
Śmiać mi się chce i chciałbym słowa pana radnego potraktować jako dobry żart. Nie wiem, skąd wysnuł tak daleko idące wnioski. Nie mam nic wspólnego z anonimami. Zapewniam, że moi współpracownicy także. My służymy mieszkańcom, a nie walczymy z radnymi, bo zostali namaszczeni przez bydgoszczan podczas demokratycznych wyborów. To byłoby nieetyczne. fot. arch. GP
Bogdan Dzakanowski, były radny, doradca prezydenta Bydgoszczy do spraw socjalnych, katolik
Śmiać mi się chce i chciałbym słowa pana radnego potraktować jako dobry żart. Nie wiem, skąd wysnuł tak daleko idące wnioski. Nie mam nic wspólnego z anonimami. Zapewniam, że moi współpracownicy także. My służymy mieszkańcom, a nie walczymy z radnymi, bo zostali namaszczeni przez bydgoszczan podczas demokratycznych wyborów. To byłoby nieetyczne.
(fot. fot. arch. GP)
Pod anonimem podpisał się "wierny syn kościoła", który doniósł, że Stefanowi Pastuszewskiemu, literatowi, radnemu i animatorowi kultury powinno się odebrać mandat samorządowca. Zdaniem tej osoby (lub osób) rajca jest sekretarzem Stowarzyszenia Inicjatyw Kulturalnych, które ma w rejestrze sądowym wpisaną możliwość prowadzenia działalności gospodarczej. A przy okazji wynajmuje od ratusza siedzibę w budynku ADM. Pod umową wynajmu podpisał się także Stefan Pastuszewski. To, według autora anonimu, narusza ustawę o samorządzie gminnym.
Czy to wystarczy, żeby odebrać radnemu możliwość reprezentowania bydgoszczan? - Zleciłem już trzecią opinię prawną, bo ja także zostałem oczerniony. Już w drugiej radca prawny napisał, że sądy liberalnie podchodzą do takich spraw, nawet jeśli stowarzyszenie prowadzi wynajem pomieszczeń lub obiektów sportowych - mówi Tomasz Rega, radny Prawa iSprawiedliwości.
Prawnik, który sporządził ekspertyzę, podaje przykład sprawy z 2 października 2007 roku. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku potwierdził wtedy, że wynajem, dokonywany przez klub sportowy (będący stowarzyszeniem) nie ma cech działalności gospodarczej w rozumieniu art. 2 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej.
Stefan Pastuszewski jeszcze nie wystąpił o żadną opinię, ale sam nie ma wątpliwości, że jest czysty jak łza.
- Stowarzyszenie co prawda ma wpis o tym, że może prowadzić działalność, ale jej nie prowadzi. Nasza działalność jest deficytowa. Ma na celu jedynie promowanie kultury. Podejrzewam, nie bez podstaw, że te anonimy pochodzą od grupy stosunkowo młodych osób, związanych z ratuszem i atakujących ludzi o innych niż urząd poglądach. Jest prawdopodobieństwo, że przewodzi jej Bogdan Dzakanowski. To jakiś obłęd. Obłęd ratuszowy - twierdzi literat.
Bogdan Dzakanowski, kiedyś radny BydgoskiejLigi Rodzin, związanej z LPR, a obecnie doradca prezydenta do spraw społecznych, kwituje słowa rajcy śmiechem. - Nie wiem o jaką grupę chodzi. Ja nie zajmuję się wysyłaniem anonimów, bo uważam, że wszystko powinno odbywać się przy podniesionej przyłbicy. Nie walczę też z radnymi, bo otrzymali mandat w demokratycznych wyborach - tłumaczy Dzakanowski.
Przypomnijmy, Pastuszewskiemu przypisuje się autorstwo listu do papieża Benedykta XVI. Kiedy sprawa wyszła na jaw, nadano radnemu nowy pseudonim "wierny syn kościoła", stąd złośliwy dopisek na anonimie. W piśmie jest prośba o powstrzymanie biskupa bydgoskiego Jana Tyrawy. Biskup Tyrawa chce sprzedać miastu działkę, która była 70 lat temu częścią zachodniej pierzei Starego Rynku. Stefan Pastuszewski jest zwolennikiem obudowania jej według stanu sprzed 1940 roku. Urząd Miasta nie zamierza tam budować kolejnej świątyni (stał tam kościół pod wezwaniem św. Ignacego Loyoli). Rozpisano nawet konkurs na zagospodarowanie zachodniej pierzei.