Malec trafił do placówki. Tata zrzekł się władzy rodzicielskiej. Mama nie chciała.
Podjęła terapię. Szymon myślał, że na gwiazdkę rodzicielka zabierze go do domu.
Nie zabrała. Trudno sobie wyobrazić, co chłopiec czuł. Tym bardziej, że nawet w domu dziecka, wśród koleżanek, kolegów i "cioć", Bożego Narodzenia nie spędzi. Od kilku dni jest w szpitalu.
Niektórzy wychowankowie jednak opuszczą placówkę na święta.
- Z tej przy ulicy Stolarskiej będzie to tylko jedno dziecko, a 29 zostanie. W tej na Toruńskiej urlopujemy 10 małolatów na 30 ogółem, a przy Traugutta ośmioro wyjedzie, a 22 spędzi gwiazdkę w domu dziecka - mówi Krzysztof Jankowski, dyrektor Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych.
To sąd rodzinny decyduje, czy dzieci mogą opuścić sierociniec. Jeśli nie jadą do domów rodzinnych, to...
To do kogo? O tym czytaj dzisiaj w papierowej "Pomorskiej", wydanie bydgoskie
Czytaj e-wydanie »