Przypomnijmy, że od początku 2021 w Polsce wykryto aż 246 ognisk grypy ptaków. Ba, utylizacji mogło zostać poddanych nawet około 10 milionów ptaków.
- Sytuacja polskiego drobiarstwa wywołana grypą ptaków jest dramatyczna. Masowe likwidacje stad prowadzą do zerwania wielu ogniw branżowego łańcucha. Szczególne obawy budzi brak możliwości działania sektora reprodukcyjnego i wylęgowego, co może prolongować w czasie obecne problemy. Intensywność zakażeń oraz skomplikowany proces walki z epizoocją prowadzi do tego, że w wielu rejonach kraju jakakolwiek produkcja drobiarska jeszcze długo nie będzie możliwa - twierdzi Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Według niej, już dochodzi do sytuacji, w których - pozbawieni przychodów - mniejsi i średni hodowcy wycofują się z rynku.
Warto wiedzieć również: Martwe kurczaki wrzucane koparkami na stos. To nie film grozy, ale obrazy w dobie ptasiej grypy
Przez zatory płatnicze, niemożliwością przemieszczania drobiu zgodnie z umowami kontraktacyjnymi, problemy mają też producenci oraz zakłady wylęgu drobiu zlokalizowane poza strefami, w których obecny jest wirus HPAI. Gawrońska wskazuje następstwa dla naszej gospodarki: "skok cen produktów drobiarskich, który zwiększy inflację oraz spodziewane w niedalekiej przyszłości spowolnienie eksportowe".
Izba podkreśla, że - bez publicznego wsparcia - polskie drobiarstwo czeka katastrofa. O uruchomienie nadzwyczajnych mechanizmów wsparcia, poprosiła ministra rolnictwa Grzegorza Pudę.
Dodajmy, że ptasia grypa zbiera największe żniwo na Mazowszu i w Wielkopolsce. To dwa - największe w kraju - regiony drobiarskie.
