Około godz. 1 tej nocy policjanci z Lipna dostali zgłoszenie od mieszkanki miasta o tym, że troje jej dzieci i jeszcze dwoje małych sąsiadów nie wróciło do domu na noc.
Kobieta ostatni raz widziała dzieci wczoraj około godz. 21. Wtedy wspólnie bawiły się przed domem. - Rodzice najpierw na własną rękę prowadzili poszukiwania, a gdy nie przyniosły rezultatu, zgłosili nam zaginięcie - mówi asp. szt. Anna Kozłowska, rzeczniczka lipnowskiej policji.
W poszukiwaniach wzięli udział policjanci, strażacy, mieszkańcy gminy, policyjne psy. Ogłoszono alarm dla całej komendy powiatowej policji. Komunikat trafił także do jednostek ościennych, z których funkcjonariusze patrolowali granice powiatów.
Dzisiaj przed godz. 8 policjanci z patrolówki z Lipna odnaleźli dzieci. Małolaty kręciły się po jednej z ulic miasta. Próbowały uciekać, ale tym razem im się nie udało. Całe i zdrowe trafiły do komendy.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że dzieci noc spędziły w mieszkaniu swojej cioci, której akurat nie było w domu. Mieszkanie otworzyły kluczem, który kobieta zostawiła na wszelki wypadek u jednej z matek małych uciekinierów. "Organizatorem" ucieczki był 10-latek. Chłopiec nie umiał wytłumaczyć, dlaczego uciekli.
Czytaj: Mali uciekinierzy pochodzą nie tylko z rodzin patologicznych, ale i z "dobrych" domów**
Czytaj e-wydanie »**