https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Domowy chleb i kute lemiesze. Śladami ginących zawodów...

Marek Ewertowski
Ciekawe, twardy metal a można go tak kształtować...
Ciekawe, twardy metal a można go tak kształtować... Fot. Marek Ewertowski
Uczniowie szkół podstawowych i gimnazjalnych mieli okazję zobaczyć tradycyjny wypiek chleba i prace kowala.
Ciekawe, twardy metal a można go tak kształtować...
Ciekawe, twardy metal a można go tak kształtować... Fot. Marek Ewertowski

Ciekawe, twardy metal a można go tak kształtować...
(fot. Fot. Marek Ewertowski)

Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Sumin, Sumówko i okolic zorganizowało wycieczkę dla młodzieży, realizując zadania programu "Ocalić od zapomnienia".

Przypomnijmy, że program zdobył mały grand w wysokości 15 tysięcy złotych w konkursie Rzeczypospolitej Internetowej Grupy TP.

W wycieczce uczestniczyły dzieci z Osieka i Strzyg.

Pierwszym przystankiem był dom Teresy Solińskiej w Warpalicach. Gospodyni zaprosiła dzieciaki do domu i poczęstowała wypieczonym wcześniej chlebem ze smalcem i ogórkiem kiszonym. Wszystkim uczestnikom bardzo smakowało. - Chleb uczyłam się piec od teściowej. Kiedyś był w jej domu piec murowany z cegły. Wchodziły cztery duże blachy. Ciasto robiło się na zakwasie w drewnianych kopańkach.

Dziś jest trochę inna receptura, mniejsze blachy i piecyk elektryczny - mówi Teresa Solińska. Uczniowie, wspólnie z gospodynią i Teresą Szymborską, bibliotekarką z gimnazjum, przygotowały ciasto, które następnie trafiło do pieca.

Gospodyni pierwszy publiczny wypiek chleba przygotowywała na dożynki. Kiedyś wszyscy na wsi piekli sami chleb. Dzisiaj większość woli kupić w sklepie. Niektóre gospodynie wiejskie jeszcze wypiekają domowy chleb na odpusty i święta, kiedy zjeżdża się cała rodzina. - Wszystko wtedy lepiej smakuje, a każdy zabiera bochenek do domu. Przed takimi zjazdami, mam zwykle dużo pracy - śmieje się Teresa Solińska

Kolejny przystanek to kuźnia we wsi Tadajewo. Z paleniska sypia się skry, a uczestnicy wycieczki z dużym zaciekawieniem obserwują wyczarowywanie przez kowala, z kawałka metalu, liścia dekoracyjnego do wykonywanej bramy.

- Kowalstwem zajmuję się od dwudziestu lat. Uczyłem się od ojca, a on od dziadka
Ten fach przechodzi z ojca na syna. Kiedyś kuło się konie, części do wozów i lemiesze, a teraz to głównie wykonuję elementy dekoracyjne ogrodzeń i bramy - mówi Grzegorz Sugalski.

Pytań do kowala było wiele. O dziwo, większe zainteresowanie tym zawodem wykazywały dziewczęta. - Brudna i ciężka robota, ja bym nie chciał jej wykonywać - skomentował jeden z młodych uczestników.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska