Dziś rozpoczyna się Bydgoszcz Hit Festival. Byliśmy na próbach

- Dużo tu macie pracy? - zaczepiamy panią z telewizyjnej "Dwójki", która opiekuje się press roomem. - Tutaj? w Opolu to jest roboty! Tutaj to jest plaża - mówi nam.

Spotykamy Stasiaka

I faktycznie. Atmosfera jest spokojna i bardzo przyjemna. Jesteśmy w porze obiadowej, więc sporo gwiazd jeszcze nie dotarło. Próba przed kamerami rozpoczyna się o godz. 16.

Spotykamy Pawła Stasiaka, jednego z wykonawców walczących o nagrodę w konkursie na hit lata. Zaczepiamy go: - Panie Pawle, dwa lata temu brał pan udział w Sopot Hit Festivalu z zespołem Papa D. Teraz występuje pan w projekcie solowym. - Co nie znaczy, że nie gramy też z Papa D. - mówi nam artysta. - W październiku wchodzi na rynek mój nowy album. Piosenka "Ocean codzienności" promuje tę płytę. Dlatego jestem tu jako Paweł Stasiak.

Jak mu się podoba na bydgoskiej imprezie? - Lubię takie festiwale, ponieważ to jest okazja, by się spotkać, poznać z nowymi muzykami. Poza tym to duży stres mieć trzy minuty na scenie. Trzeba dobrze wypaść. Mocno się koncentruję podczas takich występów.

Ostatnie próby artystów przed Bydgoszcz Hit Festiwal 2010 [zobacz wideo]

Muzycy integrują się po koncertach. - Istniejemy w jednym zawodowym środowisku. Ale to nie jest to, co kiedyś - wspomina Stasiak. - W Opolu w latach 80. po koncercie spotykaliśmy się przy wspólnym stole. Dziś wielu artystów po występie jedzie do domu, albo na inny koncert.

W Bydgoszczy Paweł Stasiak ma wielu fanów. - Graliśmy tu kilkakrotnie i wszystkie imprezy dobrze wspominam. Poza tym mamy tu prężnie działające fankluby. Ich przedstawiciele pojawią się tutaj na pewno.

W hali Łuczniczka stoi ogromna scena, którą technicy budowali od minionej niedzieli. Pytamy współproducenta festiwalu Bartosza Tyrawskiego z ramienia radia Eska, z firmy Promotor, co w niej takiego niesamowitego?

- Przede wszystkim widzowie siedzą lub stoją dookoła sceny. Wiele elementów montowano specjalnie na tę imprezę. Scena ma trzy platformy i na każdej z nich coś się będzie działo. Waży kilkanaście ton. Sam dach to osiem ton. Na żerdziach zamontowane są balony, które będą pompowane podczas całego występu. Dzięki temu scena sprawia wrażenie takiej pulchnej, miłej.
Trzy platformy to nie lada wyzwanie dla artystów, ale i dla tancerzy. Podczas gdy na scenie próbują Kalwi i Remi, potem Robert M, zespół Roan, na płycie Łuczniczki rozgrzewają się tancerze z grupy Volt Augustina Egurolli. Rozmawiamy z Magdaleną Cichocką, menedżerką baletu.

- To bardzo trudna scena. Przed festiwalem próbowaliśmy w naszej sali, a tu są pochyły i te trzy platformy. Jak przyjechaliśmy w czwartek, to ćwiczyliśmy do północy. I w piątek od 9 rano. W naszej grupie są profesjonaliści, więc radzą sobie doskonale. Niektóre gwiazdy też korzystają z naszych rad. Dajemy im wskazówki, jak się ruszać, by nie przeszkadzało to w śpiewie.

Edyta w niedzielę

Magda Femme i Iwona Węgrowska swój utwór pt. "Jak diament" wykonają w strojach bollywood. Co jeszcze nas czeka jutro i pojutrze? Agnieszka Odachowska PR manager radia Eska zdradza: - Zespół Feel wykona swoje największe hity, jako jeden utwór. Później zagra cover piosenki "It's my life" zespołu Jon Bon Jovi. Następnie zagra jeden cover przeboju Davida Guetty. Edyta Górniak, która wystąpi w niedzielę zaśpiewa po raz pierwszy w Polsce piosenkę, którą wykonała tylko w Japonii pt. "Never will I".