Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debata. O plonach i cenach dyskutują przedstawiciele organizacji zrzeszających przetwórców

źródło: www.portalspozywczy.pl
- W roku 2007 sytuacja była gorsza, a żywność podrożała tylko o 7 proc. - uspokaja Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.
- W roku 2007 sytuacja była gorsza, a żywność podrożała tylko o 7 proc. - uspokaja Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Długa i ciężka zima, w maju i w czerwcu deszcze i w ich następstwie powódź, w lipcu susza, a potem znowu deszcze i burze z gradobiciem. Jak te pogodowe przypadki odbiją się na branży żywnościowej?
- Branżę mleczarską pogoda w tym roku oszczędziła - uważa Joanna Nowak, ekspert Polskiej Izby Mleka.
- Branżę mleczarską pogoda w tym roku oszczędziła - uważa Joanna Nowak, ekspert Polskiej Izby Mleka.

- Branżę mleczarską pogoda w tym roku oszczędziła - uważa Joanna Nowak, ekspert Polskiej Izby Mleka.

Rafał Mładanowicz, prezes zarządu Krajowej Federacji Producentów Zbóż: - Pierwszy sygnał, że rok będzie trudny, mieliśmy na przedwiośniu, bo śniegi zeszły dopiero z końcem marca. Pierwsze zabiegi agrotechniczne były opóźnione. W czerwcu i lipcu były powodzie, a potem upały. Już 29 czerwca informowaliśmy, że zbiory mogą być mniejsze od zeszłorocznych i prognozowaliśmy, że zbierzemy ponad 27 mln ton zbóż. Ale byliśmy wtedy spokojni, że ich jakość będzie wysoka. Żniwa w tym roku zaczęły się o 2 tygodnie później niż zwykle. Na przełomie lipca i sierpnia zaczęły się deszcze i trwają one do dzisiaj. W Polsce północnej w niektórych regionach jeszcze od 30 do 50 procent zboża jest na polu. (Dyskusja odbyła się 24 sierpnia - przyp. red.).

Jan Bazyl Lipszyc: - A jak dziś wyglądają prognozy dotyczące wielkości zbiorów?

Rafał Mładanowicz: - Oceniamy, że nie uda się zebrać więcej niż 25 mln ton. I jakość zboża będzie znacznie niższa niż w zeszłym roku.

Pszenicy konsumpcyjnej będzie o 30 proc. mniej niż w zeszłym roku. Żyta konsumpcyjnego praktycznie w tym roku prawie wcale nie będzie. Jeśli nie poprawi się pogoda w najbliższych dniach, to nie warto będzie zbierać tego, co jest na polach.

Jan Bazyl Lipszyc: - Będzie więc mniej mąki, będzie ona droższa i być może gorszej jakości. To oznacza, że podrożeć może chleb, makaron, inne mączne wyroby, no i pasze.

Rafał Mładanowicz: - Wiadomo, że to, co zbierzemy, będzie złej jakości - będą to zboża porośnięte, porażone grzybami.

Natomiast jeśli chodzi o ilość, to zarówno pszenicy paszowej, jak i pszenżyta nie powinno być mniej niż w zeszłym roku. Jest jeszcze jedno zagrożenie - eksport. Nikt nie kontroluje, ile zboża jest wywożone.

Wiemy, że ten eksport jest duży. Nikt nie odpowiedział nam na pytanie, dlaczego w początku roku Agencja Rezerw Materiałowych sprzedała duże ilości pszenicy konsumpcyjnej po niskich cenach.

Nie wiadomo również, ile jest zboża w magazynach. Podobno w końcu czerwca było ok. 5 mln ton.

Witold Choiński, prezes zarządu Związku Polskie Mięso: - Naszym zdaniem, w magazynach nie ma tych 5 mln ton. Ale nikt nie wie, ile jest naprawdę. To znaczy, że w Polsce w 2010 roku nie potrafimy sporządzić bilansu zbożowego.
Jan Bazyl Lipszyc: - Nie wiemy więc, ile zboża było w magazynach przed żniwami i nie wiemy, ile jest teraz. Nie znamy rozmiarów eksportu. Producenci zbóż mówią: będzie o 5 mln ton mniej i jakość zboża z tegorocznych zbiorów będzie znacznie niższa. Co to oznacza dla hodowców?

Witold Choiński: - Według światowych prognoz, zboża będzie o ok. 2 proc. mniej, choć zgoda, że znacznie niższe plony będą w Polsce, Rosji, Ukrainie. Branża drobiarska ma się na razie dobrze, surowiec jest tani, a eksport rośnie. Jeśli chodzi o wieprzowinę, to sytuacja jest bardzo niestabilna.

Odbudowa spadku pogłowia po porzednich latach może być zatrzymana przez wysokie ceny zbóż. Jeśli producent ma do wyboru: sprzedać drogo zboże albo zużyć je na paszę, nie wiedząc, jaka będzie koniunktura na wieprzowinę, to unikając ryzyka, woli sprzedać zboże. Raczej widać spadek odbudowy pogłowia albo nawet zahamowanie tej tendencji.

