Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Donice stoją i straszą. Jak w PRL-u

Dorota Kowalewska
Donice na skwerze przy ulicy Rumińskiego
Donice na skwerze przy ulicy Rumińskiego Jarosław Pruss
Przed budynkiem NOTu, przy ulicy Rumińskiego w Bydgoszczy, stoją nieładne betonowe donice.

- Czy naprawdę musimy znosić takie widoki w samym centrum miasta? -pyta nasz Czytelnik. - Okropne betonowe donice, rodem z socjalistycznej Polski szpecą skwer na Rumińskiego. Czy można je usunąć, albo zastąpić ładnymi pojemnikami na kwiaty?

Prezes NOTu, Witold Szylman, wyjaśnia, dlaczego jego pracownicy postawili taką ozdobę, przed nowo wyremontowanym budynkiem

Jak zlikwidować nielegalny parking?

- Wielu kierowców stawiało w tym miejscu samochody, bo na parkingu obok nie ma wolnych miejsc - mówi Szylman. - Bardzo często dochodziło do stłuczek. I kierowcy mieli pretensje do nas, chociaż to miejsce przecież nie było przeznaczone dla samochodów. Dlatego ustawiliśmy donice. Ale nie będą one straszyły. Wczoraj pracownicy zasadzili w nich kwiaty. Niedługo powinny zakwitnąć i trochę zakryć brak urody donic. Bo faktycznie, mogłyby być one ładniejsze, ale tylko na takie było nas stać - dodaje Szylman.
Według niego, w ciągu ostatnich dwudziestu lat, sam budynek NOTu bardzo się zmienił. Wydali prawie 4 mln. Na modernizację i potrzebują jeszcze kolejne pół miliona, aby wszystko doprowadzić do takiego stanu, jak zaplanowali.

Wymienione zostały okna, sanitariaty, założona została klimatyzacja w wielu salach. Większość sal wykładowych jest wyposażona w doskonałe urządzenia multimedialne, które pomagają w przeprowadzaniu konferencji, warsztatów i szkoleń.

- Proszę pamiętać, że budynek został oddany do użytku w lutym 1974 roku - mówi Szylman. - Ma już swoje lata. Utrzymanie go i ciągłe modernizacje naprawdę sporo kosztują. Też byśmy chcieli, aby i otoczenie NOTu było urządzone ładnie. Ale niestety, na wszystko nie ma dostatecznej ilości pieniędzy. Mogliśmy więc postawić tylko takie donice.

Architekta boli głowa

Architekt miasta Bydgoszczy, Robert Łucka, wzdycha, gdy opowiadam mu o donicach przy ulicy Rumińskiego.

- Bardzo się cieszę, że czytelnicy zwracają uwagę na wygląd naszego miasta - mówi Łucka. - Są niestety miejsca, gdzie niewiele możemy zrobić, jako Urząd Miasta, bo są to tereny prywatne. Jeśli jakaś budowla nie zagraża zdrowiu lub życiu ludzi, możemy tylko apelować do właścicieli, aby coś zmienili w swoim otoczeniu. I zmienia się to często pod naciskiem opinii społecznej. Ludzie widzą na przykład, że sąsiedzi wyremontowali elewację i ich dom wygląd na tym tle szaro i brzydko. Wtedy często znajdują pieniądze, aby odnowić swój budynek - dodaje Łucka.

Według niego miasto nie może wydawać pieniędzy na prywatne inwestycje. Robi jednak bardzo dużo w przestrzeni, której jest właścicielem. Dlatego w Bydgoszczy widać zmiany na lepsze.

- Oczywiście nadal są miejsca, gdzie nic nie możemy zrobić - wzdycha Łucka. - Ja na przykład nie mogę bez dreszczy przejść obok Rywala na ulicy Gdańskiej i parkingu, który jest przed nim zlokalizowany. Ale nie mamy wpływu na to, jak tam wygląda, bo to nie miasto jest właścicielem budynku i tego terenu- dodaje Łucka.

Według niego warto jest odwiedzić muzeum Socrealizmu w Kozłówce. - Tam można dopiero poczuć ból głowy - dodaje Łucka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska