To jedyna pozytywna wiadomość z spotkania pracodawców osób niepełnosprawnych z pełnomocnikiem rządu.
Dopłaty do zatrudnionej osoby niepełnosprawnej mają być takie same dla pracodawców w zakładach pracy chronionej i otwartego rynku pracy. W 2014 roku mają wynosić: 480 zł dla niepełnosprawnych w stopniu lekkim, 960 zł dla umiarkowanego stopnia i 1920 zł dla inwalidów ze znacznym stopniem niepełnosprawności.
Dopłaty do zatrudnienia inwalidów od 2014 roku. Sprzeciwiają się ich drastycznej obniżce
- Nie protestujemy przeciw zrównaniu dopłat, ale sprzeciwiamy się ich drastycznej obniżce i wprowadzaniu tych zmian w ustawach okołobudżetowych - mówiła Magdalena Słonecka, dyrektor bydgoskiego oddziału Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych. Z pracodawcami o tych problemach dyskutował w Bydgoszczy Jarosław Duda, pełnomocnik rządu do spraw osób niepełnosprawnych.
Nad ustawami okołobudżetowymi, czyli związanymi z przyszłorocznym budżetem, pracuje się w Sejmie inaczej niż nad zwykłą nowelizacją ustawy.
Minister Duda udowadniał, że dotychczasowe obniżki dopłat, wbrew groźbom, nie powodowały zmniejszenia zatrudnienia niepełnosprawnych. Przeciwnie, pracuje ich coraz więcej.
Tymczasem maleje zatrudnienie w zakładach pracy chronionej, spada też ich liczba, za to rośnie grupa inwalidów pracujących na otwartym rynku pracy. Mimo to generalnie liczba zatrudnionych inwalidów maleje. Z danych ministerstwa pracy wynika, że w 2010 roku pracowało 259 620 niepełnosprawnych, na koniec I półrocza 2013 - 244 288.
- Jeśli te zmiany wejdą w życie, będę musiał zwolnić połowę załogi, 100 osób - zapowiedział Andrzej Kobiak, senator PO, przedsiębiorca prowadzący ZPCh. - Zrezygnują z produkowania wyrobów, na których nie zarabiam.
To psuje rynek
Pracodawcy ZPCh wskazywali, że stając do przetargów i tak przegrywają z firmami, które pracowników zatrudniają na kilka umów-zleceń, wobec czego nie płacą ZUS.
Minister Duda odbijał piłeczkę mówiąc o skargach do Komisji Europejskiej na firmy ochroniarskie, zdominowane przez ZPCh. Dzięki dofinansowaniu z PFRON dyktują one tak niskie stawki, że inni nie są w stanie z nimi konkurować. - To psuje rynek - mówił minister.
Rząd na przyszłoroczne dopłaty przeznaczył 2 mld 900 mln zł. Protesty środowiska przyniosły tyle, że obcinając innym "znaleziono" 300 mln i zmiany zaczną najprawdopodobniej obowiązywać od maja. O ile zaakceptuje to Sejm. 100 mln zł stracą m.in. samorządy. Gdyby zmiany miały wejść w życie od 1 lipca - potrzebne byłoby jeszcze 400 mln zł.
PFRON, który dopłaca pracodawcom, ma pieniądze. Ale minister finansów nie pozwala ich ruszyć ze względu na konieczność zachowania stabilności deficytu.
