https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Domek na końcu świata

Dariusz Nawrocki
Przed domkiem jest studnia. Teraz jest w niej  woda. By była czystsza, panie cedzą ją przez  sitko. W ten sposób pozbywają się  zanieczyszczeń widocznych gołym okiem,  głównie ziarenek piasku.
Przed domkiem jest studnia. Teraz jest w niej woda. By była czystsza, panie cedzą ją przez sitko. W ten sposób pozbywają się zanieczyszczeń widocznych gołym okiem, głównie ziarenek piasku. Dariusz Nawrocki
Jeszcze cztery lata temu wieczory spędzały przy świeczce, wieści ze świata czerpały z radia na baterie. Dwa lata temu sprawiły sobie pierwszy telewizor. Latem do zalania kawy używają wody z płynącego nieopodal rowu, zimą z rozmrożonego nad piecem lodu. Tak wygląda życie w XXI wieku w małym domku w Gałęzewku, niedaleko Rogowa.

     Dwie panie, matka i córka, Irena i Teresa Ślepak twierdzą, że od prawie trzydziestu lat mieszkają w małym komunalnym domku należącym do gminy Rogowo. Cztery lata temu dociągnęli im prąd. Doskonale pamiętają tę datę - prima aprilis, 1 kwiecień 2000 roku. - To nie był żart. Choć życie sobie z nas zażartowało - uśmiecha się córka. Dwa lata później sprawili sobie pierwszy w życiu telewizor, od razu kolorowy.
     Gdy jej koleżanki w szkole podstawowej dzieliły się wrażeniami z wieczorynek oglądanych na szklanym ekranie, wówczas nie miała im wiele do powiedzenia. Gdy większość dzieci nie umiało sobie wyobrazić, jak można żyć bez elektryczności, ona lekcje odrabiała przy świeczkach, z rodzicami słuchała radia na baterie. Żyła w takim XIX-wiecznym domku na przełomie XX i XXI-wieku.
     Jak jest dziś?
     
Przed domkiem jest studnia. Teraz jest w niej woda. By była czystsza, panie cedzą ją przez sitko. W ten sposób pozbywają się zanieczyszczeń widocznych gołym okiem, głównie ziarenek piasku. Latem woda w studni wysycha. Wówczas wędrują do sąsiadów lub czerpią wodę z pobliskiego rowu. Cedzą wodę przez sitko i to wszystko. I wystarczy? - Musi wystarczyć. Choć to twarda, okropna woda. Nie wiedzą, co w tej wodzie płynie. - Lepiej nie wiedzieć. Pewnie jakieś świństwa - uśmiechają się. Pani Irena ma problemy z żołądkiem. Nie wie, czy to od tej wody.
     Zimą woda w studni zamarza. Wówczas na piecu rozmrażają bryły lodu lub śnieg. Mają wodę na kawę, do prania. Nie dziwią się, że ludzi takie informacje przerażają. - Każdego by to zmroziło.
     80 metrów od domku biegnie wodociąg. - Nie pociągnęli do nas, bo nie chcieliśmy zapłacić. A jak my mamy płacić, skoro dom jest nie nasz? My możemy płacić za prąd i za wodę, którą zużyjemy, a nie za przyłączenie. My i tak już tu dużo robimy, wszelkie remonty za własne pieniądze - burzy się matka.
     Córka dwanaście lat temu odwiedziła wójta. Prosiła o inne mieszkanie. - Wójt powiedział mi: "A co ty myślisz, że ludzie w luksusach żyją. Ludzie mają gorzej od ciebie" - wspomina córka. Wyszła z płaczem i od tamtego czasu już w urzędzie się nie pojawiła. Mówi, że boi się, iż teraz usłyszałaby to samo. Przyznaje, że wniosków o wodę nie pisała. O prąd też. - To, że dziś mamy prąd, to zasługa elektryków, którzy wymieniali słupy i sami się nami zainteresowali. Sami poszli do gminy i wszystko postawili na nogi.
     Specjalne traktowanie?
     
Sekretarz gminy Rogowo, Weronika Wrzesińska, potwierdziła, że swego czasu była możliwość podłączenia do wodociągu domku, w którym mieszkają panie Ślepak. - Wykonawca specjalnie dla nich chciał dokonać przyłączenia po kosztach materiału. Panie nie chciały zapłacić ani złotówki. Nie chciały też skorzystać z możliwości rozłożenia tej sumy na raty. Dziwiło nas to trochę, gdyż obie panie miały źródła dochodu. Znacznie biedniejsi ludzie partycypowali w kosztach. One nie chciały. Byłoby niesprawiedliwe, gdybyśmy te panie potraktowały specjalnie i sfinansowali koszty związane z przyłączeniem wody. W podobnej sytuacji jest znacznie więcej rodzin w gminie Rogowo. Nie dosyć, że te panie chciały, by im to zrobiono za darmo, to jeszcze domagały się założenia kranu w domu.
     Pani sekretarz tłumaczy też, że domek, w którym mieszkają panie Ślepak nie jest budynkiem gminnym. Właściciele tego domu nie są znani. - My ciągle nie wiemy, na jakich zasadach mieszkają one w tym domku. Panie musiałyby ustalić, czyj jest ten domek. Bez zgody właściciela my nie możemy przeprowadzać jakichkolwiek prac.
     Dodaje, że najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu wójt Józef Sosnowski spotka się z mieszkańcami sołectwa. Przedstawi stanowisko gminy w tej sprawie.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska