Stefan Niesiołowski współpracował ze śledczymi SB - wynika z dokumentów, do których dotarła "Reczpospolita".
Z dokumentów wynika, że Niesiołowski, jeden z przywódców "Ruchu", zaczął udzielać informacji już podczas pierwszego śledztwa. Służba Bezpieczeństwa miała wówczas jeszcze bardzo małą wiedzę na temat organizacji.
Niesiołowski w kolejnych zeznaniach ujawnił, kto krył się za poszczególnymi pseudonimami. 9 września 1970 roku zobowiązał się udzielić wszystkich informacji w zamian za nadzwyczajne złagodzenie kary. Ale SB z umowy się nie wywiązała i Niesiołowski dostał siedem lat pozbawienia wolności.
W swojej książce "Wysoki brzeg" w 1989 r. obecny wicemarszałek Sejmu (PO) sam przyznał, że załamał się w śledztwie. "Musiałem się zdecydować albo zaprzeczać wszystkiemu i odmówić zeznań, albo zeznawać wykrętnie. Nie miałem odwagi ani siły odmówić zeznań i to był mój największy błąd".