Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Egzotyczna szansa?

Iwona Woźniak
Jacek Siwak ma do wielkich ptaków i serce, i  rękę.
Jacek Siwak ma do wielkich ptaków i serce, i rękę. Iwona Wo?niak
Gdy 10 lat temu rolnik rolnikowi powiedział: - Zakładam fermę strusi, ten drugi popukał się tylko w czoło. Dziś obecność tych ptaków w Polsce mało kogo dziwi. Ferm jest coraz więcej, a strusie spotkać można również w Żninie.

     Nie przywykliśmy jeszcze do tego, aby patrząc na strusia myśleć: "pyszne steki, gulasz, wyborna jajecznica". Traktujemy je zdecydowanie inaczej, niż kurę, kaczkę czy świnię. Niejeden z nas, gdy widzi strusia, zachwyca się jego piórami, podziwia ogromne pazury, śledzi zachowanie. To mimo wszystko jeszcze dla nas egzotyka. Wiele wskazuje jednak na to, że niebawem możemy o tym ptaku myśleć całkiem inaczej - m. in. jako produkcie spożywczym. Potwierdzeniem tego są wyrastające jak grzyby po deszczu strusie fermy, których właścicielami są rolnicy nastawieni na konkretny zysk z ich hodowli.
     Nie z Afryki. Z Prądocina
     
Chociaż państwo Siwakowie ze Żnina strusie afrykańskie mają od marca ubiegłego roku, mało kto, jak do tej pory, o tej hodowli wiedział. Powodem jest fakt, iż gospodarstwo leży na obrzeżach Żnina, z dala od głównych traktów komunikacyjnych.
     Gdy pytam Jakuba Siwaka o strusie, od razu kieruje mnie do swojego syna. - To jego królestwo - wyjaśnia. Jacek ma 27 lat, zna się dobrze na mechanice samochodowej i pracy w gospodarstwie. - Od dziecka pomagałem rodzicom - tłumaczy. - Przyszedł jednak moment, kiedy głośno trzeba było powiedzieć, że w tym gospodarstwie przydałyby się zmiany. Cena świń i bydła jest ciągle za niska - mówi Jacek. Długo się nie zastanawiał. - Decyzję o tym, aby założyć hodowlę strusi, podjąłem - jak dla niektórych - zadziwiająco szybko. Po prostu sprowadziłem je do Żnina z podbydgoskiego Prądocina - mówi.
     Na rzeź bez sentymentów?
     
Na fermie Jacka jest teraz 9 dorosłych i 6 młodych ptaków, na początku zaś były dwie samice i samiec, za które hodowca musiał zapłacić około 20 tys. złotych. Mimo że Jacek tego nie zdradza, łatwo można zauważyć, że ma do tych stworzeń i serce, i rękę. Jeden z dorosłych to Gucio - przepięknie upierzony samiec. - Nie przeczę, można się do nich przywiązać, a szczególnie, gdy są rok i dłużej. Czy nie będzie ich zatem szkoda oddać na rzeź? - Na razie hoduję je dla jaj i młodych, później, gdy już powstanie rzeźnia - cóż, inwestycja musi się zwrócić, z drugiej strony - takie są założenia hodowli - tłumaczy właściciel i dodaje, że jeszcze w tym roku, pod Piłą ma powstać specjalistyczna rzeźnia.
     Bo prawda o strusiach jest taka - ptaki hoduje się dla mięsa, jaj, skóry, piór, tłuszczu, a nawet pazurów i rzęs. I o czymkolwiek by więcej nie pisać, wszystko jest cenne i w ostatnich latach niezwykle poszukiwane. "Należy przewidywać, że mimo rosnącej produkcji strusi rzeźnych w Europie Zachodniej, tamtejszy rynek przez co najmniej 5-6 lat pozostanie nienasycony własną produkcją, stwarzając konieczność importu. Stanowi to dużą szansę dynamicznego rozwoju strusi w Polsce" - pisze w swojej książce dr hab. J. O. Horbańczuk, pracownik naukowy Polskiej Akademii Nauk. I taką właśnie szansę chce wykorzystać nie tylko Jacek Siwak ze Żnina, ale i wielu innych hodowców rozsianych po całej Polsce.
     A może struśburgera?
     
Popularne stają się gospodarstwa agroturystyczne z fermami strusi. Najstarszą można zwiedzać w Garczynie koło Kościerzyny. Można tu zakosztować strusich przysmaków. Ferma poleca stek, flaki, gulasz, strusie szyje w warzywach, jajecznicę z jednego jaja i... "struśburgery".
     Zaletą mięsa strusi jest niska kaloryczność i niewielka zawartość cholesterolu. Wyglądem i smakiem przypomina ono wołowinę. Skóra strusi uważana jest za produkt najwyższej jakości i bywa porównywana z luksusowymi skórami krokodyli i słoni. Można nabyć rozmaitą galanterię ze skóry strusia - od rękawiczek po meble. Ceny? Niewielka aktówka - 1 tys. zł. Pióra trafiają głównie na karnawał w Rio de Janeiro. Ich cena uzależniona jest od długości i barwy. Popularny szal "boa" ze strusich piór kosztuje kilkadziesiąt dolarów. Jaja największą popularnością cieszą się w RPA - w sklepach spożywczych kosztują 4-5 USD (w Polsce od 50 do 80 zł - spożywcze, ok. 200 zł - zalężone). Gotowanie na miękko musi trwać 45 min., na twardo - dwa razy dłużej. Przeciętnie takie jajo waży ok. 1500 g, jest 25 razy większe od kurzego. Odznacza się ponadto dużymi walorami dietetycznymi. Olej pochodzący z tłuszczu strusi wykazuje działanie bakteriobójcze, hipoalergiczne i przeciwzapalne. Na Słowacji popularna staje się produkcja kosmetyków opartych na tym produkcie. Rzęsy wykorzystuje się do produkcji luksusowych pędzli malarskich, pazury - na naszyjniki. Coraz popularniejszy staje się też afrodyzjak otrzymywany ze strusich dziobów i pazura. Skorupami jaj interesują się artyści i plastycy, którzy wykonują z nich prawdziwe arcydzieła.**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska