Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie przerwane akcje poszukiwawcze. Co się stało z lotnikami?

(awe)
Do tej pory nie wiadomo, kogo widzieli świadkowie. Lotnika? A może lampiony?
Do tej pory nie wiadomo, kogo widzieli świadkowie. Lotnika? A może lampiony? Lech Kamiński
Strażacy, policjanci, ekipa płetwonurków - wszyscy przez cały dzień szukali mężczyzny, który miał wpaść do Jeziora Chełmżyńskiego. Bez skutku. To już druga taka akcja poszukiwawcza w ostatnim tygodniu.

Nie wiadomo co - i czy w ogóle coś - latało w środę (8 sierpnia) nad Jeziorem Chełmżyńskim. Nie wiadomo też, czy ktoś do wody runął. Pewne na razie jest tylko jedno: - Około godziny 15.00 dyżurny został powiadomiony przez przypadkowego świadka, że do Jeziora Chełmżyńskiego wpadł jakiś obiekt - mówi asp. Mariusz Sierzchuła z zespołu prasowego toruńskiej policji.

Wyświetl większą mapę

Mały czerwony balonik

Do akcji natychmiast ruszyli policjanci i strażacy. Jezioro zaczęli przeszukiwać mundurowi z policji wodnej, z Bydgoszczy przyjechała ekipa płetwonurków, strażacy przywieźli też specjalistyczny sprzęt do poszukiwań w jeziorze. I nic.

Świadek opisał wydarzenie dość dokładnie. Ale w miejscu, które wskazał, mundurowi znaleźli tylko mały dziecięcy balon wypełniony helem. Po zmierzchu akcję poszukiwawczą przerwano i już jej nie wznowiono. - Nie wpłynęło żadne zgłoszenie o zaginięciu osoby - wyjaśnia asp. Sierzchuła.

Policjanci w Toruniu zakończyli poszukiwania obiektu latającego

To drugi taki przypadek pod Toruniem w ciągu ostatnich dni. W minioną sobotę (4 sierpnia) sytuacja wyglądała niemal identycznie: kilkoro świadków poinformowało policję, że lotnik spadł w okolicach Zamku Bierzgłowskiego, wcześniej miał zapalić mu się sprzęt. Akcja poszukiwawcza trwała niemal całą noc, ponad 150 mundurowych przeczesywało okoliczne lasy. Nikogo nie odnaleziono.

Wyświetl większą mapę

Lampiony czy spirala?

Co tak naprawdę widzieli świadkowie? Internauci "Pomorskiej" zauważają, że mogły to być np. płonące lampiony, które - przynajmniej w sobotę - można było zaobserwować na niebie nad Toruniem. Niewykluczone jednak, że rzeczywiście byli to lotnicy.

Wiadomości z Chełmży

- Ostatnie "wypadki", o których czytałem, a w których nie znaleziono pilotów, są podobne do tych, które znam z doświadczenia - mówi Leszek Klich, lotnik i redaktor portalu paralotniowego "Fly or die". - Niektórzy piloci lubią wykonywać najróżniejsze ewolucje. Jedną z najniebezpieczniejszych jest spirala, która dla widza wygląda bardzo efektownie, ale i przerażająco. Pilot kręci się dokoła osi skrzydła i spada z dużą prędkością w dół. Dla obserwatora z dalszej odległości wygląda to jak katastrofa. Znam kilka przypadków, gdy ludzie wzywali służby ratownicze w takich przypadkach. Pilot był cały, zdrowy i zdążył już się oddalić. Potem opisywał takie zdarzenie z uśmiechem. Oczywiście to jest totalna głupota.

Sprawy nie ułatwia fakt, że piloci paralotni czy motolotni nie muszą oficjalnie zgłaszać swoich przelotów - oczywiście pod warunkiem, że nie przelatują przez wyznaczoną strefę, która takiego zgłoszenia wymaga. - Z doświadczenia wiem, że tylko piloci przelotowi (latający na długie dystanse) zgłaszają swoje loty, ponieważ często przelatują przez kilka stref - przyznaje Klich.

Tymczasem policjanci proszą o rozwagę w zgłaszaniu podobnych przypadków. Zapewniają jednak, że każde zgłoszenie potraktują poważnie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska