Józef Maciejewski mieszka w Witoszynie, ale wpadkę za kierownicą zaliczył we Włocławku. - Było to na ulicy Okrzei vis a vis Sądu Rejonowego we Włocławku - opowiada. - Po ruszeniu sprzed świateł zjechałem do stacji paliw Statoil. Wtedy podjechał do mnie radiowóz. Policjant zarzucił mi, że przejechałem skrzyżowanie na czerwonym świetle i chciał wypisać mandat. Ponieważ nie poczuwałem się do winy, mandatu nie przyjąłem. W tej sytuacji sprawa trafiła do sądu grodzkiego.
Wydział grodzki Sądu Rejonowego we Włocławku ukarał Czytelnika grzywną. Ale i z tym orzeczeniem Józef Maciejewski nie zgodził się, bo twierdzi, że mijał skrzyżowanie na zielonym świetle. Postanowił więc odwołać się od orzeczenia wydziału grodzkiego do sądu wyższej instancji. Dlatego wystąpił o pisemne uzasadnienie wydanego orzeczenia. Na wydanie orzeczenia czekał, czekał i się nie doczekał. Tymczasem, jak się dowiedział, takie uzasadnienie zostało sporządzone i wysłane na jego adres.
Dlaczego więc nie dotarło? Czytelnik zapewnia, że cały czas był w domu, gdyż czekał na doręczenie uzasadnienia. Poczta w Fabiankach natomiast twierdzi, że awizo było dwukrotnie doręczone. Faktem bezspornym pozostaje tylko to, że w ten sposób Józef Maciejewski został pozbawiony możliwości odwołania się do sądu wyższej instancji. I ma żal, że sąd skorzystał z usług poczty, do której nie ma zaufania.
Dlaczego sąd nie posiłkował się własnymi pracownikami, którzy też angażowani są do doręczania przesyłek? - Pracownicy zajmują się doręczaniem przesyłek w wyjątkowych sytuacjach - wyjaśnia Zbigniew Siuber, rzecznik włocławskiego sądu. Czy Czytelnik już nic nie może zrobić? Jak się dowiedzieliśmy jest tylko jedna możliwość - mieszkaniec Witoszyna musiałby udowodnić, że nie z jego winy termin na odwołanie został przekroczony.