Tak mówią moi rozmówcy z Łąska Małego. To oni zawiadomili koronowską policję o wycince drzew nad jeziorami Długim i Piekłem i o popodcinanych brzozach nad jeziorem Zelgoszcz. Komisariat otrzymał anonim i przekazał go do wyjaśnienia do Urzędu Miejskiego w Koronowie.
Dlaczego nikt doniesienia nie podpisał? Bo ludzie boją się. Skontaktowali się też ze mną.
Ruszyłem więc do Łąska Małego. Moi rozmówcy twierdzą, że to nielegalne wycinki i podcinki drzew.
- Ktoś popodcinał brzozy nad Zelgoszczem, by uschły, albo by wiatr je poprzewracał. A na suszki zawsze będzie zgoda na wycinkę. Pół dnia zajęła mi wędrówka wzdłuż jezior Długiego, Piekła, które są obszarem krajobrazu chronionego. Zelgoszcz już nie, ale bez zgody ratusza też nic nie można tu ściąć. A zastałem tam około 30 popodcinanych już brzóz. A nad Długim i Piekłem co najmniej 30 już ściętych drzew.
Artykuł pt. "Drzewa podcięte też bolą" ukazał się w "Pomorskiej" w środę 14 października. Sprawą zainteresowałem koronowski ratusz, bydgoskie starostwo, Nadleśnictwo Różanna i Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. - To sprawa gminy - usłyszałem zarówno w powiecie, nadleśnictwie, jak i w Regionalnej Dyrekcji.
Moim śladem wyruszył do Łąska Małego Jerzy Michalski z koronowskiego ratusza. Mówi: - Nie wydawaliśmy zgody na wycinkę nad Długim i Piekłem. To las, więc zawiadomiliśmy Nadleśnictwo Różanna. Bo wycięto tam co najmniej 30 drzew. Wiosną tego roku wydaliśmy decyzję na wycinkę 30 olch nad Zelgoszczem. A popodcinano tam wiele brzóz. Zawiadomiliśmy komisariat policji.
Służę dokumentacją fotograficzną. Mam nadzieję, że nie usłyszę znowu, że to sprawa tylko gminy Koronowo. Zatem, panowie, do roboty!