Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

El. Euro 2020. Rywal łatwiejszy, ale trzeba uważać - już raz przegraliśmy z Łotwą w Warszawie. Oby Brzęczek nie skończył jak Boniek

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Porażka z Łotwą była początkiem końca trenerskiej przygody Zbigniewa Bońka z reprezentacją. Dziś były selekcjoner jest prezesem PZPN
Porażka z Łotwą była początkiem końca trenerskiej przygody Zbigniewa Bońka z reprezentacją. Dziś były selekcjoner jest prezesem PZPN Bartek Syta
EURO 2020. POLSKA - ŁOTWA. POLSKA - ŁOTWA GDZIE OGLĄDAĆ. Na papierze Łotwa wydaje się dużo łatwiejszym rywalem niż Austria, z którą mierzyliśmy się w czwartek na inaugurację eliminacji Euro 2020. W niedzielę Jerzy Brzęczek i jego piłkarze nie mogą jednak zlekceważyć rywala, żeby nie skończyło się to tak, jak 17 lat temu.

Jesienią 2002 roku wszystko było inne. 14-letni Robert Lewandowski kopał jeszcze piłkę w Varsovii Warszawa, a zamiast Stadionu Narodowego mieliśmy w Warszawie przerobiony na bazar Stadion Dziesięciolecia. Mecze międzypaństwowe w stolicy reprezentacja rozgrywała najczęściej na stadionie Legii, któremu również daleko było wówczas do nowoczesnego obiektu, na jakim aktualny (wciąż) mistrz Polski występuje obecnie.

Zgadzają się za to inne rzeczy - w 2002 r. Biało-Czerwoni również zaczynali eliminacje do mistrzostw Europy po bardzo nieudanym mundialu, a jednym z ich grupowych rywali była Łotwa. Wtedy również zmierzyliśmy się z nią w drugim meczu, po pierwszym wyjazdowym (wtedy do San Marino). Również w Warszawie (na Legii).

Przypominamy to ku przestrodze, bo tamto spotkanie przeszło do historii jako jedna z najbardziej spektakularnych wpadek reprezentacji Polski w XXI wieku. Przed meczem media i kibice liczyli bramki, które strzelimy rywalom, za to po jego zakończeniu wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, bo to niedoceniana Łotwa wygrała. Co prawda tylko 1:0 (po golu Jurisa Laizansa), ale i tak wstyd był ogromny.

Tamto spotkanie było gwoździem do trumny trenerskiej kariery Zbigniewa Bońka, bo obecny prezes PZPN reprezentację poprowadził potem jeszcze tylko w dwóch meczach, a następnie podał się do dymisji. Do pracy w roli szkoleniowca już nie wrócił.

Tamta porażka przesądziła również w ostatecznym rozrachunku o tym, że nie pojechaliśmy na mistrzostwa do Portugalii. Nie pomogła wygrana 2:0 w Rydze, bo ostatecznie to Łotysze skończyli naszą grupę na drugim miejscu (za Szwecją) i to oni zakwalifikowali się do baraży, w których sensacyjnie pokonali Turcję - trzeci wówczas zespół na świecie.

Warto o tym pamiętać, bo choć piłkarsko Polskę i Łotwę dzielą obecnie lata świetlne, a Euro 2004 było pierwszą i ostatnią wielką imprezą, w jakiej wzięli udział nasi niedzielni rywale, to jednak nie można ich zlekceważyć. Na szczęście wydają się wiedzieć o tym podopieczni Jerzego Brzęczka.

- W ostatnich latach poziom europejskiej piłki bardzo się wyrównał. Różnice pomiędzy reprezentacjami narodowymi są coraz mniejsze. Każdego rywala trzeba naprawdę mocno szanować. Musimy być przygotowani na bardzo ciężkie spotkania - zapowiada Łukasz Fabiański. Od razu dodaje jednak, że on i koledzy postarają się pokazać z jak najlepszej strony w tych eliminacjach. - Nieudane mistrzostwa świata i to, co działo się potem, tylko dodatkowo nas mobilizuje - zapewnia bramkarz West Ham United, który póki co znów ma być w kadrze zmiennikiem Wojciecha Szczęsnego.

Fabiański podkreśla przy tym, że na ostatnią jesień i nieudany występ Biało-Czerwonych w Lidze Narodów (ostatnie miejsce w grupie i spadek z Dywizji A do Dywizji B) również należy patrzeć inaczej, bo selekcjoner potraktował ją jak poligon doświadczalny. - Dzięki temu na pewno jesteśmy teraz mądrzejsi jako grupa - podkreśla.

Selekcjoner również podchodzi do tematu poważnie. - Spodziewam się trudnego spotkania - zapowiadał Brzęczek dzień przed meczem, podczas konferencji prasowej na PGE Narodowym. - Dla zawodników z Łotwy, którzy grają w klubach Ekstraklasy i 1 ligi to będzie znakomita okazja do tego, żeby się pokazać. Powalczyć o lepsze kontrakty - dodał.

Być może nie bez racji, bo w kadrze na mecz z Polską znaleźli się: bramkarz Arki Gdynia Pavels Steinbors, obrońca Śląska Wrocław Igors Tarasovs oraz napastnicy z pierwszej ligi - Vladislavs Gutkovskis z Bruk-Betu Termaliki Nieciecza i Valerijs Sabala z Podbeskidzia Bielsko-Biała. Są również zawodnicy grający w przeszłości w polskich zespołach, np. Deniss Rakels, Vladislavs Gabovs, Vitalijs Maksimenko, Aleksejs Visnakovs, Olegs Laizans, Marcis Oss czy Roberts Savalnieks.

- To będzie na pewno dla nich dodatkowa motywacja. A my musimy być gotowi na ciężką walkę - stwierdził Brzęczek.

To będzie 14. w historii mecz Polski z Łotwą. Biało-Czerwoni wygrali dziewięć razy, dwa razy zremisowali i dwa razy przegrali (po raz pierwszy w 1938 r.). Bilans bramek: 35-15 dla Polski.

Transmisję z meczu z Łotwą kibice będą mogli obejrzeć w TVP, TVP Sport i Polsacie Sport. Początek meczu na PGE Narodowym o 20.45.

Jerzy Brzęczek przed meczem z Łotwą: Musimy być gotowi na ciężką walkę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska