https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dombrowicz chce zwalczyć plagę dopalaczy w Bydgoszczy. Ale czy uda mu się powstrzymać sprzedaż przez internet?

MZ
Czy wojna wydana dopalaczom będzie skuteczna?
Czy wojna wydana dopalaczom będzie skuteczna? fot. archiwum poranny.pl
Rada Miasta w Bydgoszczy podejmuje kroki, by zlikwidować handel dopalaczami na terenie Bydgoszczy. Czy te działania ochronią młodzież przed niebezpiecznymi substancjami? Wydaje się to bardzo trudne w dobie Internetu, kiedy szkodliwe środki psychoaktywne można kupić w sieci.

pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

Prezydent podejmuje walkę z dopalaczami, w związku z coraz częściej płynącymi informacjami o groźnych skutkach ich zażywania. Idea wydaje się być słuszna, ale czy skuteczna? Rodzice niepełnoletnich uczniów boją się jednak, że tym, którzy będą chcieli zdobyć specyfiki, brak sklepów w Bydgoszczy nie stanie na przeszkodzie.

Czytaj o bydgoskiej wojnie z dopalaczami:

">Bydgoski ratusz wypowiedział wojnę dopalaczom

Konstanty Dombrowicz wypowiada wojnę sprzedawcom dopalaczy. - Będę ich nękał - mówi

- Zawsze będą mogli pojechać do innego miasta, by kupić te świństwa - martwi się Joanna, której 16-letni syn już eksperymentował z dopalaczami. - Mimo wszystko cieszę się, że wreszcie ktoś robi coś w tej sprawie - dodaje.
Paweł, ojciec 18-letniego licealisty zdaje sobie sprawę, że jeżeli jego syn będzie chciał spróbować jakiegoś środka psychoaktywnego, to zdobędzie go przez internet: - Młodzież w wieku mojego syna praktycznie wszystko kupuje w sieci: sprzęt komputerowy, muzykę, gry. Podejrzewam, że z dopalaczami będzie podobnie, tym bardziej, że nie ma z tym najmniejszego problemu: wystarczy wejść na stronę producenta i zamówić odpowiednie produkty. Dla chcącego nic trudnego - kończy.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Mateusz
Mam 20 lat i nie rozumiem jak narkotyki mogą być legalnie sprzedawane w sklepach. Nie zasłaniajmy się słowem "dopalacz", mówmy po imieniu - "narkotyk"! Z mojej strony dwie propozycje dla rządu:
1. Spisywanie osób, które kupują dopalacze. Mogła by to robić odpowiednia służba, lub można wprowadzić obowiązek legitymowania osób kupujących przez sprzedającego - tak jak z alkoholem, tyle że spisywane było by imie i nazwisko. Osoby kupujące dopalacze płaciły by za leczenie z własnej kieszeni. Nie tylko za "ostry dyżur" po zażyciu dopalaczy ale za wszelkie wizyty u lekarza poza grupą czy przeziębieniem!
2. Osoby sprzedające powinny brać odpowiedzialność za swoich klientów - kupiłem dopalacz, pobiłem kogoś, okradłem lub coś mi się stało -> winę ponosi ten, kto sprzedał mi dopalacz. Dlaczego? Osoby pod wpływem alkoholu czy narkotyków są zazwyczaj traktowane bardzo ulgowo przez sądy - podobnie jak osoby niepoczytalne. I po części powinno tak być - w końcu naćpani robili wszystko nieświadomie. W takim razie odpowiedzialność przejmuje ten, kto dostarczył im środki odurzające!

Pozdrawiam,
Mateusz!
K
Karol
Ja mam 19 lat i mnie nawet nie interesują te syfy, współczuję dzieciakom widocznie są pokrzywdzeni przez los, że to biorą a rodzicom życzę aby skupili się na dzieciach i trochę kluczyk w tyłek im wsadzili.
O
Oo
KonDom się zaczął spinać z okazji nadchodzących wyborów. Pytanie tylko jak to możliwe, że w demokratycznym państwie prawa prześladuje i szykanuje się legalnie działający interes (nawet jeśli jest on wątpliwy moralnie)? Dlaczego przed monopolami nie stoją spisujący klientów strażnicy miejscy? W każdym sklepie z alkoholem znajdzie się przecież i dramaty życiowe i przyszłych pacjentów szpitali i izb wytrzeźwień.
s
sw.
straz miejska niech sie zajmie czyms pozytecznijeszym!!!!!! przechodzac wczoraj wieczorem ulica sniadeckich natknalem sie na taki widodk przy sklepie monopolowym, gdzie sa takze dopalacze stoja straznicy a 100 metrow dalej przy bankomacie pko na srodku chodnika lezy zdechly kot, tym kotem by sie mogli zajac a nie spisywaniem klientow sklepu!!!

A ja myślę,że spisywanie gówniarzy,którzy trują się dopalaczami,a potem trzeba ich leczyć w szpitalu na koszt nas wszystkich jest co najmniej tak ważne jak zdechły kot,a jak tak ci on przeszkadzał to trzeba było go usunąć z chodnika.
p
potomek
straz miejska niech sie zajmie czyms pozytecznijeszym!!!!!! przechodzac wczoraj wieczorem ulica sniadeckich natknalem sie na taki widodk przy sklepie monopolowym, gdzie sa takze dopalacze stoja straznicy a 100 metrow dalej przy bankomacie pko na srodku chodnika lezy zdechly kot, tym kotem by sie mogli zajac a nie spisywaniem klientow sklepu!!!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska