https://pomorska.pl
reklama

Dolina Dolnej Wisły najlepsza na weekend za miastem

Agnieszka Romanowicz
Andrzej Bartniak
Nad Wisłą, począwszy od Bydgoszczy aż do Nowego jest tyle dzikich miejsc, że gdyby ktoś dowiózł nas w jedno z nich z zawiązanymi oczami, po ich rozwiązaniu mógłby nam nawet wcisnąć, że jesteśmy w Beskidzie Średnim.

Marek Weckwerth, dziennikarz "Pomorskiej", ale i doświadczony turysta, powiedział kiedyś, że Pradolina Wisły na trasie Bydgoszcz - Nowe i po drugiej stronie - przez Chełmno, do Grudziądza; to najbliższe nam, niezwykłe bogactwo turystyczne, którego ciągle nie jesteśmy świadomi. Nie tylko bydgoszczanie. Chełmnianie i świecianie również. Przewiduje on, że to się zmieni, że z czasem dolina stanie się tętniącym przygodami cackiem Kujawsko-Pomorskiego. I pewnie dopiero wtedy, gdy w przelocie ujrzymy tam gromadki turystów, zaczniemy się interesować: czego oni szukają, co tam robią?

Co pokazać znajomym?

Dlaczego nie doceniamy nadwiślańskiej równiny i zamykających ją prastarych wałów? Niewykluczone, że są za blisko. Tymczasem dla bydgoszczan, świecian i chełmnian właśnie ta bliskość jest zasadniczym atutem. Bo dzięki bogactwu Dolnej Wisły mamy pewną atrakcję na weekendy za miastem i pomysł dla gości, chcących poznać skarby naszych okolic.

Podziwianie warto zacząć już za Bydgoszczą - w Strzelcach. Zarówno w Dolnych, jak i w Górnych. To malownicze XV-wieczne wsie szlacheckie. Wystarczy przejechać przez nie, równoległą do Wisły szosą wśród śliwkowych sadów, by poczuć klimat wakacyjnej wyprawy. Warto kupić tam powidła strzeleckie - regionalny przysmak, doceniany w kraju i za granicą. Sprzedają je prawie w każdym domu.

W Strzelcach można odbić w lewo na Gądecz. Prowadzi do niego droga, która wżyna się w skarpę, dawniej brzeg koryta Wisły. W prahistorii woda wydrążyła w nim rozmaite szczeliny. Jedna z nich ukrywa prawdziwą, niezdobytą do dziś jaskinię.

Dziki brzeg

Jeśli zwiedzamy samochodem, lepiej kierować się na Trzęsacz. Wjeżdża się do niego ostro pod górkę, prawdziwą serpentyną, u szczytu której rozpościera się przepiękny widok na wijącą się w tym miejscu Wisłę. Nie warto dojeżdżać do drogi krajowej Bydgoszcz - Świecie, bo prawie całą trasę można pokonać nad Wisłą. Z małym wyjątkiem - chyba że dysponujemy dobrym, najlepiej terenowym samochodem. Bo teren między Strzelcami a Ko-zielcem, następną wsią położoną nad Wisłą, jest wyjątkowo dziki, z niebezpiecznymi urwiskami. Już w Strzelcach urywa się droga asfaltowa, stoi tam drogowskaz na Złą Wieś. Rzeczywiście ma ona w sobie coś demonicznego, coś, przez co asfaltu nie dałoby się przeprowadzić. W tym miejscu brzeg Wisły jest bardzo stromy, jednocześnie woda płynie tuż u jego podstawy. Droga wije się dziko między drzewami. Po prawej widać przepaść, po lewej wysoką górę. Co ciekawe, mieszkają tam ludzie. Trudno sobie wyobrazić, jak docierają do domów zimą.

Jeśli nie mamy jeepa, warto wjechać na szczyt asfaltem i w Trzęsaczu skręcić w wąską drogę do Kozielca. Tam znów będzie malowniczy zjazd z serpentynami nad Wisłę. Wcześniej, jeszcze w górnym Kozielcu, warto zerknąć na drewniany kościół z 1906 r.

