– Jestem w szoku, że coś takiego znowu nam się zdarza. Najpierw sprzęt nie wrócił z mityngu Diamentowej Ligi w Rabacie. Czekaliśmy na nie ponad dwa tygodnie i teraz znowu. Nie rozumiem, w czym jest problem, skoro to jest lot bez przesiadek! Tyczki to nie jest mała walizka, więc nie mieści mi się w głowie, jak można coś takiego zgubić – powiedział Lisek, obok Wojciechowskiego jeden z faworytów do medalu.
Polscy tyczkarze są w formie. Kwalifikacje odbędą się w niedzielę o godz. 11.40 czasu polskiego. By dostać się do finału, należy skoczyć 5,75 lub zmieścić w dwunastce. Liderem światowej tabeli jest Amerykanin Sam Kendricks (6,00), drugi jest Wojciechowski, który wynikiem 5,93 poprawił w tym sezonie rekord Polski na stadionie.
- Tyczki Pawła Wojciechowskiego i Piotrka Liska są już w Londynie, jadą właśnie na stadion – poinformował kierownik polskiej reprezentacji startującej w mistrzostwach świata Piotr Długosielski. - Nie wiedzieliśmy, gdzie jest sprzęt, trudno było cokolwiek ustalić. Faktem było, że nie przyleciał razem z zawodnikami. Został zapakowany na późniejszy samolot, ale na lotnisku Heathrow twierdzono, że ich nie ma.
Kierownictwo polskiej ekipy wysłało na lotnisko wolontariuszkę, która próbowała ustalić, co się stało.
– Lotnisko w Londynie jest potężne i po prostu gdzieś sprzęt zaginął. Na szczęście wszystko już jest i sprawa załatwiona, pomimo kilku godzin stresy - powiedział Długosielski.