Wspólnota mieszkańców tego budynku przegłosowała, że należy zlikwidować piaskownicę i usunąć huśtawkę. Przy bloku mają być trawniki i krzewy. Wielu członków tej wspólnoty to ludzie starsi, którzy chcą mieć przy domu ciszę i spokój. Przeszkadzają im krzyczące pod oknami dzieciaki.
Co mają zrobić ze swoimi pociechami młode małżeństwa?
- Zawsze tak było, że dzieci bawiły się w piaskownicy przed domem, gdzie można je mieć "na oku" - tłumaczy Kamila Jabłońska, mieszkanka tego bloku. - W naszym przypadku jest to niemożliwe.
"Obcy" na placu zabaw
- Jesteśmy w mniejszości. Większość mieszkańców postanowiła, żeby zlikwidować piaskownicę, a zainwestować w zieleń około kilkunastu tys. zł. - wyjaśnia inna mama, Magdalena Gall. - Chodzimy z dziećmi do parku przy ul. Karabinierów, gdzie przy basenie jest plac zabaw dla wszystkich dzieci w mieście. Dziecko powinno mieć możliwość zabawy przy swoim domu. Jeśli z kolei idziemy z maluchami na pobliskie osiedle, np. Nowe Tarpno, to tamtejsi mieszkańcy wypraszają nas z placu zabaw, bo tam nie mieszkamy. Jest to przykre. Czujemy się jak intruzi i na swoim osiedlu i na innych.
- Nie tylko przy Elbląskiej 1, 5 i 6 jest ten problem. Także przy Tczewskiej. Kiedyś wszyscy bawiliśmy się przed blokiem: piaskownica, gra w piłkę, gumę czy klasy nikomu nie przeszkadzała - dodają Gizela Zielińska i Adriana Chilińska. - Ustawienie namiotu na trawniku i wspólne zabawy, gdy się na wakacje nie wyjeżdżało, to była nie lada atrakcja. Teraz jest to niemożliwe. Nie wolno!
Budynkiem administruje Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Nieruchomościami, ale nie może, wbrew woli wspólnoty mieszkaniowej, na siłę ustawić huśtawek czy piaskownicy.
Przeczytaj: Nowy plac zabaw w Świeciu pogodził dzieci z seniorami
Rodzice małych dzieci uważają, że miasto za mało robi, aby nie brakowało placów zabaw. A przecież w Polsce (w Grudziądzu też) rodzi się mało dzieci. Zaczyna się chuchać i dmuchać na panie, które chcą mieć potomstwo. Kraj się wyludnia, tymczasem starszemu pokoleniu dzieci przeszkadzają! Co na to jedna z wiekowych mieszkanek tego budynku?
- Nie jest tak, że nie lubię dzieci. Swoje odchowałam. Mam już wnuki, które mnie odwiedzają. Rzecz w tym, że kiedyś dzieci były bardziej zdyscyplinowane, a obecnie wielu rodziców wychowuje je bezstresowo. Efekty bywają opłakane - tłumaczy kobieta, zastrzegając swoje nazwisko.
Czytaj e-wydanie »