Po zjeździe na dół trafimy do Grabowa. Jest tam stary folwark, a tuż za nim niezwykła kapliczka z 1616 roku z cmentarzyskiem. Kierując się na Topolno możemy rozprostować kości w zajeździe leśnym lub przejść się górską ścieżką zdrowia. Potem znajdziemy się ponownie w rozłożystym korycie dawnej Wisły, które ludzie upodobali sobie już wieki temu. Topolno, potem Topolinek, Chrystkowo i Gruczno to cztery sąsiadujące ze sobą wsie, pełne turystycznych skarbów. Topolno ma średniowieczne grodzisko i barokowy kościół z bardzo bogatym wnętrzem. Na wsiach to naprawdę rzadkość. Topolinek - w XV wieku własność rycerska, a w XIX - wieś zamieszkana głównie przez ewangelików. Ich cmentarzysko leży przy drodze. Dalej jest Chrystkowo, znane z perełki drewnianej architektury - chaty zbudowanej przez osadników holenderskich w końcu XVIII wieku. Jest pięknie zachowana, znajduje się w niej muzeum. To dobry moment na przekąskę. Zwłaszcza że przygotowuje ją żona kustosza chaty pani Elżbieta Kwiatkowska. Jej bigos, żurek czy drożdżówka z jabłkami starych odmian każdemu zapadną w pamięć.

Gruczno jest dalej. To największa wieś nad Wisłą. Słynie z zabytkowego młyna, rezerwatu starych uli; ma też swoje średniowieczne grodzisko i księdza proboszcza - Franciszka Kameckiego - znanego poetę. W miniony weekend w Grucznie odbył się pierwszy wojewódzki Festiwal Smaku. To impreza, która z pewnością przyczyni się do rozpowszechnienia okolicy. Przyciągnęła ona do Gruczna mnóstwo smakoszy. Bo kto nie chciałby wziąć udziału w Turnieju Nalewek, Święcie Miodu, smakowaniu grzybów, ciast czy dziczyzny?

Po wyjeździe z Gruczna warto skierować się na Kosowo, by pod wałem Wiślanym jechać dalej - aż do Grudziądza. Zanim do niego dotrzemy, znajdziemy się w Sartowicach. Można tam poczuć klimat górskiej wyprawy: na zboczu góry stoją domy, na sąsiednim szczycie - kościół, a obok niego XVIII-wieczny pałac z parkiem. Dalej trafimy na serię skarbów, które zostawili po sobie holenderscy osadnicy. Wiąskie Piaski, Bratwin, Michale, Wielki Lubień, Zajączkowo Wielkie, Mątawy, Dragacz - w każdej z tych wsi stoją zabytkowe chaty z drewna, przystosowane do zamieszkiwania terenów powodziowych. Do dziś żyją w nich ludzie. W Dragaczu jest też drewniana dacza z lat dwudziestych XX wieku. Patrząc na nią można sobie wyobrazić, jak bogaty był jej właściciel. To magnat z Grudziądza, który chciał mieć letni dom po drugiej stronie Wisły, ale z widokiem na swoją fabrykę.

To tylko skarby jednego brzegu Wisły na trasie Bydgoszcz - Grudziądz. Warto je obejrzeć, bo jeszcze są dziewicze.

[email protected]

zdjęcia: Andrzej Bartniak

Wybrane dla Ciebie

Czerwcowa waloryzacja emerytur - jest nowy wskaźnik. Tak urosną świadczenia od lipca

Czerwcowa waloryzacja emerytur - jest nowy wskaźnik. Tak urosną świadczenia od lipca

Wyjmij z lodówki i podlej hortensje. Ogród utonie w kwiatach. Oto trik na kwitnienie!

Wyjmij z lodówki i podlej hortensje. Ogród utonie w kwiatach. Oto trik na kwitnienie!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska