- Te płatki jem od dłuższego czasu. Nie pamiętam, kiedy dokładnie kupiłem to opakowanie, ale chodzę po nie do Biedronki na Armii Krajowej we Wrocławiu, bo ten sklep mam najbliżej. Teraz chcę po prostu ostrzec innych - mówi Krzysztof Wojciechowski.
Drut, który pan Krzysztof wyjął sobie z ust, ma około 2 centymetry długości i jest tak ostry jak igła. Mężczyzna nie zauważył go podczas sypania płatków do mleka. Cała sytuacja mogła skończyć się o wiele gorzej, gdyby pan Krzysztof drut połknął.
- Ja dziś wygrałem w Totolotka, proszę mi uwierzyć, tak to traktuję - dodaje pan Krzysztof.
Krzysztof Wojciechowski zgłosił całą sprawę pracownikom Biedronki przy Armii Krajowej, ale - jak twierdzi - ci nie przejęli się zbytnio.
My również poprosiliśmy przedstawicieli Biedronki o ustosunkowanie się do tej sprawy.
- Jak zawsze w przypadku jakichkolwiek wątpliwości podjęliśmy współpracę z producentem. Przeprowadzona dziś przez dostawcę kontrola nie wykazała żadnych nieprawidłowości w przechowywanych próbach z partii, z której pochodziły zakupione płatki, ani w pracy urządzenia do detekcji metalu na linii produkcyjnej. Należy przy tym nadmienić, że zakład produkcyjny przechodził dotychczasowe audyty z oceną pozytywną, nigdy wcześniej też nie odnotowaliśmy podobnej reklamacji - mówi Justyna Rysiak, menedżer ds. relacji zewnętrznych w Jeronimo Martins Polska S.A. - Jeżeli klient zdecyduje się przekazać nam znalezione ciało obce, będziemy mogli stwierdzić, z czego jest wykonane i ustalić, czy taki materiał występował na terenie zakładu produkcyjnego. Do pełnej weryfikacji potrzebowalibyśmy również opakowania, by zbadać, czy nie ma na nim mikrouszkodzenia.
Zobacz też
Wielkie Odkrywanie Dolnego Śląska - odcinek 2