Co roku w kwietniu, maju i czerwcu wzrastało spożycie mięsa. W tym roku najpierw z powodu żałoby narodowej, a potem kiepskiej pogody, sezon grillowy zaczął się dopiero w lipcu. Teraz brakuje surowca i rosną ceny.

Byłbym ostrożny w formułowaniu opinii, że ceny mięsa i wędlin wzrosną, ponieważ konsumenci mogą wyższych cen nie zaakceptować.

Jan Bazyl Lipszyc: - Może więc być stagnacja spożycia mięsa albo nawet spadek, ale raczej nie przewidujemy znaczącego wzrostu cen?

Witold Choiński: - Może się okazać, że są rezerwy w marży detalicznej i pomimo wzrostu cen surowca ceny finalne mogą nie wzrosnąć.

Marże przetwórców są bardzo niskie i tu już raczej rezerw nie ma, ubojnie są pod tym względem w jeszcze trudniejszej sytuacji.

Joanna Nowak, prezes zarządu firmy analitycznej Infodome, ekspert Polskiej Izby Mleka: - Branża mleczarska nie odczuwa skutku klęsk żywiołowych. Powodzie i największe susze ominęły te regiony, gdzie produkuje się najwięcej mleka. Mleczarze mieli swoje ciężkie czasy w 2008 i 2009 roku, kiedy produkcja była nieopłacalna, ale było to spowodowane sytuacją na rynku międzynarodowym, a nie zmianami pogody. Wtedy wielu rolników zrezygnowało z producji mleka i jest go obecnie na rynku mniej. Nie rekompensuje tego wzrost mleczności krów.
an Bazyl Lipszyc: - Na rynkach światowych ceny masła i sera rosną.

Joanna Nowak: - Ceny masła bardzo wzrosły w Unii Europejskiej i miało to duże przełożenie na nasz runek. Nikt nie potrafi powiedzeć, dlaczego na rynku w maju i czerwcu zaczęło brakować tłuszczu zwierzęcego. Troszkę sytuację uspokoiła Komisja Europejska, sprzedając masło z zapasów i ceny stanęły. Dość długo masło w detalu nie drożało, a kiedy jego cena zauważalnie wzrosła, ludzie zaczęli kupować więcej margaryny. Cena serów na świecie trochę rośnie, w Polsce jest stabilna.

Mleczarstwo albo produkuje masło i mleko odtłuszczone, albo sery dojrzewające. Kiedy jest wysoka cena na masło i mleko w proszku, mleczarnie nie produkują sera, bo to się nie opłaca. Średnia cena sera u producenta to jest teraz 12-14 złotych, w sklepie powyżej 20.

Klient mając do wyboru szynkę w promocji po 12 i ser też w promocji po 18 złotych, wybierze szynkę. Robimy badania pokazujące, ile za przeciętne wynagrodzenie w miesiącu można kupić sera i wędlin i widać wyraźnie, że gdy cena sera rośnie, to od razu spada jego spożycie. Producenci cen nie podnoszą, robi to handel.

Jan Bazyl Lipszyc: - A jakie są prognozy?

Joanna Nowak: - Siana będzie nieco mniej niż w poprzednich latach. Żeby utrzymać mleczność krów na poziomie, hodowcom będą potrzebne pasze.

Jan Bazyl Lipszyc: - Wracamy do problemu wysokości zbiorów zbóż i ich jakości.

Joanna Nowak: - Cena mleka w zimie będzie zależeć od tego, ile zboża i po jakich cenach będzie zimą do kupienia w kraju. Jeżeli pasze będą drogie, a rolnicy nie będą mogli sprzedać drożej mleka, to pasz nie kupią. Wtedy krowy dadzą mniej mleka i będzie ono gorszej jakości.

Witold Choiński: - Trzeba jeszcze wspomnieć o kursach walut. Jeśli złoty będzie się umacniać, a jest taka tendencja, to wtedy możemy się spodziewać, że import żywności będzie znaczny i w znacznej części będzie rekompensował spadek podaży surowców krajowych. Umocnienie złotego plus spadek produkcji zbóż i ich niższa jakość mogą spowodować zmniejszenie eksportu żywności.

Julian Pawlak, prezes Krajowej Unii Producentów Soków: - Branża owoców i warzyw została przez pogodę mocno dotknięta.

Dla lokalnych producentów powódź była tragedią. Zalany sad jest do wycięcia. Ale tragedia w wymiarze lokalnym nie musi się przekładać na globalną katastrofę. Jeśli brakuje krajowych owoców, mogą być one zastąpione przez taki sam lub inny gatunek owoców z importu. W całej Unii Europejskiej jest notowany spadek produkcji ogrodniczej - o 10,8 proc. w ostatnich sześciu latach.
W wielu branżach spożywczych wahania cen surowców spożywczych rzędu 20-50 procent są uważane za olbrzymie. W zeszłym roku jabłka przemysłowe w skupie były po 10 groszy, teraz skupowane są po 30-40 groszy za kilogram, to jest kilkaset procent różnicy.

Jan Bazyl Lipszyc: - Bardzo wzrosły również ceny owoców miękkich.

