Elana Toruń - Bałtyk Gdynia
Dla toruńskiego klubu to czwarty sezon występów w zreformowanej drugiej lidze. Trzy poprzednie były, najdelikatniej mówiąc, takie sobie. Drużyna przeplatała lepsze momenty w grze - zdecydowanie gorszymi. Dotychczas też jej postawa nie porywała. Czy 7 dzień sierpnia okaże się dla klubu i piłkarzy datą przełomu? Po raz pierwszy bowiem zespół został liderem tej klasy rozgrywkowej. za sobą ma też dwie pucharowe przeszkody.
Wyrośli ponad przeciętność
Mogę się jedynie domyśleć poniedziałkowych reakcji sympatyków sportu w Toruniu. Najpewniej informację o tym, że drugoligowa drużyna została liderem rozgrywek przyjęli z niedowierzaniem. A i komentarz w rodzaju: jaka ta liga musi być słaba skoro nasza Elana Toruń jest pierwsza - mógł zdecydowanie schłodzić niektóre głowy.
Na to diktum stwierdzam co następuje: drużyna na to miejsce w pełni zasłużyła. Liga jest, owszem, przeciętna. Bo na tym poziomie rywalizacji nie ma zespołów wybitnych. W niej każdy z każdym może wygrać i przegrać. Ale ponad tę przeciętność wyrasta dziś ekipa żółto-niebieskich. Oglądałem trzy dotychczasowe występy podopiecznych Dariusza Durdy. I było na co popatrzeć. Już na początku rundy jesiennej zespół sprawia wrażenie solidnego. Po stronie pozytywów dostrzegam umiejętność dość harmonijnego połączenia gry w ataku pozycyjnym z błyskawicznym kontratakiem. Durda w pomeczowych komentarzach niewiele o tym mówi. Szkoleniowiec koncentruje się, przede wszystkim, na cechach wolicjonalnych zawodników i łatwości w rozwiązywaniu trudnych boiskowych problemów. To prawda, że piłkarze, którzy latem trafili do Torunia, przynieśli i do szatni, i na boisko charakter. A kibic swoje widzi i wie; szybciej wybaczy niedostatki w piłkarskim rzemiośle, aniżeli brak zaangażowania i woli walki. Trzeba wierzyć, że drużyna nie wypali się przedwcześnie. - Chcemy to ciagnąć dłużej, mamy wiarę w to co robimy, sprzyja temu także fajna atmosfera - deklaruje bramkarz Przemysław Kryszak. - Ale z drugiej strony każdy serial się kiedyś skończy.
Oby trwał, panie Przemku, aż do czerwca 2012 r!
Sędziowski niesmak
Futbolowi "mędrcy" lansują od dawana teorię, że solą piłki nożnej są także... pomyłki sędziowskie. Zgoda, ale w żadnym razie wysiłku 24 piłkarzy nie może niszczyć sędzia. Arbiter niedzielnego meczu Elany z Bałtykiem zdecydowanie popsuł widowisko. Na całe szczęście nie zdążył wypaczyć wyniku. Damian Skórka nie pierwszy raz dał świadectwo, że do futbolowej zabawy kompletnie się nie nadaje. W Toruniu pogubił się, a potem próbował swoją indolencję naprawiać "podlizując się" nieudolnie kibicom. Ciekawe, jaką notę wystawi mu obserwator PZPN? Nie ulega wątpliwości, że powinna to być"cenzurka" zalecająca rozjemcy z Koszalina bardzo długi rozbrat z gwizdkiem. Będzie okazja przyjrzeć się, zresztą, przyszłości "sprawiedliwego".
Fatalna praca sędziego nie powinna jednak zdeprymować kibiców, którzy jeszcze w tym sezonie nie pojawili się na Stadionie Miejskim. Zapewniam - warto oglądać dziś w akcji drugoligowych piłkarzy.
Czytaj e-wydanie »