Bydgoscy policjanci otrzymali zgłoszenie z kwiaciarni. Sprzedawczyni mówiła, że zgłosiły się klientki, które odebrały ślubną wiązankę. Były niezadowolone i zażądały zwrotu pieniędzy za bukiet. Ekspedientka odmówiła przyjęcia reklamacji. Zdenerwowane kobiety zabrały stojące na wystawie dwa pęki róż. Grożąc próbującej interweniować kwiaciarce, zapakowały kwiaty do samochodu i odjechały. Funkcjonariusze wykorzystali dane, przekazane przy składaniu zamówienia i szybko zatrzymali sprawczynie. 28- i 57-latka, akurat matka z córką, trafiły do komisariatu. Usłyszały zarzut kradzieży rozbójniczej.
Innym razem mundurowi z tego samego miasta zostali wezwani do kradzieży sklepowej. Na miejscu zastali dwie torunianki, ujęte przez ochroniarza. W jednym sklepie przymierzały odzież, a gdy wychodziły, włączył się alarm na bramkach. Obie udały się w kierunku ogólnodostępnej toalety. W momencie, kiedy zostały złapane, miały na sobie skradzioną odzież. Młodsza z nich jeszcze posiadała narzędzie do cięcia drutu. Wyszło na jaw, że są to matka z córką. Wylądowały w areszcie. Śledczy podejrzewali, że ich działalność trwa dłużej. Skontaktowali się z toruńskimi policjantami, a ci przeszukali mieszkanie zatrzymanego rodzinnego duetu. Tam mundurowi znaleźli kilka ubrań z zerwanymi metkami i dziurkami po sklepowych zabezpieczeniach.
Pani z promilami
Za kierownicą jednośladu siedział sobie 17-latek z powiatu świeckiego. Nie miał prawa jazdy. Było wiadomo, że będzie tłumaczył się przed sądem. Matka obiecała przyjechać po syna. Tak też zrobiła, ale mundurowi wyczuli od niej alkohol. Badanie wykazało w jej organizmie ponad 2 promile. Ostatecznie po kobietę i nastolatka przyjechał ich trzeźwy znajomy, który oboje odwiózł do domu.
Matka zawsze broni dziecka. Poszukiwany przez sąd był 19-latek. Bydgoszczanin miał spędzić w więzieniu 7 miesięcy za kradzieże i pobicie. Nie stawił się do odbycia kary, więc kryminalni zaczęli go szukać. Dowiedzieli się, gdzie może przebywać. Zapukali do drzwi mieszkania. Otworzyła matka młodzieńca. Powiedziała, że syna nie ma tutaj. Funkcjonariusze zaczęli przeszukiwać dom. Już mieli wychodzić, gdy zauważyli coś za lodówką. To nie było coś, a ktoś - właśnie poszukiwany syn kobiety.
Teraz Grudziądz: policjanci zatrzymali trzy osoby podejrzewane o kradzież towaru z marketu. Ich zachowanie zaobserwowali pracownicy ochrony. Dwie pseudoklientki były w kontakcie z trzecią kobietą, która z kolei pracowała jako kasjerka w tymże sklepie. To ona pomogła tamtym dwóm zrealizować plan.
- Matka i córka wzięły z lady sklepowej nawigację i różnego rodzaju towary spożywcze - informowali stróże prawa. - Nie zamierzały za wszystkie zapłacić. Kasjerka nie zeskanowała wybranych towarów. Wszystkie trzy panie nie przypuszczały, że są obserwowane, ale były.
Interwencja w Wąbrzeźnie dotyczyła trwającego od dawna konfliktu mieszkańców
Funkcjonariusze zastali szarpiącą się i wyzywającą wzajemnie grupę sąsiadów. Mundurowi rozdzielili agresorów. Kiedy wydawało się, że sytuacja została opanowana, a dwie zwaśnione grupy rozdzielone, córka jednej z kobiet zaczęła ponownie ubliżać sąsiadom, wymachując przy tym kijem. Kobieta nie reagowała na upomnienia policjantów. Ci obezwładnili agresywną 21-latkę i odebrali jej niebezpieczne narzędzie. Wtedy na jednego funkcjonariusza rzuciła się matka młodej kobiety. 44-latka zaczęła bić policjanta po całym ciele, szarpać za mundur, wyzywać. Nastała cisza, bo skłóceni sąsiedzi obserwowali zajście. Agresywna matka została obezwładniona i zatrzymana.
A na koniec znowu Bydgoszcz. 14-latka została zatrzymana za posiadanie narkotyków. W bieliźnie je ukryła. Po córkę przyjechała matka. Policjanci dobrze ją znali. W jej (i jej córki) domu też znajdowały się narkotyki.