Julian Pawlak: - Nikt nie jest szczęśliwy z tego powodu, gdyż jest znacznie niższy urodzaj i często owoce są bardzo niskiej jakości, czasem nie nadają się nawet do przetwórstwa.

A niskie ceny w poprzednich latach spowodowały, że wielu rolników zrezygnowało z uprawy.

Wysokie ceny surowca w Polsce nie muszą się przełożyć na identyczne relacje cenowe półproduktów i w detalu, gdyż jest jeszcze rynek światowy. Jeden z producentów zakupił koncentrat wiśniowy po cenie, która w Polsce nie pokrywałaby kosztu zakupu surowca do jego produkcji. W sezonie 2008/2009 zebraliśmy ok. 3 mln ton jabłek.

W ubiegłym sezonie było 2,6 mln ton, w tym roku prognozy są bardzo rozbieżne - od 1,7 do 2,5 mln, ale ta ostatnia wysokość jest obecnie nierealna. Koło 800 tys. ton jabłek zużywamy w kraju. Drugie tyle jest eksportowane jako jabłka konsumpcyjne, a reszta w postaci koncentratu. Większość jabłek konsumpcyjnych eksportujemy do Rosji, a to jest bardzo niepewny rynek.

Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności: - Trochę sceptycznie podchodzę do informacji, że tragiczne są zbiory zbóż. Tak naprawdę w 2007 roku sytuacja była o wiele gorsza.

Zbiory w skali światowej były o 15 proc. niższe i cena tony pszenicy doszła do tysiąca złotych. Teraz szacunki mówią o plonach o 2 proc. niższych, a światowa cena doszła do 800 złotych. Czy to jest powód do takiej strasznej paniki? Byliśmy już w gorszej sytuacji. Wtedy cena mąki w ciągu miesiąca podwoiła się i były dyskusje, jak to wpłynie na cenę chleba. Po roku 2007 mieliśmy spadek cen surowców nawet do poniżej 400 zł za tonę pszenicy, a ceny wyrobów mącznych pozostały na tym samym poziomie albo nieco wzrosły. To oznacza, że prawdopodobnie firmy raczej okresowo będą musiały obniżyć swoją rentowność, niż w jakiś drastyczny sposób podnieść ceny. Pamiętajmy, że na wolnym rynku, tym, który dyktuje ceny, jest konsument i konkurencja, i nic się w tym zakresie nie zmieniło od 2007 roku.
Znacznie gorsze jest to, że ani w Polsce, ani w Unii nie ma dobrego systemu szacowania wysokości zbiorów i nie ma strategii reagowania na przewidywane wysokie lub niskie plony.

Jan Bazyl Lipszyc: - Wspólna polityka rolna to głównie dopłaty do produkcji i mało co poza tym.

Andrzej Gantner: - Nikt nie potrafi poradzić sobie z górkami i dołkami spowodowanymi zmianami pogody, a dopłaty mogą jedynie łagodzić ich skutki, ale mam wrażenie, że w Unii ten mechanizm nie działa. Na wiosnę była dyskusja, co zrobić z nadmiarem zboża, rolnicy domagali się ustawy umożliwiającej spalanie go przez elektrownie, a teraz jesteśmy straszeni jego niedoborem. To znaczy tylko jedno - że nikt nic nie wie. Skoro tak, to jak prowadzić rozsądną politykę rolną?

To był jeden z polskich postulatów, żeby stworzyć rozsądny system monitoringu i antykryzysowy. A sytuacji kryzysowej będziemy mieli prawodpodobnie więcej, bo wskazują na to zmiany klimatu. Zarówno rolnikom, jak i przetwórcom zależy przede wszystkim na stabilizacji, a nie morderczo niskich czy też wysokich cenach.

Wróćmy do cen - uważam, że główny impuls inflacyjny będzie pochodził z handlu, który najwięcej skorzysta na tej histerii, tak jak to było w 2007 roku. Handel przy tym może podnosić ceny z dnia na dzień, a producent jest związany różnego rodzaju umowami.

Jan Bazyl Lipszyc: - Czyli możemy już jeden wniosek sformułować - niższe plony i gorsza jakość surowców odbiją się przede wszystkim na przetwórcach.

Andrzej Gantner: - Przetwórstwo pracuje na bardzo niskich marżach, więc żeby zyski były zauważalne, musi być duża skala produkcji, a to oznacza konsolidację. Nie siałbym strasznej paniki - ceny żywności w Polce rosną i będą rosły, ale w 2007 r., kiedy sytuacja była gorsza niż teraz, wzrosły one o 7 procent. W tym roku może będzie wzrot o 5-6 procent. Szybciej rosną ceny usług wokół rolnictwa i środków do produkcji.

Nie rośnie natomiast w takim tempie siła nabywcza, więc niektóre branże sygnalizują, że doszły już do sufitu, czyli że na krajowym rynku nie da się już więcej sprzedać przy obecnych cenach, a ich podnoszenie oznacza spadek popytu, chociażby na rzecz tańszych zamienników. Dlatego właśnie od 2007 r. obserwujemy odpływ klientów do dyskontów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska