Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Długa kłótnia o krótki kurs taxi w Toruniu

Alicja Wesołowska [email protected]
sxc.hu
Taksówkarz mnie oszukał - twierdzi pani Małgorzata. - To klientka zachowała się nie fair - ripostuje kierowca. Kto ma rację?

Pani Małgorzata wsiadła do taksówki w czwartek późnym wieczorem, na Starówce. - Ta pani przyszła pod teatr, wsiadła do mojego samochodu, chociaż stałem w połowie kolejki - opowiada taksówkarz. - Widziałem, że przygląda się drzwiom samochodów, pewnie czytała umieszczone na nich ceny. Poprosiła, żeby zawieźć ją na Bielawy, ale zaznaczyła, że ma przy sobie tylko 20 zł. Powiedziałem, że za tyle to na Bielawy nie dojedziemy. Zgodziła się, żebym zawiózł ją tak daleko, na ile ta kwota pozwala.

Taksówkarz wysadził kobietę przy ulicy Studziennej. - Nie wydał mi paragonu ani żadnego dokumentu opłaty i naliczył znacznie większą kwotę niż ta, która wynikałaby z jego cennika umieszczonego na samochodzie - opisuje pani Małgorzata. - Doszło między nami do wymiany zdań, wskutek której kierowca rzucił się na mnie, zaczął mnie szarpać i mi groził. Puścił, gdy zadzwoniłam po policję.

Czytaj także: "Lewi" taksówkarze jeżdżą po Toruniu. Gdzie szukają klientów?

Wersja taksówkarza jest inna. - Ta pani w ogóle nie chciała żadnego paragonu. Gdy zobaczyła, że na liczniku jest już ponad 15 zł, po prostu kazała mi się zatrzymać i wysiadła bez płacenia. Wysiadłem więc za nią i złapałem ją za rękę. Na pewno nikogo nie szarpałem, po co miałbym to robić? Klientka nie chciała zapłacić, mówiła, że została wprowadzona w błąd. Może nie zauważyła, że obowiązuje taryfa nocna? Ale przecież w samochodzie wiszą wszystkie informacje, także ta, że nocą jest drożej.

Zarówno klientka, jak i taksówkarz zadzwonili na policję. Pierwsza dodzwoniła się pani Małgorzata. - Zgłaszającą była kobieta, która informowała o niepoprawnym jej zdaniem naliczeniu opłaty za kurs - potwierdza Wojciech Chrostowski z zespołu prasowego toruńskiej policji. - Po przyjeździe funkcjonariuszy na miejsce zgłaszająca doszła do porozumienia z taksówkarzem i uiściła zapłatę za przewóz.

Po zakończeniu sporu torunianka próbowała jednak wyjaśnić sprawę również z korporacją taksówkarską. Przez telefon usłyszała, że przewożący ją kierowca prawdopodobnie był niezrzeszonym oszustem. Dopiero po interwencji gazety okazało się, że wcale tak nie było - kierowca rzeczywiście uczciwie pracował dla firmy taksówkarskiej. - Dlaczego korporacja nie przyjmuje skargi ze strony napadniętych pasażerów? - pyta nasza Czytelniczka.

- Mamy ok. 250 kierowców, 40 tys. zleceń miesięcznie, nie ma możliwości, żeby sprawdzić każde zgłoszenie - tłumaczy Roman Kłos, szef korporacji. - Sprawą zajęła się policja, byłem przekonany, że konflikt jest już zażegnany.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska