https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dymy nad Chełmnem

Beata Korzeniewska
Groźny pożar wybuchł wczoraj w Zakładach Meblowych "Helvetia" w Chełmnie. Do walki z żywiołem stanęło ponad 100 strażaków. 17 osób, w tym 7 ratowników trafiło do szpitala z objawami zatrucia cyjanowodorem.

     Takiego dymu i ognia mieszkańcy Chełmna nie widzieli od lat. Ok. godz. 10.30 zapalił się magazyn o powierzchni 1000 m kw., w którym składowano piankę poliuretanową i elementy drewniane do produkcji mebli. Silny wiatr skierował opary na miasto. Po kilku minutach część Chełmna spowił gęsty, duszący dym. Początkowo zdezorientowani ludzie uciekali w popłochu. - Takiego pożaru nie było u nas chyba od 10 lat, od kiedy paliła się hala FAM-y. Co będzie z 500 pracownikami, jeśli się to wszystko spali? Pójdziemy na bruk - zdążył krzyknąć człowiek wybiegający z zakładu.
     30 jednostek
     
Na miejscu pojawiło się około 40 jednostek gaśniczych z Chełmna, Świecia, Grudziądza, Torunia i Bydgoszczy. Strażacy nie kryją, że sytuacja była bardzo poważna, gdyż pożar wybuchł w sąsiedztwie, jak początkowo myślano, zbiorników z gazem. - Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko, a zbiorniki znajdowały się w pobliżu źródła ognia - mówi Paweł Frątczak, rzecznik kujawsko-pomorskich strażaków. - Cały czas były chłodzone, dzięki czemu nie doszło ani do ich rozerwania, ani wybuchu. Potem okazało się jednak, że były to puste beczki po produktach chemicznych. Wybuchła natomiast jedna z trzech stojących nieopodal butli z gazem, ale na szczęście nikomu się nic nie stało.
     Mieszkańcy zamykali okna
     
Dym był nie do zniesienia. W zakładzie przerwano pracę i ewakuowano pracowników z przyległej hali produkcyjnej. Drugą zmianę, która przyszła na godz. 14.00 także odprawiono do domów. - Zablokowaliśmy wszystkie dojazdy do zakładów - mówi podinsp. Tadeusz Wiktor, oficer prasowy KMP w Chełmnie. - Jeździliśmy po mieście i przez megafony nawoływaliśmy mieszkańców, by zamykali okna.
     - Na początku sytuacja wyglądała bardzo groźnie - potwierdza Zdzisław Gamański, wiceburmistrz Chełmna. -To największy pożar w naszym mieście w ostatnim czasie. Na miejscu działali przedstawiciele komitetu kryzysowego i straży miejskiej. Byliśmy przygotowani na ewentualną ewakuację mieszkańców z okolicznych domów. Cały czas w pogotowiu był pododdział alarmowy.
     Strażacy do szpitala__
     
Około południa sytuację opanowano, ale hali magazynu nie uratowano. Strażacy pracowali bez wytchnienia. Część, wyposażona w aparaty tlenowe walczyła bezpośrednio z ogniem, inni bosakami próbowali przewrócić zewnętrzne ściany budynku. Kilku ratowników zasłabło. 7 trafiło do szpitala. - Ilość sprzętu ochrony dróg oddechowych była wystarczająca - zapewnia Paweł Frątczak. - Przyczyną zasłabnięć i omdleń było raczej przemęczenie. Cały czas mieliśmy do dyspozycji samochód z dodatkowym sprzętem i butle ze sprężonym powietrzem. Pomocy medycznej udzielano już na miejscu.
     Do lecznicy z objawami zatrucia odwieziono też 10 pracowników zakładu. - Nie wiemy jak doszło do pożaru - tłumaczyli pracownicy. - W zakładzie rygorystycznie przestrzegamy przepisów BHP. Mamy specjalne miejsce do palenia papierosów. Ale w tym przypadku wystarczyła iskra, która mogła powstać nawet przy rozładunku.
     **Cyjanowodór w powietrzu_

     **- _Przy spalaniu pianki poliuretanowej, do powietrza wydziela się cyjanowodór
- powiedziała Jolanta Zimna, kierownik toruńskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Jest to gaz, który ma własności trujące. Ma charakterystyczny zapach gorzkich migdałów. O zatruciu świadczą takie objawy: jak bóle głowy, szum w uszach, duszności i wymioty. Dawka śmiertelna dla organizmu wynosi 0,07 gr, choć oczywiście podczas pożaru_ w zakładach takiego stężenia nie było. Jeśli zaś chodzi o możliwość skażenia środowiska, to pobraliśmy próbki powietrza, które będą poddane badaniom laboratoryjnym i dopiero wówczas będziemy mogli wypowiedzieć się w tej kwestii. _W położonych nieopodal ogródkach mieszkańcy wodą pod ciśnieniem zmywali ciemny nalot z roślin i drzewek.
     Dogaszanie ognia trwało do późnych godzin wieczornych. Hala magazynu spłonęła doszczętnie. Wstępnie straty obliczono na 300 tys. zł. Przyczyny pożaru bada specjalna komisja.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska