniając wyrok.

Licząca 63 lata kobieta odpowiadała za to, że na czas pobytu na turnusie w sanatorium zostawiła psa samego w mieszkaniu. Odpowiadała za znęcanie się nad zwierzęciem. Twierdziła, że zwierzę miało dostęp do wody i karmy, ale sąd bezspornie uznał, iż nie zmienia to faktu, że zachowanie Marzanny O. można uznać za znęcanie się.

Wysuszone szczątki zwierzęcia

Wcześniej, w trakcie procesu na pytania sądu odpowiadał biegły. Stwierdził, że nie był w stanie z całą pewnością ustalić przyczyn śmierci zwierzęcia.

- To, co zostało z psa, było już wysuszone i ważyło zaledwie 3 kg - mówił ekspert. - Tkanki były w stanie zaawansowanego rozkładu.

Stan, w jakim ciało psa zostało przekazane biegłemu do badań, wskazywał, że do śmierci doszło około dwa tygodnie wcześniej.

Przypomnijmy, że historia sięga 7 sierpnia ubiegłego roku. Mieszkańcy bloku przy ulicy Modrakowej na bydgoskich Wyżynach wezwali na miejsce służby w związku z fetorem, jaki dochodził z jednego z mieszkań.

- Funkcjonariusze policji pojechali na miejsce i wspólnie ze strażakami próbowali wejść do mieszkania. Jeszcze przed wejściem przez okno zauważyli, że w mieszkaniu leży pies, który najprawdopodobniej nie żyje – przekazał „Expressowi Bydgoskiemu” asp. Krzysztof Bratz z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.

Gdy służby próbowały dostać się do mieszkania, na miejscu pojawiła się właścicielka, 61-letnia kobieta.

– Trzy tygodnie wcześniej pojechała do sanatorium, zostawiając psa w mieszkaniu, nie zapewniając mu wody, ani jedzenia. Będziemy prowadzili działania w kierunku art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt, mówiącym o znęcaniu się nad zwierzętami. Piesek został zabezpieczony do sekcji. Dalsze działania będziemy mogli prowadzić po uzyskaniu opinii biegłego weterynarza w tej sprawie – dodawał asp. Krzysztof Bratz.

Syn miał przyjść, ale nie miał klucza

Już w trakcie procesu oskarżona tłumaczyła, że czuje się niewinna. A to dlatego, iż opiekę nad psem miała zlecić przed wyjazdem swojemu synowi. Potem wyjechała na turnus do Sopotu.

- Wrócił wtedy akurat do Polski z Holandii. Okazało się, że nie mógł wejść do mieszkania - mówiła oskarżona.

Adwokat Marzanny O., mec. Karol Bryś po ogłoszeniu przez sąd stwierdził, że prawdopodobnie jego klientka nie będzie zamierzała odwoływać się od orzeczenia sądu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska