W wielu rejonach kraju sadownicy oceniają straty. Nie inaczej jest w sadach regionu. W rodzinnym sadzie Grochowalskich, w okolicach Świedziebni, na obszarze 60 ha, spustoszenia są ogromne, sięgające - według oceny sadowników - 90 proc. drzew.
- Mówiono,__że lekka zima, że będą dobre plony. Z rezerwą odnosiłem się do tych opinii. Wolałbym mroźną zimę i nawet gdyby przemarzło dziesięć procent drzew. Wiśni nie będzie, czereśni też, jabłek tyle, żeby przeżyć. My jeszcze ratujemy się szkółką, sprzeda się jesienią drzewka, ale co mają robić ci, którzy mają tylko sad? - zastanawia się Piotr Grochowalski, jeden ze współwłaścicieli.
Nie ma sadu w okolicach Świedziebni, między Brodnicą a Bobrowem, w którym mroźni ogrodnicy - przychodzący w tym roku wcześniej - nie zostawili śladu.