https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzień Kobiet. Pani dyrektor Poczty Polskiej: - Mężczyźni chętnie dają nam bukiety emocji

Rozmawiała Agnieszka Domka-Rybka [email protected] Tel. 52 326 31 86 Fot. Nadesłane
Katarzyna Wieniecka, czyli w pracy dyrektor, a w domu... szeryf?
Katarzyna Wieniecka, czyli w pracy dyrektor, a w domu... szeryf?
- Jak my mamy z dobrze z mężczyznami, świat bez nich byłby mało inspirujący - rozmowa z Katarzyną Wieniecką, dyrektor Regionu Kujawsko - Pomorskiego Poczty Polskiej SA.

Czytaj też: Trzy kujawsko-pomorskie prezeski w "Setce najważniejszych kobiet polskiego biznesu!"

- Mówi się, że kobiety w Polsce mają utrudniony dostęp do najwyższych stanowisk. Że mężczyźnie łatwiej jest awansować. - Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, ja przeszłam wszystkie szczeble kariery. Zanim zostałam dyrektorem, pracowałam na dwunastu różnych pocztowych stanowiskach. To niezły wynik, jak na 23 lata pracy?

- 12 stanowisk w jednej firmie? Nie wierzę.

- Tak! Zaczęłam 23 lata temu od pocztowego okienka, później przez chwilę nawet byłam listonoszem, a po drodze zaliczyłam kilka różnych stanowisk, w tym choćby naczelnika urzędu pocztowego.

- Gdy chodziłam do liceum, polonista zawsze nas straszył, że jak nie będziemy się uczyć, czeka nas lizanie znaczków na poczcie... - No proszę, mnie w szkole straszyli podobnie. Stare dzieje, bo od tego czasu wiele się zmieniło. Dziś Poczta to zupełnie inna firma.

- Jak to się robi, czyli zamienia krzesło za okienkiem na fotel dyrektora?

- Zasada numer jeden: nigdy nie odmawia się szefowi, gdy składa propozycje zawodowe. Nawet, jeśli trzeba się czasami cofnąć w karierze, jak to było w moim przypadku. Przyjmowałam wszystkie propozycje, zdobywając doświadczenie, które potem bardzo mi się przydało. Jestem osobą lubiącą wyzwania.

Czytaj też: Kobiety zdobywają "męskie" zawody

- W domu też jest pani dyrektorem? Co na to syn jedynak? - Krzysztof mówi, że ma pecha, bo wszyscy jedynacy mogą być egoistami i sterują swoimi mamami, jak tylko chcą, a jemu trafiła się dyktatorka. Nie chciałam wychować jedynaka egoisty, zapisałam więc Krzysia do szkoły integracyjnej. Obcowanie z dziećmi niepełnosprawnymi uczy pokory i wrażliwości. Sama mam dużą pokorę i szacunek wobec ludzi, bo sporo w życiu przeszłam.

- Syn ma 15 lat, czyli jest samodzielnym dzieckiem. Kto zajmował się nim wcześniej, gdy przez dwa lata pracowała pani w Warszawie i w rodzinnym Włocławku bywała tylko na weekendy, a potem przez kolejne trzy lata dojeżdżała codziennie z Włocławka do Warszawy?

- Oczywiście, że jego babcia, a moja mama, jest niezastąpiona!

- No tak, skąd ja to znam. Ale swoja drogą, niezły maraton, ile godzin dziennie spędzała pani w pociągu? - Jakieś pięć godzin. Codziennie wstawałam o godzinie czwartej nad ranem. W Warszawie pracowałam w centrali Poczty Polskiej. Później przez ponad dwa lata byłam na miejscu jako dyrektor Rejonowego Oddziału Poczty Polskiej we Włocławku.

- Teraz znowu codziennie pani dojeżdża, do Bydgoszczy. Jest łatwiej niż do Warszawy?

- Czy ja wiem? Wstaję o trzeciej nad ranem, by zdążyć na pociąg, który odjeżdża o godzinie 4.20 i jest z przesiadką, a do Warszawy był pośpieszny.

- Kawał życia razem z PKP. Godne podziwu! - Nie jest źle, mam świetne towarzystwo, dojeżdżam z dwiema koleżankami. Zresztą, w Warszawie już nie ma mojego, starego centralnego, gdzie pachniało moim ulubionym kebabem. Jest za to nowy dworzec, zupełnie mi obcy.

- Domyślam się, że nie ma pani prawa jazdy... - Hmm... W nieustający sposób je robię, ale jakoś nie mogę znaleźć czasu, by umówić się na egzamin. Nie rozmawiajmy lepiej o tym. Drażliwy temat.

- Porozmawiajmy więc o pani doktoracie, jaki temat pani wybrała? - Z wykształcenia jestem ekonomistką po Uniwersytecie Szczecińskim. Piszę doktorat na temat "Systemy motywacyjne jako warunek kształtowania konkurencyjności Poczty Polskiej". To mój konik, w ogóle bardzo wierzę w ludzi i mam przyjemność kierować świetną załogą. Jest spora, bo liczy ponad cztery tysiące osób.

- Duża odpowiedzialność, a co robi pani dyrektor po godzinach? - Jak to co? Piszę doktorat!

- Lubi sobie pani zaszaleć na zakupach? - Oczywiście, ale wtedy czasami, niestety, zupełnie tracę nad sobą kontrolę (śmiech-red).

- To takie kobiece... A co pani najczęściej kupuje? - Są to książki, torebki, buty, a także okulary, których mam wiele par. W pracy wiedzą, że gdy ubieram niebieskie, nie mam humoru. Książki kupuję bez umiaru, nieraz w domu po przeczytaniu czterech stron książki okazuje się, że niepotrzebnie ją mam. Czytam oczywiście głównie w pociągu.

- Chce pani tak pracować do 67. roku życia? - Jasne, że nie chcę! Przecież kobiety harują na dwóch etatach, w pracy, i w domu. Góra 55 lat! Żeby móc sobie odpocząć, iść do kosmetyczki czy SPA. Poza tym: kto zajmie się wnukami? Przecież kobiety-matki w pewnym momencie zamieniają swoje życiowe role na kobiety-babcie!

- Lubi pani Dzień Kobiet? - Bardzo! Kobietom się to święto należy! Ja również pozwolę się obdarowywać kwiatami przez mężczyzn. Na marginesie: jak my mamy z nimi dobrze, dostarczają nam całe bukiety emocji. Świat bez mężczyzn byłby mało inspirujący.

Czytaj też:Piękne kobiety są dyskryminowane w pracy?

 

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
GK
ale Kasiu nabajerowałaś 1. ze szkoła integracyjną to nie Twój pomysł a męża byłego co prawda 2. nie tylko jedna babcia się opiekowała 3 nie tylko babcie się opoiekowały
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska