Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopóki jest sprzyjająca koniunktura gospodarcza, Polacy będą przymykali oczy na demontaż demokracji

Karina Obara
Karina Obara
Prof. Anna Siewierska-Chmaj: - Obserwujemy realizację uniwersalnego scenariusza przechodzenia od demokracji liberalnej, przez demokrację nieliberalną, do autorytaryzmu. Dyskredytacja wolnych mediów, niszczenie autorytetu władzy sądowniczej, demontaż organizacji pozarządowych, dyskredytacja przeciwników politycznych i zarzucanie im, że są inspirowani z zewnątrz, polaryzacja społeczeństwa, pejoratywny stosunek do elit i nobilitacja głupoty.
Prof. Anna Siewierska-Chmaj: - Obserwujemy realizację uniwersalnego scenariusza przechodzenia od demokracji liberalnej, przez demokrację nieliberalną, do autorytaryzmu. Dyskredytacja wolnych mediów, niszczenie autorytetu władzy sądowniczej, demontaż organizacji pozarządowych, dyskredytacja przeciwników politycznych i zarzucanie im, że są inspirowani z zewnątrz, polaryzacja społeczeństwa, pejoratywny stosunek do elit i nobilitacja głupoty. archiwum
Rozmowa z prof. Anną Siewierską-Chmaj, politolog z Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie, o najnowszym rankingu Fundacji Bertelsmanna, w którym Polska znalazła się na szarym końcu z powodu łamania praworządności.

- Polska w najnowszym rankingu Fundacji Bertelsmanna zajmuje 37. miejsce wśród 41 krajów UE i OECD. Spadliśmy o 29 miejsc. Jest aż tak źle?
- Raport Bertelsmanna ocenia nie tylko stan faktyczny demokracji, ale przede wszystkim mechanizmy odpowiedzialne za funkcjonowanie państwa demokratycznego i społeczeństwa obywatelskiego. I to właśnie ta perspektywa sprawia, że Polska spadła na jedno z ostatnich miejsc w rankingu krajów UE i OECD. Obecny rząd stopniowo, ale bardzo konsekwentnie likwiduje mechanizmy i procedury stojące na straży demokracji w Polsce, zastępując je takimi, które są wygodne dla władzy. Nie jesteśmy państwem autorytarnym, ale uczyniono już wiele, aby stało się to możliwe.

Zobacz także wideo: Wybory Samorządowe 2018 - Twój głos się liczy

- W raporcie podkreślono też upartyjnienie mediów publicznych, ograniczanie prawa do zgromadzeń, rosnącą brutalność policji, próby kontroli organizacji pozarządowych i zmiany w prawie wyborczym. To brzmi groźnie.
- To rzeczywiście jest bardzo groźne! Obserwujemy realizację uniwersalnego scenariusza przechodzenia od demokracji liberalnej, przez demokrację nieliberalną, do autorytaryzmu. Dyskredytacja wolnych mediów, niszczenie autorytetu władzy sądowniczej, demontaż organizacji pozarządowych, dyskredytacja przeciwników politycznych i zarzucanie im, że są inspirowani z zewnątrz, polaryzacja społeczeństwa, pejoratywny stosunek do elit i nobilitacja głupoty. Wszystkie te elementy, sprawdzone w Turcji czy na Węgrzech, żeby nie sięgać do przykładów historycznych, widzimy teraz w Polsce.

Przeczytaj także: Socjolog o popularności "Kleru": - Teraz celibat musi być zniesiony

- Zdaniem autorów raportu niepokojące jest to, że pomimo spadającej jakości demokracji w krajach takich jak Polska, Węgry i Turcja zaufanie obywateli do rządu w ciągu ostatnich kilku lat wzrosło. O czym to świadczy?
- To niestety część szerszego trendu, obserwowanego na całym świecie. Odwrót od demokracji liberalnej nie jest jedynie świadectwem niedojrzałości społeczeństwa, ale przede wszystkim reakcją na głęboki niepokój ludzi w obliczu gwałtownych zmian w niemal każdej sferze życia. Zmiany, które jeszcze w latach 70. XX wieku postrzegano optymistycznie, teraz budzą coraz większy strach – globalizacja, wielokulturowość, technologia, demografia, klimat. Z perspektywy mieszkańca małego miasteczka, gdzieś w głębi Wielkiej Brytanii, na krańcach Turcji czy na wschodzie Polski, ta wizja jest tak samo przerażająca i budzi taką samą tęsknotę za silnym, skutecznym, zdecydowanym na wszystko rządem, który obroni nas przed jakimś niemal mitycznym, zewnętrznym złem. Żyjemy w czasach, gdy bezpieczeństwo cenione jest wyżej niż wolność. A najbezpieczniej jest za wysokim murem, z silnym gospodarzem. I PiS o tym doskonale wie, co zresztą wprost powiedział minister Jacek Czaputowicz komentując Raport Bertelsmanna i tłumacząc, że „Polacy popierają rządy skuteczne”.

- Jak moglibyśmy zmienić te proporcje?
- Obawiam się, że dopóki jest sprzyjająca koniunktura gospodarcza, czyli prawdopodobnie jeszcze ok 2 lata, Polacy będą przymykali oczy na demontaż demokracji i gigantyczne zadłużanie państwa. Po 1989 roku Polakom zafundowano terapię szokową, kazano nam żyć oszczędnie nawet wtedy, gdy byliśmy „zieloną wyspą”, która uniknęła kryzysu gospodarczego. I w końcu objawił się rząd, który mówi „stać nas, zaszalejmy, raz się żyje”. Ale za moment pojawią się pierwsze objawy zadyszki, przedsiębiorcy dociśnięci przez fiskusa i rozczarowani traktowaniem ich przez państwo jak oszustów, zaczną przenosić swoje firmy za granicę, a część społeczeństwa zacznie dostrzegać, że Polska nie jest już ani bogata, ani bezpieczna, ani wolna. I wtedy znowu będziemy musieli zaczynać wszystko od początku! W tym jesteśmy dobrzy.

- Myśli pani, że nadchodzące wybory wyłonią inny obraz Polski?
- Nie sądzę. Jeszcze na to za wcześnie. Na razie gospodarka ma się nieźle, mimo tego że Polska zadłuża się w astronomicznym tempie, środki europejskie wciąż płyną szerokim strumieniem, wzmacniając mimowolnie rządową propagandę sukcesu, a Polacy, o co trudno mieć do nich pretensje, korzystają z programów rządowych, żeby poprawić swoją sytuację materialną. Codzienność zawsze wygrywa w zderzeniu z nawet najgroźniejszą wizją przyszłości. Dopóki codzienność jest znośna, dopóty nie ma bodźca do zmian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska