https://www.youtube.com/watch?v==mVo3-x4fUR4
Krzysztof zaprosił nas do swojego domu. A raczej do tego, co z niego pozostało... Wszystkie okna w budynku są wybite. W obejściu leżą powyrzucane przez nie sprzęty domowe, zniszczony nowy telewizor. Umywalka i ubikacja są wyrwane i stłuczone. W kuchni szafy i zlew są poodrywane od ścian, powywracane, lodówka stoi ukośnie oparta o resztki sprzętu. Pomieszczenie jest zalane, bo złodzieje "dla zabawy" odkręcili kran. Wszystkie talerze i szklanki są potłuczone. W pokojach rzeczy z szaf są powyrzucane, meblościanki poprzewracane i połamane. Ściany pomalowane są jakąś mazią. Wszędzie pod nogami "chrupie" szkło.
- Od października włamali się do mnie cztery razy. Zawsze kiedy byłem w pracy. Zabrali mi głównie sprzęt radiowo-telewizyjny, część z niego zniszczyli. A całe mieszkanie zdewastowali - załamuje ręce Krzysztof Paliński. - Nie wiem za co mi to zrobili. Nikomu przez całe życie nie wyrządziłem krzywdy.
Policja od pół roku bezskutecznie poszukuje włamywaczy. - Zabezpieczyliśmy sporo śladów, o których nie mogę teraz powiedzieć. Pies policyjny wskazał, że włamywacze mogą mieszkać na ul. Lotniczej, na osiedlu zwanym "Abisynią" - mówi Marzena Kostrzewska, rzecznik grudziądzkiej policji i jednocześnie przyznaje: - Dom pana Palińskiego wygląda tragicznie. Mężczyzna powinien się zwrócić o pomoc do władz miasta.
Urzędnicy jednak "umywają ręce" od problemu Krzysztofa Palińskiego. - Nie mamy podstaw prawnych aby pomóc mieszkańcowi - tłumaczy Anna Patyk, rzecznik prezydenta.
Do sprawy wrócimy.