Karolina z rodzicami mieszka w Białych Błotach. Tutaj też skończyła podstawówkę. - Córka próbowała dostać się do gimnazjum, które działa przy jednym z najlepszych liceów ogólnokształcących w Bydgoszczy - opowiada pani Iwona, jej mama. - Nie mamy nic przeciw szkołom na wsi. Chcieliśmy jednak, aby Karola zaczęła naukę w mieście już na etapie gimnazjum. Potem i tak będzie chodziła do liceum w Bydgoszczy, bo u nas takiego jeszcze nie wybudowali - tłumaczy.
Śliczne świadectwo
Rodzice 13-latki byli pewni, że jedynaczka dostanie się do upragnionego gimnazjum.
- Wprawdzie nie posiada wybitnych sukcesów w olimpiadach szkolnych lub międzyszkolnych, ale ma na świadectwie z góry do dołu piątki i parę szóstek - mówią rodzice dziewczynki.
Przeczytaj także:Bydgoszcz. "Gdyby nie pieniądze z ratusza, ponad połowie podstawówek groziłaby likwidacja"
- Średnia powyżej 5.0 to przecież mocny argument w ubieganiu się o miejsce w klasie - twierdzi mama nastolatki.
Lista z nazwiskami
W miniony piątek zostały ogłoszone wyniki. Z planów rodziny z Białych Błot wyszły nici. - Córka nie dostała się, chociaż inne dzieci, startujące do tego samego gimnazjum, zostały przyjęte. Dziwne, bo tamci kandydaci mieli o wiele słabsze oceny na cenzurkach - dodaje pani Iwona.
Nie było jednak żadnego przekrętu.
Wszystkiemu winne... prawo oświatowe. Chodzi o rejonizację szkół. Ta dotyczy podstawówek i gimnazjów. Do obu tych typów szkół obwodowych uczęszczają dzieci mieszkające w okolicy, tzw. rejonie.
- Do szkół mogą być również przyjmowane dzieci spoza obwodu, zarówno z Bydgoszczy, jak i z innych gmin - przyznaje Iwona Waszkiewicz, dyrektorka Wydziału Edukacji w Urzędzie Miasta.
Ale zarazem pani dyrektor wyjaśnia: - Decyduje o tym dyrektor danej szkoły pod warunkiem, że dysponuje wolnymi miejscami. Stosuje wtedy kryteria rekrutacji zawarte w statucie swojej szkoły.
Równi i równiejsi
Już 3 lata temu pojawiały się w Ministerstwie Edukacji Narodowej pomysły, aby skończyć z rejonizacją szkół, bo jej przeciwnicy głosili, że ta: "Jest krzywdząca. Sprawia, że jest podział dzieci i młodzieży na równych i równiejszych".
Mali mieszkańcy miast i gmin ościennych w całym kraju mieli sami wybierać, niezależnie od swojego miejsca zamieszkania, gdzie chcą się uczyć. Dzięki temu niepopularne, słabsze placówki miały być zamykane.
Inny pomysł: gimnazjaliści kształcą się w szkołach w swoim rejonie. Natomiast uczniowie, którzy mieszkają za rogatkami miasta, nie są objęci rejonizacją. Mają prawo startować do szkół w miastach, które często są uznawane jako te o wyższym poziomie.
Projekty pozostały jednak tylko projektami.
Katarzyna Hall, ówczesna minister edukacji, studziła bowiem nadzieje na zmiany w tym kierunku: - Likwidacji rejonów nie będzie - zapowiadała.
I słowa dotrzymała.
Może do sportowej?
Dzieci i młodzież spod Bydgoszczy i tak mają szansę dostać się do dobrej szkoły w mieście. Takiej, bez ustalonych obwodów.
Mają szansę chodzić choćby do klas sportowych lub integracyjnych w gimnazjach przy liceach ogólnokształcących.
Szkół ponadgimnazjalnych problem rejonizacji nie dotyczy. Dlaczego? Bo te nie mają obwodów. Tutaj każdy uczeń może startować.
W tych placówkach na terenie naszego miasta każdego roku ponad 30 procent uczniów to mieszkańcy sąsiednich gmin.
Czytaj e-wydanie »