- Z problemem zostaliśmy właściwie sami. Od początku, gdy nastała nowa firma, nasz ogród nie miał kontenerów na śmieci. Dojechały jakieś dwa tygodnie temu, oczywiście tylko niektóre, nadal nie mamy pojemników na bio, które w ogrodach działkowych są bardzo potrzebne.
Co z tego, że firma te kontenery podstawia, skoro zapełniły się błyskawicznie i nikt ich nie opróżnia – irytuje się Joanna Ogińska-Czaja, wiceprezes ROD malwa z ulicy Rejewskiego w Fordonie.
Działkowcy najbardziej rozczarowani są brakiem wsparcia ze strony miasta. - Do firmy nie ma nawet sensu pisać, infolinia nie odpowiada, byliśmy nawet w jej siedzibie – nikogo nie zastaliśmy. Miasto, zamiast interweniować, to zasłania się umowami i każe dać czas firmie. Ja rozumiem tydzień czy dwa, ale mamy czerwiec – irytuje się Joanna Ogińska-Czaja, wiceprezes ROD Malwa z ul. Rejewskiego w Fordonie.
Działkowcy zawiadomili Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Bydgoszczy o tym, że śmieci wywożone nie są, co stanowi zagrożenie epidemiologiczne. Sanepid „odbił” piłeczkę do ratuszowego Biura Zarządzania Gospodarka Odpadami Komunalnymi, powiadomił również Straż Miejską w Bydgoszczy. Efekt? Co najwyżej połowiczny.
- Okazuje się, że kontenery z drugiej strony ogrodu w środę firma opróżniła, z drugiej strony już nie. - Śmieci, które działkowcy wystawiali obok kontenerów jednak nie zabrano. Mamy za to kontener na tzw. gabaryty, nie wiem czy to oznacza, że teraz mamy śmieci pozostawione przed kontenerami wrzucić do tego pojemnika? - dziwi się Joanna Ogińska-Czaja.
