Zapraszając Czytelników do wskazywania jezdni, w których po odwilży zostały dziury, opublikowaliśmy fotografię wyrw w ulicy Śniadeckich. Strzeliliśmy w przysłowiową "dziesiątkę". O doraźne naprawy tego właśnie traktu kierowcy najczęściej apelowali podczas naszego dyżuru.
Nie możemy czekać
- Przecież nie możemy czekać do obiecanego generalnego remontu Śniadeckich, skoro już teraz nie da się nią przejechać - żalili się mieszkańcy Strzemięcina. Ktoś inny dodawał: - Ulica Zachodnia też jest dziurawa jak ser szwajcarski. Najgorzej jest w nocy, kiedy wyrwy słabo widać i trzeba jechać bardzo powoli żeby nie uszkodzić samochodu. A ekipy remontowej nie widziałem w tym miejscu od lat.
Drogowców dawno nie widział też emeryt z ulicy Słowackiego, który twierdzi, że trudno w Grudziądzu o bardziej zrujnowany trakt: - Źle jest też z chodnikiem. Rozumiemy kierowców, bo sami w dziury wpadamy.
Kilku Czytelników podkreślało, że najbardziej zapomniane są krótkie uliczki w mało uczęszczanych częściach Grudziądza. - Gdyby ktoś ogłosił plebiscyt na najbardziej zniszczoną ulicę, to wygrałaby Polskich Skrzydeł. Czy urzędnicy wiedzą chociaż, gdzie ten trakt przebiega?- pytał Marian, emeryt.
Również na forum "Pomorskiej" internauci wskazywali miejsca, w których ekipy powinny natychmiast zacząć łatanie dziur. - Proszę przejechać się Waryńskiego. Na ul. Chełmińskiej, szczególnie na wysokości stacji "Orlen" dziura goni dziurę - pisał jeden z internautów.
Jest lepiej niż było
Niektórzy forumowicze przekonywali, że w mieście dziur jest coraz mniej. - Autem regularnie jeżdżę od trzech lat i stwierdzam z całą stanowczością, że z łataniem dróg jest naprawdę lepiej.
Kierowcy apelowali o wizytę drogowców nie tylko na jezdniach należących do miasta. - Trakt z Grudziądza do Radzynia Chełmińskiego i dalej do Wąbrzeźna to prawdziwy tor przeszkód. Choć widziałem pracujących tu drogowców, to wiele dziur po prostu ominęli! - skarżył się mężczyzna. A dojeżdżająca tą drogą do pracy kobieta dodawała: - Horror zaczyna się zaraz po wyjeździe z Węgrowa! Najgorzej jest chyba jednak na odcinku między Radzyniem a Okoninem.
Drogowców trzeba pilnować
Nie tylko kierowcy apelowali, aby łatanie dziur wykonywać porządnie. - Widziałem jak z dwa tygodnie temu pracowali drogowcy na ulicy Dworcowej. Do mokrych dziur wsypali trochę masy, przyklepali łopatą, przygnietli butem i odjechali. Do dziś woda zdążyła już wszystko wypłukać, a koła samochodów rozrzucić na chodniki i okna stojących obok domów - mówił mieszkaniec kamienicy na rogu ul. Dworcowej i Moniuszki. - Mam nadzieję, że prace te są kontrolowane przez Ratusz, bo za podobną fuszerkę nie powinniśmy złamanego grosza zapłacić!
I nie on jeden jest przekonany, że urzędnicy powinni skrupulatniej nadzorować drogowców łatających wyrwy.
Za udział w dyżurze dziękujemy.