Niegdyś mawiało się, że wieś żyje, gdy ma kościół i szkołę. Takich wsi coraz mniej, więc teraz najważniejsi są strażacy ochotnicy i koła gospodyń wiejskich.
W Zakrzewku w gminie Więcbork nie ma kościoła, a szkole grozi zamknięcie. Jakby tego było mało, przed rokiem zawieszono Ochotniczą Straż Pożarną, bo trzy czwarte z ośmioosbowego zarządu pracuje za granicą i nie ma kto rządzić. Wraz z władzą OSP jeżdżą też pozostali druhowie. A maluchy z Zakrzewka jak zwykle marzą o tym, by zostać strażakiem, ale w przy takiej gonitwie za chlebem druhowie nie mają czasu na hobby i szkolenie narybku.
Patron od melonów
Od kilku lat na osiem miesięcy w roku Zakrzewek pustoszeje, bo od wiosny do późnej jesieni wszyscy są na saksach. Sprawił to Józef Kosiniak z pobliskiej Zakrzewskiej Osady, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Więcborku. Dzięki kontaktom we Francji załatwił pracę setkom ludzi z powiatu sępoleńskiego. Wieść gminna niesie, że jak ci się ziemia usuwa spod stóp, a umiesz ciężko pracować, to przez Kosiniaka szukaj patrona. Od kilku lat francuskich szparagów, jabłek i melonów dotykają wyłącznie ręce z Krajny.
W Zakrzewku padło na strażaków. - Co było robić - stwierdza Mirosław Kuszewski, który był i prezesem, i sekretarzem OSP. - Padła trzoda chlewna. Nie mogłem sobie poradzić, to pojechałem do Francji do sadownictwa. I do dziś kilka miesięcy w roku kierunek Francja. Wyszedłem na prostą, ale teraz zarabiam na lepsze wyposażenie. W Polsce nie udałoby mi się utrzymać na przyzwoitym poziomie gospodarstwa.
Kolejni poszli w jego ślady. Choćby bracia Piotr i Józef Obarowie, którzy serce i duszę zaprzedali jednostce OSP w Zakrzewku. Piotr całe życie był naczelnikiem, a Józef najczęściej prezesem. Jak już Józef stwierdził, że z szycia laczków nie da się wyżyć i zamknął rodzinny zakładzik, to nawet jego brat Piotr, który życia poza Zakrzewkiem nie widzi, wybrał się na saksy. I jeżdżą do Francji całymi rodzinami. Mimo zimy, Piotr z żoną cały czas tam są, a ich syn Sebastian tylko czeka na telefon. Józef robi koronografię, bo we Francji przeżył zawał i wraca do pracy do Wersalu na budowę. Żona, córka i syn też cały czas za granicą. - Syn kończy kurs na wózki widłowe i chce mnie ściągnąć do Anglli, bo tam podobno pracodawcy są mniej temperamentni niż Francuzi - mówi Józef Obara. - Z moim serduchem nie jest najlepiej. Jakby pani tyle lat żyła w stresie, też by pani serce tak klekotało.
A było tak pięknie
To Obarowie z pomocą wiekowego już Stefana Cieślika i wspomnianego Mirosława Kuszewskiego ciągnęli OSP. Wybudowali remizę i szkolili młodych. W powiecie sępoleńskim do dziś nie mogą odżałować, że tacy druhowie nie startują już w zawodach pożarniczych. - Biliśmy wszystkich, choćby w 1997 r. seniorzy oraz żeńska i męska drużyna młodzików zajęli pierwsze miejsce - wspomina Kuszewski. - Potem wiele razy zwyciężaliśmy w gminie i powiecie, a na zawodach wojewódzkich w Mroczy nasze dziewczyny były drugie. Najpiękniejsze mundury mieliśmy, bo były lata, że z dyskoteki w remizie mieliśmy około 20 tys. zł rocznie, więc za swoje kupowaliśmy i nie wyciągaliśmy ręki po pieniądze do gminy. I wszystko się skończyło.
Dziś z łezką w oku wspominają 50-lecie swojej OSP w 1998 r., gdy 69 chłopa stało pod sztandarem. Niestety, jak już druhowie z Zakrzewka posmakowali pracy za lepsze pieniądze we Francji, to przestali się bać. Wiedzą, że robotni są i wszędzie pracę znajdą. I jeżdżą do Niemiec, do Irlandii, Szwajcarii. Choćby taki Wojtek Trepka, też członek zarządu, stale w Szwajcarii siedzi.
Kiedyś tu wrócą
Ksawery Niemczyk wiceprezes powiatowego zarządu Ochotniczych Straży Pożarnych w Sępólnie
- Do końca marca jest okres sprawozdawczy i mam nadzieję, że do Zakrzewka powróci OSP Wieś jest oddalona o 10 km od Sypniewa i Więcborka więc ktoś powinien choćby stać na rogatkach, aby w razie pożaru we wsi pokierować inne jednostki.
Druhowie odgrażają się, że do swojej wsi wrócą, bo tylko tu jest życie, tu budują domy dla siebie i dzieci. - I reaktywujemy OSP - zapewniają. - Nie po to budowaliśmy remizę, do naszego żuczka kupowaliśmy najnowocześniejszą w powiecie motopompę PO7.
Nie stanie się to prędko. - Na razie nie ma szans na odwieszenie - mówi Teresa Dropińska, sekretarz zarządu miejsko-gminnego OSP w Więcborku. - Nie ma kogo wybrać do zarządu, bo wszyscy wyjechali za granicę. Prezesi kolejno rezygnowali z powodu u wyjazdu za chlebem. Nie ma komu rządzić, bo praca jest ważniejsza.
Ksawery Niemczyk, wiceprezes zarządu powiatowego OSP w Sępólnie ma nadzieję, że w tym roku da się "odwiesić" Zakrzewek. - Taka dobra jednostka jest nam potrzebna, bo najbliższe są w Sypniewie i Więcborku - przekonuje. - Jeśli w Zakrzewku nie ma chętnych do rządzenia, to Nowy Dwór i Zakrzewska Osada niech bardziej ich wesprą.